×13×

69 9 0
                                    

Ava Hale:

Czułam, że to za wcześnie, ale musiałam jej to powiedzieć. Była wystraszona i zdezorientowana gdy zniknęła za magicznym przejściem. Teraz nikt nie wie gdzie ona może być...

Raven:

Znalazłam się w czyimś pokoju. Ściany były niebiesko-czarne, na suficie widniał Triskelion. Na krześle wisiała granatowa koszulka. Był to pokój Dereka.

- Wszystko w porządku? - spytał czarnowłosy ze szklanką wody w ręku.

- Nie wiem... Już nic nigdy nie będzie w porządku... - powiedziałam zakrywając twarz rękoma.

- Wszystko się jakoś ułoży... - zaczął mnie pocieszać - Wybrniesz z tego i wszystko będzie po staremu...

- Nic nie będzie po staremu - powiedziałam nieco głośniej, podnosząc się do pozycji siedzącej - Nic nie będzie po staremu Derek. Wszystko straciło sens... To traci sens... Derek... - mówiłam ze łzami w oczach, aż postanowiły się uwolnić i wypłynąć strumieniami z moich oczu - Teraz pewnie uważasz, że jestem słaba i nie nadaje się do ochrony tego pieprzonego świata, który mógłby w końcu zniknąć i się na nowo już nie odradzać...

- Raven... - zaczął, siadając obok mnie na łóżku. W jego głosie była duża ilość troski i bólu... - Nie jesteś słaba. To jedynie chwila słabości, która uczyni cię silniejszą. Wybrniesz z tego wszystkiego z podniesioną głową tak jak dotychczas. Sama lub z nami... - powiedział, po czym przetarł moje łzy i mnie objął - Musisz pamiętać, że zawsze możesz na mnie liczyć...

- Nawet nie wiesz jak bardzo mi zależy na was wszystkich... - zaczęłam - Nawet nie wiesz jak ja cię kocham, kuzynie... - dodałam, na nowo go obejmując z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Wracamy na dół?

- Nie chcê nigdzie wracać... W Instytucie czeka na mnie moja "matka", której nie chcê widzieć na oczy, na dole czekają moi "przyjaciele", którzy nie widzą we mnie już ani grama człowieka...

- Idziemy się tego przekonać - stwierdził Wilkołak podnosząc mnie na rękach. Byłam cała czerwona ze wstydu i śmiechu... - Albo z nimi pogadasz albo ja zrobię to za ciebie - dodał kładąc mnie na kanapę.

- Nienawidzę ciê... - powiedziałam patrząc mu prosto w twarz z wielkim uśmiechem na ustach.

- O ile dobrze pamiętam, to przed chwilą powiedziałaś coś innego... - odparł udając zastanowienie, przez co zaczęłam się śmiać. Po chwili zdałam sobie sprawę, że wszyscy tu obecni dziwnie się na nas patrzą... Wciąż widziałam małą iskre przerażenia w ich oczach... - Macie sobie teraz wszystko wyjaśnić. "Wszystko ma być po staremu".

Prawie wszyscy siedzieli w salonie - poza Scottem... Usiadłam niepewnie na kanapie. Wszyscy byli we mnie dziwnie wpatrzeni - w ich oczach była duża ilość troski, bólu i strachu...

- Ja... chciałam was przeprosić... - zaczęłam lekko szeptem - Nie chciałam byście... - i po raz kolejny coś mi przerwało.

Do domu wszedł sam Alfa. Jego oczy były krwiście czerwone... Nic nie mówiąc spojrzał na nas wszystkich lekko zdyszany. Zauważywszy mnie, podszedł do mnie i mnie... objął...

- Scott, ja nie chciałam byście mnie zobaczyli od tej strony... - powiedziałam, a łzy się zaczęły zbierać w moich oczach na nowo.

- Postąpiłaś słusznie... - stwierdził - Nie było innego wyjścia. I wcale nie mamy ciê za potwora... - dodał patrząc mi prosto w oczy - Jesteś Hybrydą. Jesteś wyjątkowa...

Magnus:

- Eveline - zawołałem kobietę - Wiesz gdzie jest Raven? - spytałem, a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy.

Księżycowy Róż 🌙🌹 [✔]Where stories live. Discover now