Rozdział 2 czyli 4 lata

355 29 7
                                    

*Pov Killer*

Otworzyłem oczy i pierwsze co spostrzegłem, to Error i Cross stojący nade mną.

- O. Obudziłeś się. - powiedział Error. Dobrze powiedziałem jego imię?

- Spałeś ledwo 15 minut. To bardzo krótko. - dopowiedział Cross. Dalej nie jestem pewien, czy dobrze wymawiam ich imiona.

Nagle, drzwi do pokoju w którym się znajdowaliśmy, zostały wyważone. To było tak niespodziewane, że aż podskoczyłem na łóżku, a pozostała dwójka obok mnie, dostała zawału.

- No, widzę, że Killer się już obudził. To dobrze. Możecie już wyjść. Za pół godziny Killer do nas dołączy w sali obrad, prawda? Prawda. Zajebiście. - po tych słowach, włożył wyjebane wcześniej drzwi, z powrotem na swoje miejsce i wyszedł.

- On tak zawsze? - spytałem niepewnie.

- Tia. Wogóle, żeby potem nie było, sala obrad jest za trzecimi na lewo drzwiami od schodów.

- Dobra, dzięki.

- To my się będziemy zbierać. Chodź Cross, Night nie lubi czekać. - i wyszli z pokoju, zostawiając mnie samego.

Gdy wyszli, spojrzałem na swój nadgarstek. Była na nim blizna po wypaleniu. Widocznie gdy spałem ktoś częściowo mnie uleczył.

- 003. - powiedziałem do siebie i wstałem. - No cóż. Czas mordować.

*jebitnie długi Time Skip*

Jestem w tym gównie od 4 lat. 4 jebane lata mordowania i niszczenia.

Stałem właśnie na korytarzu, opierając się o ścianę i czekając, aż z gabinetu szefa wyjdzie Error. Byłem zawsze ostatni w kolejce do zadania. Czekając, patrzyłem na bliznę na nadgarstku.

- Kurwa, 4 lata temu to było… - powiedziałem do siebie.

Przez ten czas, Night "dołączył" do nas jeszcze dwóch zjebów. Dust'a i Horror'a. Ten pierwszy ma numer 004 i wymordował całe swoje AU, żeby powstrzymać dzieciaka przed genoside'em. Hah, jak widać, stał się gorszy od samego człowieka. Mimo to nawet go lubię. Drugi, 005, uwielbia zabijać, a przed tym, torturować. Nie wiem o nim zbyt dużo. Ten akurat jest wkurwiający, bardziej niż Cross. Cały czas ma na mordzie psychiczny uśmiech i gdy jesteśmy na misjach, każdej swojej ofierze odcina jedną część ciała (najczęściej głowę) i trzyma to z swojej części szafy. Dlatego zawsze tam śmierdzi.

Nagle usłyszałem zgrzyt otwieranych drzwi. Spojrzałem w stronę otwartych drzwi. Zobaczyłem w nich Error'a. Podszedłem bliżej.

- Jest wkurwiony, nie wiem czym, ale lepiej mu nie podpadaj. - ostrzegł mnie Error.

- Dobra postaram się. - zrobiliśmy tzw. wymianę studencką i wszedłem do pokoju.

W gabinecie, na wielkim fotelu, siedział Nightmare. Podpierał się łokciami o podłokietniki, a dłonie miał złożone niczym do modlitwy. Zaśmiałem się w duchu.

- Jakie mam dzisiaj zadanie? - spytałem.

- Masz rozpierdolić tyle AU's, ile dasz radę. Nie ma żadnych ograniczeń. A teraz spierdalaj. - powiedział, po czym odwrócił się. Ok, jak tak, to tak.

Wyszedłem z pokoju. Stałem tak przez chwilę zastanawiając się nad wyborem pierwszego świata do zniszczenia. Hmmm… myślę, że na rozgrzewkę wezmę sobie pacyfistyczna linię czasu w AU nr. 002357 znane również jako Flowerfell.

*Pov Nightmare*

Ale mam dzisiaj chujowy dzień. Mój jakże wkurwiający brat, Dream, wraz z tą jego paczką, "Star Sanses", postanowili stworzyć nowe AU, które miałoby być ostoją dla wszystkich postaci chwilowo nie posiadających AU. Postanowiłem więc sprawdzić jego wytrzymałość. Im więcej alternatywnych światów zniszczymy, tym bardziej będzie ono obciążone i może w końcu się złamie. Miejmy nadzieję, że mój misterny plan zadziała.

Podczas, gdy moi podwładni idą mordować i niszczyć, ja postanowiłem pomyśleć. O czym? Hah, proste pytanie. O naszej grupie. O Bad Guy's.

