×45×

41 3 7
                                    

Raven:

Wraz z Dylanem powiedzieliśmy Jace'owi co się właśnie wydarzyło. Jednak nadal nie mówiłam nic o tym kim jest Dylan. Na razie za wcześnie. Musi się dowiedzieć w odpowiednim momencie. Jak poznam więcej szczegółów. Na tą chwilę mam coś ważniejszego do zrobienia.

- Muszę w końcu dać tą książeczkę Haidi - powiedziałam do zielonookiego, wchodząc do mojego pokoju - Niech wie co nas czeka.

- O ile się nie mylę to nadal nie wyszła ze swojego pokoju - powiedział chłopak.

- No to idziemy - odparłam, zabierając książeczkę z Runą z biurka.

Szliśmy przez długi i ciemny korytarz, aż doszliśmy pod pokój. Dziwnie cicho było w środku.

Bez wahania chwyciłam za klamkę i powoli otworzyłam drzwi. Lekko je uchyliłam i tam zobaczyłam Haidi chodzącą w tą i z powrotem po pokoju, całą załzawioną i wkurzoną. Spojrzała na mnie z gniewem w oczach.

- Co się stało? - spytałam niby czule, niby obojętnie. Dylan wszedł za mną do pokoju.

- Marcus dzwonił. Znaleźli Alvaro. Pół żywego - mówiła z bólem w głosie. W sumie to się nie dziwię. W końcu Alvaro to jej Alfa - Za to Meredith teraz zniknęła - aż ciekawe gdzie może być. Po naszym ostatnim spotkaniu się domyślam...

- Obiecuję ci, że się znajdzie, a Alvaro z tego wyjdzie. W końcu jest Alfą, a Marcus to Wielki Mag Amsterdamu - mówiłam trochę pocieszająco. Bardzo dziwnie mi się mówi o takich rzeczach ostatnio... - Na razie nie zaprzątaj sobie tym głowy. Jak znajdziesz czas to poczytaj o tej Runie - dodałam odkładając książeczkę na jej łóżko - Muszę coś załatwić, a jak wrócę to pogadamy - powiedziałam, po czym wyszłam. Dylan jedynie posłał do Haidi przyjazny uśmiech i również wyszedł.

- Co jeszcze musisz załatwić? Masz jeden dzień bez Kaliego, a nic innego nie robisz tylko latasz w tą i z powrotem - powiedział ironicznie.

- Muszę wrócić do Beacon Hills - skłamałam. Haidi mogła podsłuchiwać, więc telepatycznie wysłałam wiadomość do Dylana.

~Muszę wejść do królestwa Faerii i dowiedzieć się jak raz na zawsze pożegnać Kaliego. I muszę sprawdzić coś w Edomie. I to w tym momencie.

Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, lecz na szczęście już nic nie mówił, więc stworzyłam portal do swojego mieszkania, z którego znalazłam się w Edomie.

W sali tronowej było pusto. A przynajmniej na pierwszy rzut oka...

Poczułam kogoś za sobą - dokładniej na tronie. Poczułam ruch tego kogoś. A konkretniej czarnowłosej czarownicy, która próbuje do mnie podejść i mi coś powiedzieć na ucho. W mgnieniu oka się odwróciłam i chwyciłam jej rękę, którą prawie położyła na moim ramieniu. Ta nawet nie drgnęła i patrzyła na mnie jakby nigdy nic.

- Ciekawie się tu urządziłaś - powiedziała, kiedy puściłam jej nadgarstek.

- Aż dziwne, że jesteś tu sama - odparłam zwracając uwagę na to, że Klausa nie było w pobliżu.

- Są zajęci szukaniem - doskonale wiedziała o co mi chodzi. Dobra jest...

- W Amsterdamie ciê szukają.

- I niedługo znajdą - powiedziała nieco oschle.

- Od jak dawna wiesz, że Edom jednak istnieje? - spytałam siadając na tronie. Zabawnie to wyglądało - siadam sobie na tronie jak na fotelu, a Meredith nadal stoi i to jeszcze plecami do mnie.

- Od naszej ostatniej rozmowy. Weszłaś w moje myśli, ja weszłam w twoje... Tak to działa - powiedziała już się odwracając, nawet wyczarowała sobie krzesło.

- Chcesz czegoś konkretnego czy zeszłaś tu, by się odciąć od rzeczywistości? - spytałam, bawiąc się jednym warkoczem.

- Chcê pomóc - powiedziała, na co ja dziwnie na nią spojrzałam - Jesteś nową Lilith. Wiesz, że coś się szykuje. I wiesz, że cień zawsze jest... - dodała, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Nie sądziłam, że to też zobaczyła... - I już wiesz, że nie jestem tylko czarownicą.

- Skoro chcesz pomóc, to najpierw zacznijmy od małych wyjaśnień...

Jace:

- Co chcemy zrobić z Clave? - spytał Alec wszystkich zebranych. W sali obrad siedziała Izzy, Luke i Maia. Wampiry średnio były zainteresowane przybyciem - Jedynymi żywymi są Aline Penhallow i Helen Blackthorn. Były najbardziej zbliżone do Clave.

- Na razie nie możemy zająć się radą - powiedziałem stanowczo - Wiemy jak Starożytni wybierają swoje następne ofiary. Od dzisiaj wszyscy Nocny Łowcy mają chodzić w dwójkach lub małych grupkach. Jak tylko jedno z nich zacznie się dziwnie zachowywać, pozostali mają to zgłosić. U wilkołaków może być inaczej - powiedziałem kierując to do Alfy -, ale trzeba być na baczności. Nie chcemy stracić nikogo więcej.

- Co z wampirami? - spytała Izzy.

- Simon im przekaże. Na razie musimy zająć się siedzeniem na dupie i zupełnym robieniem niczego - powiedziałem nieco humorystycznie.

- Jak w izolatce - odparła Maia wstając z krzesła - Miejmy nadzieję, że ta kwarantanna nie bêdzie trwa³a długo.

Raven:

W ciągu trzydziestu minut dowiedziałam się kim naprawdę jest Meredith. Wyszło na to, że jest w podobnej sytuacji co ja - jej matka była demonem, a ojciec czarownikiem, przez co jest czarownicą, ale również demonem rangi podstawowej. I u niej geny się nie zmieszały i nie stworzyły czegoś strasznego. I na dodatek wiedziała o wszystkim od zawsze. Więc jak miała wstrzykiwaną krew anioła w szyje, nie niszczyło to tylko czarownicy, ale także demona, przez co do dzisiaj ma biały ślad.

- Jak spotkasz na dole Klausa, powiedz mu, że ja cię wysłałam na dół. Jeśli chcesz pomóc, to pomóż im szukać. Ja muszę coś jeszcze załatwić - Meredith nic nie odpowiedziała. Jedynie skinęła głową i zniknęła za rogiem, więc stworzyłam swój Pentagram i znalazłam się w jednym z parków.

Stałam w tej chwili na moście, pod którym ciągnęła się rzeka otoczona masą drzew i ławek. W parku nie było zbyt tłoczno i było widać jedynie ludzi, więc nikt nie był w stanie mnie dostrzec.

- Dobra, mam nadzieję, że wejdę... - powiedziałam sama do siebie, odsuwając się od barierek. Wzięłam głęboki oddech, odwróciłam się w stronę barierek i wbiegłam w rzekę. Chwilowo poczułam straszne zimno, poczułam jak moja bluza przemaka... Jednak po chwili wylądowałam na wysokiej, błyszczącej zielenią trawie. Weszłam do królestwa Faerii...

~=÷=~

Księżycowy Róż 🌙🌹 [✔]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt