[XLVI] Opieka

528 32 7
                                    

Z Justinem czułam się tak swobodnie, że gdyby wpadł na pomysł biegania nag po łące lub kąpieli o północy ze świecącym księżycem u szczytu nieba, natychmiast bym się zgodziła. Moglibyśmy razem robić wszystko, a szalone plany nie byłyby tak niestosowne. Nieraz odkrywałam jego beztroskie, niemal nastoletnie, zachowanie. Często czułam się przy nim swojsko i bezpiecznie. Nic nie poradzę, że wciąż lubię wracać do miłych wspomnień, do dnia, w którym się poznaliśmy, do chwil, gdy nasza relacja była ciepła; nawet jeśli już wtedy osobliwa. Nie mogę wymazać go z pamięci, bo wolę karmić się dobrymi wspomnieniami, wypierając inne, smutne momenty. Nawet jeśli to zwykły mechanizm ochronny mojego umysłu, nie chcę się go wypierać.
Wiem, że zdajesz sobie sprawę, że bardzo teraz cierpię. Widać to po mnie, prawda? Czytasz ze mnie jak z otwartej księgi. Niczego przed tobą nie zataję. Przed Justinem też niczego nie mogłam ukryć. Złość, smutek, radość, podniecenie. Wszystkie te emocje widział w mojej twarzy i w sposobie, w jaki się poruszałam. Kiedy była taka potrzeba, reagował. Co ja mówię? Zawsze reagował. Nie narzekam, bo po rozmowach z tobą i po przemyśleniach, zaczęłam być ze sobą absolutnie szczera i nareszcie zrozumiałam, że pragnę atencji. Byłam uzależniona od jego ciągłej uwagi, bo tego właśnie potrzebowałam. Tęskniłam za jego dotykiem i kochałam słuchać, kiedy mówił - chwalił mnie, pocieszał, przepraszał lub kusił. Byłam spragniona jego troski. Lubiłam, kiedy mnie niańczył. Czasem nim manipulowałam, żeby zwrócił na mnie uwagę, na przykład gdy był zajęty, a ja czułam się udsunięta, odtrącona lub zapomniana... Nawet jeśli moje uczucia były kompletnie bezpodstawne.
Nigdy mnie nie zdemaskował, chociaż teraz jestem pewna, że wiedział, że specjalnie siedziałam nadąsana, z ustami ściągniętymi w linię, wygiętymi w podkówkę lub z rozchylonymi wargami, gdy nie mogłam powstrzymać się od sprośnych myśli z nim w roli głównej i chciałam, żeby szybko je odtworzył.
Poza tym był dobry, naprawdę był. I miał serce, gdy nie udawał, że jest szalenie poważny i dorosły. Starał się traktować mnie dobrze, a gdy mnie krzywdził, widziałam, że walczy sam ze sobą. Dotykał mnie, uwielbiał dominować, ale kiedy widział, że nie jestem pewna lub kiedy otwarcie mu o tym mówiłam, nie naciskał. Zawsze szanował moją wolę. No, przez większość naszej znajomości, ale nie chcę teraz o tym mówić. Pewnie jeszcze do tego wrócę.

Odkąd byłam w domu Justina, niewiele mówiłam, jadłam i robiłam. Zaszyłam się w pokoju, a obecność Justina tolerowałam. Leżałam z nim, gdy czytał książkę. Pozwalałam mu tkwić przy moim łóżku, gdy zasypiałam i towarzyłam mu w kuchni, gdy dla nas gotował. W gruncie rzeczy, te kilka dni pamiętam jak przez mgłę. Mężczyzna akceptował moje wycofanie jakby rozumiał mechanizm moich zachowań.
Któregoś wieczora wyszłam z wanny po długiej, samotnej kąpieli. Ubrałam piżamę, którą znalazłam na łóżku i poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie kubek gorącej herbaty.
Kiedy Bieber był blisko, nigdy nie myłam się sama. Zazwyczaj rozbierał się i wchodził ze mną do wanny lub pod prysznic, rzadziej klękał obok mnie i mnie mył. Tym razem wysłuchał moich błagań i zostawił mnie samą.
Droga z mojego pokoju do kuchni prowadziła obok sypialni Justina. Kiedy przechodziłam obok lekko uchylonych drzi jego pokoju, usłyszałam jego ciężki oddech i ledwie słyszalne jęki. Nogi wzrosły mi w panele w miejscu, w którym stałam. Widziałam go przez wąską szparę. Nie miał koszuli. W czasie, gdy się na niego gapiłam, mogłam policzyć wszystkie jego tatuaże. Trzy razy. Dotykał się. Lekko i powoli. A ja, jak głupia, nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Księżniczko, wiem, że patrzysz. - Jego zchrypnięty głos wyrwał mnie z transu.
Przyrzekam, że tylko się patrzyłam. Nawet nie na jego dłonie i męskość, a na jego delikatnie wykrzywioną w rozkoszy twarz, różowe wargi, które na zmianę oblizywał i gryzł, oraz na jego przymknięte powieki.
Nie odezwałam się nawet słowem, mając nadzieję, że uwierzy, iż tylko się przewidział. Przycisnęłam czoło do ściany i na chwilę przestałam oddychać. Byłam w takim szoku, że zaczęło kręcić mi się w głowie.
- Jestem pewien, że to ty. Zawsze rozpoznam twoją obecność, mała. Nawet teraz słyszę, jak mocno bije ci serce - uznał. - Przyjdziesz do mnie?
Odzyskanie władzy nad własnym ciałem zajęło mi chwilę. Nie mogłam się dłużej chować, moja kryjówka została spalona. Otworzyłam drzwi i wychyliłam zza nich jedynie głowę i kawałek tułowia. Przytulałam się do framugi tak mocno, że gdybym ją puściła, pewnie upadła bym na ziemię jak długa. Nie przestawał ruszać ręką, robił to jeszcze wolniej. Teraz poczułam ogromny wstyd i wbiłam wzrok w ścianę za jego głową. Usłyszałam jego melodyjny śmiech.
- Chodź do mnie - powtórzył.
Chwiejnym krokiem dostałam się do pokoju, a później stanęłam u nóg jego ogromnego łóżka.
- Usiądź obok - poprosił, a kiedy wykonałam jego polecenie, nareszcie przestał skupiać się na swojej męskości. - Co robiłaś, Roni?
- Tylko patrzyłam - odpowiedziałam. Piekły mnie policzki.
- Tylko patrzyłaś, tak? - Mówiąc to, położył rękę na moim kolanie. - Podobało ci się?
Justin złapał mnie za nadgarstek, gdy pośpiesznie wstałam z łóżka, przez co lekko mnie szarpnął. Potem mnie pociągnął, więc swobodnie i miękko upadłam na jego tors. Niemal natychmiast ciasno owinął mnie silnymi ramionami. Byłam zawstydzona i zszokowana myślą, która przyszła mi do głowy. I która wkrótce miała okazać się prawidłowym spostrzeżeniem.
- Myślisz, że powiedziałaś mi coś takiego i teraz po prostu uciekniesz? - Usłyszałam, gdy bezwiednie wpatrywałam się w eleganckie spodnie, które mocno opinały jego uda.
Lekko chwycił moją brodę i obrócił ją w stronę swojej twarzy. Przesunął kciuk na moją dolną wargę i lekko rozchylił mi usta. Potem wysunął tam kciuk. Przez moment jego bliskość wymazała rzeczywistość, przeszłość i przyszłość; wszystkie wspomnienia i myśli. Pozostała tylko ta chwila. Tu i teraz. I on, mocno trzymający mnie w uścisku jakbym była jego własnością.
Zacisnęłam wargi na jego kciuku. Uśmiechnął się - jakby władczo, ale ciepło i z ogromnym zadowoleniem. Pocałował mnie w nos, w policzek, później w żuchwę i nareszcie w szyję, i w tam został przez kilka chwil. Całował, gryzł i ssał wrażliwą skórę, aż zaczęła mnie piec. Później zauważyłam w tym miejscu malinkę. Teraz wyobrażam sobie, jak mnie podpisuje tymi krwistymi znakami, literka po literce układając swoje imie. Podświadomie próbował mnie przekonać, że należę do niego
Przerzucił mnie na kanapę obok siebie i bez ostrzeżenia wysunął mi rękę w majtki.
- To nic złego, że mnie podglądałaś. Też czasem to robiłem - uznał, podciągając moją koszulę nocną. - I, uwierz, mnie również podniecał ten widok. Popatrz, jaka jesteś mokra.
Może i ciało mnie zawiodło ¯ mimowolnie oddziałując na jego słowa i bliskość - ale umysł wkrótce otrzeźwiał. Kiedy Justin przywarł ustami do mojego sutka, wstrząsnął mną szloch. Mężczyzna natychmiast się ode mnie odsunął i uważnie przestudiował wyraz mojej twarzy. Chciał mnie czytać, swobodnie studiować moje zachowaniei uczyć się moich uczuć, bo czasami miewał ludzkie odruchy. Częściej, niż ci o tym wspominam, choć powinnam, a może lepiej zrozumiał byś, dlaczego tak ślepo go kochałam.
- Nie chcę - przyznałam przez płacz. Wypowiedzenie tych słów wiązało się ze sporym nakładem odwagi, którą dawno już utraciłam. Możesz sobie, więc, wyobrazić, jak ze sobą walczyłam.
- Czego nie chcesz? - zapytał. Lubił rozumieć wszystko dokładnie.
- Nie chcę, żebyś mnie dziś dotykał - wyszeptałam. Bałam się, więc musiałam brzmieć żałośnie. - Przynajmniej nie w ten sposób.
Już nie pamiętam, czy wtedy wierzyłam, że mnie posłucha, ale naprawdę to zrobił. Obciągnął materiał mojej koszuli i zapiął swoje spodnie, chociaż jeszcze nie doszedł. Wytarł mi z twarzy świeże łzy i mocno przytulił.
- Czy taki dotyk ci odpowiada, laleczko?
- Tak...
- Przemyśl, co powiedziałaś źle i się popraw - poprosił miłym tonem.
W tym miękkim, przepełnionym spokojem głosie łatwo było się zakochać, dlatego tak często zakochiwałam się w nim od nowa lub dawałam sobą manipulować, gdy Justin chciał ratować naszą relację.
- Tak, tatusiu.
- Dobra dziewczynka - powiedział i cmoknął mnie w usta. - Moja słodka dziewczynka.
Po tych słowach poderwał mnie z łóżka i zniósł do salonu, gdzie pozwolił mi wygodnie rozsiąść się na kanapie. Przykrył mnie kocem i pocałował mnie w czoło. Kiedy przyniósł mi pudełko lodów, pocałował mnie w czubek głowy. Zanim usiadł obok mnie i zagarnął w ramiona, zdążyłam naliczyć dziesięć różnych śladów jego mokrych ust. To dlatego kochałam jego wszystkie oblicza, bo nawet jeśli niektóre jego zachowania akceptowałam z trudem, nie potrafiłam znieść myśli, że już nigdy nie będzie się mną opiekował.
- Widzę, że dziś potrzebujesz specjalnego traktowania, dlatego spędzimy cały dzień na przytulaniu, całowaniu i oglądaniu bajek. Zrobię ci wielki kubek kakao z piankami, dokładnie takie jakie lubisz, i jeśli masz ochotę, możesz zjeść całe pudełko lodów. Co ty na to, księżniczko? Zajmę się tobą - powiedział i pocałował mnie w policzek. - Będzie miło.
Tak jak obiecał, resztę dnia przesiedzieliśmy w salonie; zawinięci w kokon z miękkiego koca i naszych ciał. Kiedy w końcu trochę zmiękłam, wtuliłam się w jego ciało i zaczęłam głośno płakać. Jeśli chcesz mnie zapytać o powód, od razu mówię, że nie wiem. Musiałabym wniknąć w tamtą siebie i wszystko dokładnie przemyśleć, żeby dojść do prawdy. Gdybym się postarała, pewnie nie zajęło by mi to długo, ale wolę opuścić ten gabinet z jakimś miłym wspomnieniem, żeby nie rozsypać się przy obcych w drodze do domu. Dziś wolę wspominać jego delikatny dotyk, gdy głaskał mnie po głowie, ciche zapewnienia, że wszystko będzie dobrze.
Tego właśnie potrzebuję: przeświadczenia, że świat nie zaczyna się i nie kończy tylko na Justinie. Ale kto mnie do tego przekona, skoro tylko on miał na mnie tak silny wpływ? Szczególnie teraz, gdy nareszcie muszę wedrzeć się w zakamarki pamięci, do których nie chcę zaglądać? Prawda jest taka, że nigdy by tego nie powiedział. To nie leżało w jego naturze. Prędzej obciąłby sobie język, niż głośno przyznał, że nasz związek już dawno przestał mieć prawo bytu.

Niespodzianka!Roxx

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Niespodzianka!
Roxx

Dewiant // JBFFWhere stories live. Discover now