×27×

54 6 4
                                    

Raven:

Byłam w zamku. Siedziałam na ziemi obok mojej róży. Nagle usłyszałam jakiś hałas. Wybiegłam na zewnątrz i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Coś wielkiego siało zniszczenie... Wszystko się paliło... Drzewa płonęły, trawa płonęła, kamienie się rozpadały...

Wokół moich rąk pojawiła się mgła. Zaczęłam celować w niszczyciela. Trafiłam, po czym się do mnie odwrócił. Zszedł na dół, a ja poczułam dziwny niepokój

- O jaki uroczy - powiedział z dziwnym wyrazem twarzy - Ten wymiar może i nie należał do mnie, ale teraz już będzie... - dodał gniewnie, po czym wycelował czymś we mnie, a ja
się obudziłam z krzykiem

To nie był zwykły sen...

- Co się dzieje? - spytał przerażony Simon wbiegając do mojego pokoju - Czemu krzyczysz? - spytał zmartwiony.

- Muszę iść... - powiedziałam zrywając się z łóżka.

- Dokąd chcesz iść? - spytał, ale już zdą¿yłam zniknąć za portalem.

Znalazłam się u siebie w mieszkaniu. Wiem co robić, ale nie wiem skąd to wiem...

Przemieniłam się w demona. Moje udo dziwnie zaczęło świecić. Moimi szponami narysowałam w powietrzu dokładnie ten sam znak co mam na nodze. Nagle symbol zaczął wirować tworząc przy tym potężny wiatr. W końcu przybrał formę portalu. Weszłam do niego, po czym znalazłam się w zamku.

W mgnieniu oka zeszłam na dół. Zobaczyłam dokładnie to samo co w moim śnie. To się już wydarzyło...

Klaus leżał pół żywy na ziemi, Gold gdzieś zniknął. Pstryknęłam palcami i natychmiastowo rany złotowłosego zniknęły, a ten się obudził nabierając do płuc masę powietrza.

- Raven? - spytał niedowierzając.

Nic mu nie odpowiedziałam. Zaczęłam szukać tego czegoś. Chociaż nie musiałam, bo samo mnie znalazło.

- Nowa pani wymiaru? - spytał ironicznym tonem - Zastępczyni Lilith. Demon najwyższej rangi... - powiedział, udając pełen podziw.

- Czemu to wszystko niszczysz? - spytałam gniewnie.

- To wymiar demonów...

- Którym ty nie jesteś - przerwałam mu, zauważając jego białe skrzydła - Czemu Anioł ma w sobie tyle nienawiści? Chociaż czemu ja w ogóle z tobą rozmawiam? - spytałam samą siebie.

Przywołałam swoją magię na nowo i wysunęłam swoje skrzydła. Nim ten cały Anioł się obejrzał, był unieszkodliwiony, poturbowany i martwy...

- Naprawdę? Specjalnie go tu zesłałeś?! - zaczęłam krzyczeć do nieba, stojąc już twardo na ziemi - Tak bardzo się boisz o to, że będę chciała zniszczyć świat?

- To był test - powiedział Klaus stojący za mną.

- Ale o czym ty mówisz? - spytałam wkurzona.

Nagle zamiast demona, stał przede mną Anioł.

- Naprawdę mnie testowałeś? - spytałam, wracając do normalnej formy - Co to był za Anioł? - dodałam, pokazując jego zwłoki.

- Gdyby wogóle on istniał... - powiedział przebiegle Ituriel. Pstryknął palcami i nagle wszystko zniknęło.

Spalone drzewa wróciły do wcześniejszej formy, trawa znów była zielona, kamienie znów pokrywał mech, a ciało Anioła zniknęło.

- To była iluzja? - nic nie powiedział - Gdzie jest Klaus?

Jak na zawołanie demon wyszedł z pałacu przywołany zamieszaniem.

- Dobra, naprawdę muszę odpocząć... - stwierdziłam przykładając dłoń do czoła - O ile dobrze rozumiem... Chciałeś sprawdzić czy coś mnie poniesie i zniszcze ten wymiar jak i resztę świata, czy jestem w stanie zabić Anioła?

- Zasadniczo jedno i drugie - powiedział jakby z dumą w głosie - Nie każdy demon potrafi się przyczynić do czegoś dobrego.

- Za dużo wrażeń na dzisiaj... - stwierdziłam uśmiechając się. Ituriel odwzajemnił mój gest, po czym zniknął.

Zanim jednak wyszłam z tego wymiaru, porozmawiałam trochę z Klausem. Po jakiejś godzinie wróciłam do siebie.

- Na Anioła, jutro nie wstaje... - powiedziałam sama do siebie, siedząc u siebie w pokoju. Za pomocą magii zostawiłam na drzwiach od strony korytarza tabliczkę "nie budzić mnie, śpię", rzuciłam się na łóżku i nie chciałam się ruszać.

Miałam właśnie zasnąć gdy usłyszałam miauczenie.

- Cześć Damon... - powiedziałam pół przytomna. Stworek jedynie skoczył na łóżko, położył się na moim ramieniu i zasnął - Nie za wygodnie ci?... - spytałam ironicznie do śpiącego już kota. Nim się obejrzałam, sama już spałam.

Czarny Kapturek:

Czemu ja wcześniej o tym nie pomyślałam? Wszyscy śpią, to czemu by ich nie zabrać w nocy?

Weszłam do mieszkania brunetki używając Runy. Weszłam do środka zamykając powoli za sobą drzwi. Przeszłam przez cały salon, mijając lodowe rzeźby całe poplamione od środka.

Nie ma ich... Nie ma tu ich... Po ostatnim ataku musieli je zabezpieczyć... Cholera!...

Raven:

Obudziłam się rano z dziwnym przeczuciem. Damon leżał na poduszce obok, w pokoju było strasznie ciemno. Dylan coś mówił, że ta istota w czarnym kapturze nazwała go "lisem". Nagle doznałam olśnienia...

Przebrałam się i sworzyłam portal do Beacon Hills. W salonie nikogo nie było, więc usiadłam na kanapie i czekałam. Minęło pół godziny nim ktoś wyszedł

- Hej chłopaki - przywitałam się z wielkim uśmiechem na twarzy. Wilkołaki dziwnie na mnie spojrzały. Jakby się zawstydziły i przeraziły.

- Hej Raven... - powiedział Liam podchodząc do mnie i mnie obejmując. Theo po chwili zrobił to samo.

- Co wy... - zaczęłam, ale mój wielki pojawiający się na twarzy uśmiech yaoistki zabronił mi dokończyć. Theo wychodząc z pokoju dopiero co zakładał obcisłą koszulkę i obydwoje byli uśmiechnięci... i wyszli z jednego pokoju... Łącząc te fakty zaczęłam się śmiać.

- To nie to co myślisz... - zaczął Liam.

- To jest to co myślę - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy - Od kiedy jesteście razem? - spytałam patrząc się w nich zaciekawionym spojrzeniem.

- Coo? My nie jesteśmy razem... - odparł Theo.

- Mnie nie okłamiecie. Rozmawiacie z yaoistką i demonem, który umie wyczuć kiedy kłamiecie - dodałam, a oni znów na mnie dziwnie spojrzeli - Liam i Theo są raazeem - powiedziałam sama do siebie.

- Kawy? - spytał ciemnowłosy schodząc z tematu.

- Z wielką chęcią - odparłam idąc w stronę kuchni - Ale ta jedna rozmowa was nie ominie... - stwierdziłam nieco groźnie, po czym zaczęłam się śmiać.

~=÷=~

Księżycowy Róż 🌙🌹 [✔]Where stories live. Discover now