Minęły z dwa tygodnie, aż wszystko się uspokoiło. I szczerze powiem, że nie wiem, czy to dobrze, czy nie.
Rävgor po tym, jak przespał cały weekend, właściwie zachowywał się jak zawsze. Jedyne co się w nim zmieniło po przemianie to podejście do innych. Zaczął bardziej szanować całą trójkę osób, które wcześniej mógł zlać dla zasady – Alessa, Jeremy'ego i Harry'ego. W opinii publicznej nic się nie zmieniło, ale kiedy jechaliśmy albo wracaliśmy ze szkoły, wciąż nie mógł wyjść z podziwu, jak bardzo mu pomogli. Aless oczywiście przy tym wszystkim dwoił się i troił, żeby nie tylko pilnować Rävogora, ale i Iana, po przegranym meczu z Northside. Nikt tego oczywiście nie powie na głos, ale woleliby, żeby coś się stało z Ianem, żeby złapać Heartlessa. Ciekawy pseudonim dla mordercy swoją drogą. Jeremy natomiast stał się bohaterem, kiedy w poniedziałek podczas lunchu wygłosił sporą mowę o tym, że jeśli ktoś nawet spróbuje się spytać jego albo Rävgora, czemu z tym drugim nie było kontaktu przez cały weekend, to osobiście dopilnuje, żeby i z tą osobą przez kilka dni nie dało się skontaktować. Faktycznie nikt się nie odważył spytać. Niestety usłyszał to Myers i biedny musiał się tłumaczyć ze swoich słów. Jak dobrze, że dyrektor jest wyrozumiały. Szczególnie jak się dowiedział, co Rävgor musiał przejść od Halloween. No i został jeszcze Harry. Na wieść o tym, że jest łowcą... Takich rzeczy nie słyszy się na co dzień. Dla mnie to nic nie zmienia i tak z nim praktycznie nie mam kontaktu, ale dla Jeremy'ego i Rävgora właściwe zmienia to wszystko. Po tym, jak w niedzielę się to wydało, spędził u Lupusów dobre kilka godzin, żeby móc to sobie wyjaśnić i uzupełnić swoją wiedzę. Jak dobrze, że nikogo wtedy nie było u nich w domu, bo sposób, w jaki się to wydało, był tak absurdalny, że teraz bym się wahała powierzyć jakiś sekret Jeremy'emu. Ale z drugiej strony widziałam spam i presję, jaką Harry na nim wywierał. Około stu wiadomości na dzień o tym samym. Powiedz mi, co się stało. Po rozmowie, w której razem z Alessem braliśmy udział, doszli do wniosku, że powinni się oboje domyślić, kim są po takim czasie. Szczególnie że Rävgor był w domu Harry'ego, gdzie ten miał poustawiane zdjęcia z matką. Rävgor miał natomiast gdzieś na widoku postawioną fotografie z Eveline, Melanie, Dawn i Priscą za ich czasów liceum. Nic nowego, że oboje są ślepi i to przegapili.
A co ja w tym czasie robiłam? Raz, że musiałam się mocno tłumaczyć mamie, czemu nie wróciłam do domku po meczu. Oczywiście zrozumiała to, bezpieczeństwo Rävgora jest ważniejsze od spotkania sabatu. Mówiła coś o tym, że miała wizję, że coś takiego może się zdarzyć, ale mówienie o tym naruszyłoby przyszłość. To są momenty, w których bardzo jej nie rozumiem. Dwa naprostować informację o związku z Alessem. Oczywiście tylko z nim. To była ciężka rozmowa, szczególnie że wciąż nie rozumiem, czemu mnie pocałował. I właściwie nie wracaliśmy między sobą do tego tematu. Na moje szczęście. Gdyby ktoś się w szkole o tym dowiedział, miałabym niezły problem. Szczególnie z Abigail, która chyba ukrywa to, że jest w związku.
– Nie zamierzacie się znowu ścigać? – spytałam.
Rävgor i Aless zatrzymali się, odwracając się do mnie, zdając sobie sprawę, że zbyt mocno przyśpieszyli krok.
– Skąd – mruknął Aless – Wiem, że bym przegrał. Nie będę nawet próbował.
– Tchórz – kaszlnął Rävgor w odpowiedzi.
Byłam z tej całej trójki najmłodsza, a miałam wrażenie, że jako jedyna nie zachowuje się dziecinnie.
Wracaliśmy właśnie z pizzy. Był piątek, trzeba było jakoś zaznaczyć, że udało się nam przeżyć ostatnie tygodnie. Szczególnie że kilka dni temu miała miejsce pełnia. Wszyscy przeżyliśmy drugą już przemianę Rävgora.
– Ty natomiast przegrasz z nim, jeśli dojdzie do walki wręcz – powiedziałam – Nie musimy, tego przerabiać za każdym razem jak rozmawiamy.
Uroczo. Przez obu przemawiała dumą. Gorzej niż z dziećmi.
– Mogliśmy pojechać samochodem – zmienił temat Aless – Muszę się jeszcze dziś upewnić czy Ian żyje.
– Proponowałam to. Oboje uznaliście, że spacer jest lepszym pomysłem. I siłą demokracji wygraliście.
– Przynajmniej nie poszliśmy nigdzie daleko – dodał Rävgor.
Teoretycznie miał racje. Szliśmy już z pizzerii od dziesięciu minut i zostało z dwadzieścia. Aktualnie znajdowaliśmy się w tuż przed wejściem na osiedle domków jednorodzinnych. Jeszcze było widać bloki i wyższą zabudowę.
– Następnym razem wystarczy mnie posłuchać. Rozumiem, że męska duma wam nie pozwala mieć innym racji...
– Przesadzasz – jęknął Aless – Poza tym z naszym tempem – wskazał na siebie i Rävgora – Już dawno byśmy wrócili do was.
– Czyli to jednak moja wina? Bo nie jestem tak szybka, jak wy?
Przyjaźń z wami to sama radość.
– Okey, nie wiem jak mam na to odpowiedzieć. Myślę, że istnieje jakieś zaklęcie, które sprawiałoby, że mogłabyś być tak szybka, jak ja, bo Aless to biegać nie potrafi.
– Nie muszę umieć biegać, żeby z tobą wygrać. Noże mi wystarczą.
– A no tak, dzień bez grożenia Rävgorowi nożami jest dniem straconym. Tak samo, jak przypominanie mi o Halloween, co miało miejsce dziś w szkole. Wspomnij jeszcze, jak bardzo nienawidzisz swojego ojca i tęsknisz za miłością swojego życia i będzie komplet.
– Ha ha, zabawne – po czym zaczął mówić coś pod nosem po rumuńsku, żeby przypadkiem nikt go nie zrozumiał.
Wymieniłam się spojrzeniem z Rävgorem. Zdecydowanie nie było pomiędzy naszą trójką normalnych relacji. Ale szliśmy dalej. Aless prowadził, wciąż mówiąc do siebie, chyba zmieniając język, co jakiś czas. Miałeś o jakieś sto dwadzieścia lat więcej, żeby się nauczyć wszystkiego, nie musisz się popisywać. Natomiast z Rävgorem obgadywaliśmy jego zachowanie przez wiadomości. Jedyny sposób, żeby tego nie usłyszał, bo niestety żadne z nas nie mówi w języku, którego on by nie rozumiał.
Rävgor: W sumie to chciałabym go zobaczyć jak jest pijany
Rävgor: Proponował mi kiedyś wspólne picie
Scarlett: Na pewno świetnie byście się bawili
Scarlett: Jego pomysły na trzeźwo, czasem brzmią jak pijane
Scarlett: Istnieje jeszcze szansa, że popadłby w jeszcze większą depresję niż zazwyczaj
Rävgor: A no tak
Rävgor: Jak obstawiasz, ojciec, czy nie udana miłość?
Scarlett: Jedno i drugie. Ten sam okres w jego życiu
Rävgor: O którym praktycznie nic nie wiem
Scarlett: Ja też nie
Zatrzymaliśmy się na chwilę i spojrzeliśmy na siebie. Pomyśleliśmy o tym samym.
– Wciąż masz żal do ojca, prawda? – zaczął Rävgor.
Aless się odwrócił.
– Nieśmiertelni nie mogą trzymać urazy. Moje motto życiowe. Nie mam do niego żalu. Czemu pytasz?
– Nie wierzę ci.
– Pokłóciłem się z ojcem o przekonania. Wiem, co zrobiłem źle, wiem, co on zrobił źle. Musiałem przez to przebrnąć i żyć własnym życiem.
– Jak można się do tego stopnia pokłócić tylko o przekonania, skoro od ponad dwudziestu lat się do niego nie odzywasz?
– Pokazywałem wam kiedyś moje przedramię? – zapytał śmiertelnie poważnie.
– Raczej nie – ubiegłam Rävgora, żeby nie zszedł przypadkiem z tematu, odpowiadając mu.
Aless zdjął skórzaną kurtkę, pozostając w samym T-shircie. Odwrócił głowę na bok i pokazał nam swoje lewe przedramię. W słabym świetle prawie nic nie było widać, ale jednak rząd czarnych cyfr wyróżniał się na tle skóry.
![](https://img.wattpad.com/cover/169798810-288-k117350.jpg)
CZYTASZ
O wampirze, wilkołaku i wiedźmie
FantasyChoć nikt nie mógł przewidzieć, co się stanie, tak nikt nie powinien oczekiwać, że wampir, wilkołak i wiedźma nie będą sprawiać problemu, kiedy połączy się ich w zespół. Więc kiedy ów wampir zaczyna śledztwo w sprawie morderstw nastolatków w mieście...