Prowadzimy naszą działalność od 4 lat. Właśnie 4 lata temu przygarnąłem do siebie Cross'a, następnie Error'a, Killer'a, Dust'a i Horror'a. Ci debile może nie dorównują mi sprytem i umiejętnością planowania, ale wszyscy są pojebani i mają wprawę w mordowaniu i zabijaniu. Najlepsi w samym mordowaniu są Dust, Horror i Killer, natomiast w niszczeniu światów zdecydowanie bardziej doświadczeni są Error i Cross.

Znam też wszystkie ich sekrety. Mam podsłuch w ich pokoju, więc nic przede mną nie ukryją. Wiem na przykład o tym, że Error tworzy lalki (o czym nigdy mi nie mówił w twarz), Dust regularnie próbuje odebrać sobie życie przez to co zrobił w swoim AU (jednak do teraz mu się nie udało i nie uda mu się wogóle), Horror tak naprawdę tęskni za Frisk ze swojego AU (chyba miała na imię Aliza), Cross w swoim medalionie trzyma rozdrobnioną czekoladę dla swojego Chary (ale mówi, że ma tam zdjęcie swojej rodziny), a Killer zamiast odebrania sobie życia tnie sobie łapy i żebra (dlatego zawsze ma na sobie długi rękaw i nie ściąga koszulki).

Żadnego z nich nie darzę sympatią, aczkolwiek najlepiej dogaduję się z Error'em. Obydwoje tak samo nienawidzimy Star Sanses, lecz z innych powodów. Ja szczerze nie znoszę tej grupy, ze względu na to, że należy do niej mój brat i tworzą w większości AU's dobre uczucia (co sprawia, że staję się słabszy), a Error dlatego, że jest tam Ink i tworzą nowe światy.

Najgorzej porozumiewam się z Dust'em. Choć ten to wogóle prawie z nikim nie ma kontaktu, bo cały czas męczą go wpsomnienia i poczucie winy. Tylko z Cross'em dobrze się dogaduje, bo oboje mają towarzyszące im duchy.

Względem reszty jestem obojętny; są w moich oczach tylko zwykłymi pionkami, które poruszają się po planszy tak jak im rozkażę.

W pewnym momencie wstałem z fotela i podszedłem do jednego z wielu regałów w moim biurze i sięgnąłem po starą, oprawioną w skórę książkę. Był to album na zdjęcia. Kiedyś należał do mnie i mojego brata, lecz teraz ja go mam, nie wiem czemu. Powinienem to dawno spalić lub wyrzucić, ale coś mnie blokuje przed tym.

Otworzyłem książkę na pierwszej stronie. Znajdowały się tam trzy zdjęcia: na jednym siedziałem z książką pod jabłonią w swojej słabej wersji. Dream wykonał to zdjęcie. Na drugim znajdował się mój brat siedzący na gałęzi, śmiejąc się z czegoś. To zdjęcie zrobiłem ja, kiedy jeszcze uważałem go za kogoś ważnego w moim życiu. Na trzecim zdjęciu byliśmy razem; staliśmy na dwóch przeciwległych gałęziach jabłoni trzymając się za ręce i uśmiechając się do siebie. Przewróciłem stronę. Moim oczom ukazały się kolejne dwa zdjęcia i kilka ususzonych kwiatów, bratków. Kilka było fioletowych i kilka żółtych. Na pierwszym zdjęciu byłem ja. Spałem na dużej łące wśród polnych kwiatów. Pamiętam, że byłem zły na Dream'a za to, że zrobił to zdjęcie więc jako rewanż, zrobiłem mu zdjęcie gdy uciekał na drzewo przed królikiem. Było to drugie zdjęcie na tej stronie. Znowu przewróciłem kartkę. Tutaj były cztery zdjęcia, zdobione przez jakichś milszych mieszkańców naszego świata. Na wszystkich byłem ja i mój brat. Jedno przedstawiało nas, stojących nad brzegiem jednej rzeki z naszego AU. Trzymałem Dream'a na rękach, a on wtulał się w moją szyję. Drugie zdjęcie było w lesie. Na nim, obejmowałem razem z Dream'em spore drzewo tak, że będąc po przeciwnych jego stronach trzymaliśmy się na ręce. Trzecie zdjęcie, mnie osobiście, bardzo się podobało, nie wiem czemu. Siedzieliśmy na kładce ustawionej ponad rzeką w lasku tak, że nogi swobodnie zwisały nam nad wodą. Ponad nami latało kilka motyli, z czego jeden, złoty, siedział na dłoni Dream'a, a my mu się przyglądaliśmy. Ostatnie zdjęcie na tej stronie ukazywało nas śpiących razem pod drzewem. Ja opierałem się o jego pień i obejmowałem rękoma mojego brata, leżącego pomiędzy moimi nogami i wtulającego się w moją klatkę piersiową.

Pewnie przeglądałbym album dalej, gdyby nie trzask otwieranych energicznie drzwi i jeden z moich podwładnych wpadający nieprzytomny do mojego gabinetu.

Obudź mnie [Porzucone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz