Dzień 13

803 62 8
                                    

<Tak, wiem, że trochę pominęłam. Będą opisane w skrócie, ok? A w późniejszym czasie może w retrospekcjach :p jeszcze nie zdecydowałam>

Przez kolejne dni wytworzył się dystans między Taehyungiem a Jinem. Jimin co prawda obserwował opiekuna, ale jego zachowanie się nie zmieniło. Nie miał przecież czego ukrywać, a w razie czego wiedział jak założyć barierę żeby tacy jak on nie czytali jego myśli. W końcu Taehyung go tego nauczył. Taehyung zaś czuł się oszukany. Wolałby od razu wiedzieć co go czeka. Pan Ji od samego początku mówił każdemu jakie ma umiejętności i czego się można po nim spodziewać. Co prawda robił to głównie po to żeby wywołać strach, ale wiedza z czym ma się do czynienia była ważna. Chłopak zablokował się całkowicie przed Jinem. Wampir nie byłby w stanie nawet usłyszeć, że ten jest w domu, gdyby tylko nie był tak stary i doświadczony. Jin pocieszał się jedynie tym, że Taehyung nie odwrócił się od Namjoona i nadal chętnie spędzał z nim czas. Mogło to być wywołane tym, że Joon przekazywał mu wiedzę, dyskutował z nim na różne tematy. Młody czarodziej zaś pragnął wiedzieć więcej. Pochłaniał książki i potrafił zatracić się do tego stopnia, że gdyby nie interwencja któregoś z mieszkańców domu, ten nic by nie jadł. Jina pocieszało również to, że Hoseok i Yoongi przestali planować ucieczkę. Obaj myśleli o tym, że takie życie wcale nie jest złe. Yoongi co prawda wkurzał się, że musi się uczyć, ale gdy tylko widział niezrozumienie na twarzy Tae, uspokajał się i zaczynał uważać na lekcjach. Hoseok nadal był rozkojarzony gdy Namjoon robił im wykłady i głównie obserwował Jimina lub go rozpraszał, ale gdy dochodziło do rozmów o samej magii, każdy dzieciak był żywo zainteresowany. Tylko Jungkook spędzał dużo czasu z Jinem, którego przez cały czas nazywał Eommą. Pomagał mu w kuchni jeśli tylko miał możliwość, co wiązało się z podjadaniem, i chętnie słuchał opowieści z życia opiekuna.  Wieczory zaś nadal wydawały się najluźniejsze. Dla niewtajemniczonych wydawać by się mogło, że między Jinem a Taehyungiem nic się nie dzieje. Czarodziej był genialnym aktorem i chwilami nawet sam Jin mógłby zapomnieć, że ten jest na niego zły, gdyby nie bariera, którą się otaczał. 
Ten dzień również zaczął się tak samo jak poprzednie. Chłopcy leniwie wstali z łóżek, niekoniecznie swoich, ogarnęli się i przyszli na śniadanie. Wszyscy zjedli po kilka kanapek, pomijając Jina i Joona, którzy zwyczajowo wypili po lampce krwi, oraz Taehyunga, który zadowolił się jedną kanapką i kawą. Potem Jimin i Hoseok posprzątali po posiłku, śmiejąc się przy tym. Jin obserwował ich rozbawiony. Hoseok lewitował naczynia i wywoływał bańki mydlane, gdy Jimin mył kolejne talerze i sztućce. Taehyung zaś rozmawiał z Namjoonem o książce, którą czytał poprzedniego wieczoru. Yoongi siedział obok nich i próbował zrozumieć o czym mówią, ale przez to, że nie interesowały go za bardzo te tematy nie mógł za bardzo wyciągnąć własnych wniosków. Stwierdził przy tym, że tak więcej być nie może. Nie może wyjść na idiotę. Musi się przyłożyć jeszcze bardziej żeby Tae chciał z nim dyskutować. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że Taehyung wolał z nim rozmawiać na inne tematy. Tylko Jungkook był w większym ruchu. Od kiedy w jednym z obejrzanym przez niego filmów zobaczył jak ludzie ćwiczą, sam też zaczął to robić. Teraz więc można było zobaczyć jak wykonuje niektóre ćwiczenia, a przed śniadaniem marudził do Jina, że chce później pobiegać.
- Chłopcy... Każdy z was wyraził zgodę na wyjście... Wolicie zoo czy wesołe miasteczko? W żadnym z tych miejsc teraz nie będzie tłumów.
Taehyung zmarszczył brwi. Wiedział czym jest wesołe miasteczko bo Jungkook mówił o nim dość często. Nie raz prosił go też żeby wyczarował iluzję jakiejś atrakcji, przez co musiał obejrzeć kilka filmów na YouTube żeby wiedzieć czego chłopak oczekuje. Wszystkie wiadomości, które zdobył sprawiły, że nie był pewien czy chce tam iść. Za duży chaos, za dużo ludzi, za mało kontroli i za dużo niebezpieczeństw.
- Czym jest zoo?
Spytał Jimin, wycierając ręce.
- Skupisko zwierząt w klatkach.
Mruknął Yoongi, a Tae drgnął i spojrzał na Jimina i Jungkooka z obawą.
- Spokojnie, Taehyung. Zwierząt, nie zmiennokształtnych. Chłopcy są bezpieczni...
- Dlaczego zamykają zwierzęta w klatkach?
Zapytał Jungkook po wypowiedzi Namjoona. Usiadł na podłodze zmęczony i zainteresowany.
- Nie da się ich też spotkać w naszym kraju w innym miejscu niż zoo. Mają tam stworzone odpowiednie warunki do życia.
Powiedział Jin, a Jimin prychnął.
- Do życia w niewoli.
Taehyung wziął głęboki oddech.
- Wolę zwierzęta. Można im ufać bardziej niż ludziom.
Yoongi obserwował ukochanego i mruknął, że się z nim zgadza. Obecność zwierząt sprawiała, że ludzie nie mogli za bardzo szaleć więc był to lepszy wybór na pierwsze większe wyjście. Ostatni wypad do sklepu był bardziej niż nieprzemyślany biorąc pod uwagę przeszłość Jimina i Taehyunga. Uważał, że teraz powinni postępować ostrożniej.
- Tak, Zoo będzie lepsze... W wesołym miasteczku jest za głośno.
Mruknął Jimin, choć bał się trochę zobaczyć zwierzęta w klatkach. Miał wrażenie, że będzie się z nimi utożsamiał. Z drugiej jednak strony nie chciał wejść w ten chaos związany z wesołym miasteczkiem. Nie był gotowy na zmierzenie się z tymi krzykami, które na pewno pojawiały się nawet przy małej ilości ludzi. To było za wcześnie.
Hoseok wzruszył ramionami, że mu to obojętne. Lubił oba miejsca.
Jungkook zaś westchnął zawiedziony. Chciał już iść do wesołego miasteczka ale nie mógł być egoistą. Wiedział, że jego przyjaciele potrzebują czasu i rozumiał to. Mieli trudne życie.
- Zoo.
Mruknął najmłodszy i wskoczył na plecy Taehyunga, który właśnie chciał wyjść do swojego pokoju. Nie chciał żeby tej wychodził. Lubił gdy wszyscy byli razem. Wtedy czuł się najbardziej szczęśliwy. Starszy lekko się zachwiał.
- Złaź ze mnie, młody, albo napuszczę na Ciebie Yoongiego.
Mruknął, lekko rozbawiony. Ten dzieciak potrafił mu poprawić humor. W sumie, tutaj już tylko przy Jinie nie czuł się swobodnie.
- Ej! DLACZEGO NIE MNIE?!
Jimin zrobił bojową pozę, na co Yoongi prychnął powstrzymując śmiech.
- Ciebie się Ciastek nie boi, Jiminie. A z Cukiereczka byłby dobry ochroniarz.
Mruknął udając, że ledwo łapie oddech, bo Jungkook nie miał zamiaru go puścić.
- Cukiereczek?
Hoseok nie powstrzymywał się od śmiechu, szczególnie gdy usłyszał takie określenie na przyjaciela.
- No a nie? Mówisz na niego Suga, jakbyś zjadł "r". No i jak każdy dhampir czy wampir jest blady, prawie biały. A nie nazwę go mąką, to niegrzeczne.
Prychnął Tae, a po chwili spojrzał na Yoongiego rozbawiony, udając, że jest przerażony i chce uciec.
- No dalej, Cukiereczku! Pomóż mi!
Suga podszedł do nich, a Jungkook widząc, że dhampir się zbliża, stanął na własnych nogach.
- Już go nie trzymam...
Uniósł ręce w obronnym geście, a Yoongi objął zaborczo Taehyunga.
- Dobrze, bo jest mój.
Mruknął, a Taehyung uderzył go lekko w ramię.
- Nie należę do nikogo.
Mruknął czarodziej, a Jimin wyszczerzył się radośnie słysząc to. Czyżby Taehyung zaczynał rozumieć, że jest wolny?
Jin uśmiechnął się lekko widząc zabawę chłopców. Był w szoku, że Tae nie wywrócił się pod ciężarem Jungkooka. Chłopak nie wyglądał na silnego, a udało mu się utrzymać wilkołaka na plecach. Był ciekawy, czy to dzięki mięśniom, czy pomagała mu magia.
- Za godzinę wychodzimy. Odpuścimy dziś lekcje.
Tae jęknął zawiedziony, podczas gdy reszta chłopców była wyraźnie zadowolona z takiego obrotu sprawy.

Pomyłka [Taegi/Jihope] Where stories live. Discover now