Rozdział 1 czyli poznanie i ból

474 27 24
                                    

*Pov Killer*

Obudziłem się i gwałtownie usiadłem na łóżku. Chwila, łóżku? Złapałem się za głowę. Ostatnie co pamiętam, to drzewo… i maź… taka czarna… i gdy jej dotknąłem poczułem… tyle emocji. Złych emocji. To było nawet przyjemne. Uśmiechnąłem się do siebie.

Nagle, usłyszałem skrzypnięcie. Odwróciłem się w stronę dźwięku. Dostrzegłem drzwi, a w nich, stała dziwna postać.

Był to szkielet. Tego byłem pewien. Ale wyglądał bardzo… dziwnie. Pokryty był od stóp do głów czarną mazią. Dokładnie taką samą, jak ta, której dotknąłem. Ubrany był w koszulkę, bluzę, spodenki i kapcie. Właściwie był ubrany jak typowy Sans, z tą różnicą, że wszystko było czarne. Jego lewe oko było zasłonięte przez tą dziwną substancję, którą był pokryty. Za to jego widoczne oko, było w kolorze turkusu i lekko świeciło na ten sam kolor. Z jego pleców wystawały jakby macki.

Nie wiedziałem co powiedzieć. Widząc, że raczej się nie odezwę pierwszy, dziwny szkielet rozpoczął rozmowę.

- Witaj, Killer.

- S-skąd wiesz jak mam na imię? - odrobinę się przestraszyłem. Pierwszy raz gościa widzę, a ten, już zna moje imię.

- Mam swoje sposoby. Ale do rzeczy. Mam na imię Nightmare, w skrócie Night. Od dzisiaj, mieszkasz tu razem ze mną i jeszcze kilkoma innymi. Jak zejdziesz na dół, poznasz ich wszystkich.

Po tych słowach, wyszedł. Siedziałem i nie wiedziałem co zrobić. Chyba… chyba pójdę… nawet nie wiem gdzie mam iść. Powiedział, że mam gdzieś zejść na dół.

Wstałem. Nie rozglądałem się po pokoju, bo po co. I tak z niego wychodzę.

Podszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę. Drzwi otworzyły się i zobaczyłem przed sobą ogromne schody.

- Przynajmniej wiem, którędy mam zjeść. - zaśmiałem się do siebie. Zszedłem po schodach na dół. Właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że nawet nie wiem gdzie jestem. Mimo wszystko, poszedłem tam gdzie powiedział ten cały Nightmare. Chyba nie mam innego wyboru. Jak powiedział: "Od dzisiaj, mieszkasz tu razem ze mną i jeszcze kilkoma innymi." Jestem ciekaw, kim są ci "inni". Po chwili, byłem na końcu schodów. Podniosłem głowę i spostrzegłem Nihgt'a i dwóch innych.

- Widzę, że przyszedłeś. - uśmiechnął się delikatnie.

- Tak… - spojrzałem na innych zgromadzonych tutaj.

Jeden z tej dwójki, nosił czarno-białe ubrania. Miał na sobie białą kamizelkę z futerkiem przy kapturze, a pod nią, miał czarną bluzkę z długim rękawem. Z dwóch pasków miał na piersi ułożony symbol "X". Nosił też czarne spodenki, na których również znajdowały się symbole "X" ułożone z pasków. Buty miał białe i na nich też "X". Chyba bardzo lubi ten symbol. Jedno oko miał białe a drugie, czerwone. Pod czerwonym okiem, miał coś w rodzaju blizny, tylko, że ta, była czerwona i była kształcie czegoś w rodzaju pioruna? Nie wiem jak to nazwać.

Drugi, wyglądał dość… dziwnie. Miał czarną czaszkę i kości śródręcza, dwa pierwsze paliczki i kości kończyny dolnej (miałam to ostatnio na biologii i za dużo się tego naćpałam dop. Autorki) miał koloru czerwonego, a ostatnie paliczki i zęby miał żółte. Od jego oczu ciągnęły się, różnej szerokości, niebieskie pasy, przypominające trochę łzy. Jego oczodoły były czerwone, a źrenice - nierówne i w różnych kolorach. Jego prawa źrenica składała się z jednego, białego punktu, za to lewa, była trójkolorowa; czarno-granatowo-żółta. Ubrany był w czerwoną koszulkę z krótkim rękawem, na nią, miał narzuconą czarną kurtkę z niebieskim kapturem. Nosił czarne spodenki z niebieskim paskiem na boku i kapcie, tego samego koloru, co spodenki. Cały się glitchował i gdzieniegdzie miał napisy "ERROR".

Obudź mnie [Porzucone]Where stories live. Discover now