Po nitce, do kłębka

1.4K 89 65
                                    


Marinette zbudziła się gdy słońce wisiało już wysoko na widnokręgu. Zaspana przez chwilę leżała jeszcze w łóżku, delektując się panującym wokół spokojem.

Dziewczyna przeciągnęła się leniwie, dziękując w myślach za wynalezienie penicyliny, oraz leków przeciwgorączkowych dzięki, którym czuła się już o niebo lepiej.

Zapowiadał się spokojny, lekko senny sierpniowy czwartek. Słońce za oknem prowadzącym na poddasze, niemiłosiernie prażyło jednak bezpieczna w czterech ścianach swojego pokoju Marinette nie odczuwała przykrych skutków, letnich upałów. Prawdę powiedziawszy, było jej błogo. W efekcie wprowadzonego leczenia, stanęła na nogach znacznie szybciej niż zakładała, co podarowało jej jeden dzień, by na spokojnie móc dojść do siebie i zastanowić co chce zabrać na wyjazd z Alyą.

Stała już nawet przy szafie i kobiecym zwyczajem rozważała kolor sukienki, gdy nagle nie wiedzieć skąd pojawiła się Tikki i głośno krzycząc jej imię całym swoim drobnym ciałkiem, przylgnęła do jej policzka.

Dziewczyna stanęła jak wryta, nie wiedząc do końca jak ma zareagować na tak nagłą i niespodziewaną falę uczuć skierowaną w jej stronę. W końcu jednak ciepło się uśmiechając, delikatnie pogłaskała stworzonko po główce.

- Ja też bardzo się cieszę, że cię widzę – zaczęła niepewnie, badawczo przyglądając się przyjaciółce. Tym bardziej, iż oczy małej kwami, teraz były czujnie w nią wpatrzone. Lustrowały ją całą, od stóp aż po czubek głowy.

- Tikki? Przerażasz mnie...

- Och Marinette! – krzyknęła mała Biedronka, po raz kolejny wtulając się w jej policzek. Tego było już stanowczo zbyt wiele, coś było tu nie tak i musiała dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.

- Tikki! Wiesz dobrze, że nie mam nic przeciw takim przytulasom, ale to chyba pierwszy raz kiedy widzę cię w takim stanie. Powiedz mi szybko o co tu chodzi? To Władca Ciem? To jego wina? On coś zrobił? Tak? Mam rację!

- Nie tak szybko – zaczęła niepewnie kwami, lecz tym razem, już z wyraźną ulgą – I bardzo cię proszę, po kolei Marinette. Nie wiem co dokładnie się stało, nie sądzę by stał za tym Władca Ciem, ale cały wczorajszy dzień byłaś jakaś dziwna, nieobecna.

- Hę? Co proszę?

- Nie mogłam wyciągnąć cię z łóżka, ani ja, ani twoja mama kiedy przyszła. Leżałaś i ciągle powtarzałaś, że to sen. W kółko tylko To musi być sen.

- S-słucham?

- Na początku myśleliśmy, że masz gorączkę, ale w nocy temperatura spadła. Och Mari, naprawdę nie wiem co się stało. I jeszcze twoja awersja do toalety, bałaś się pójść skorzystać...

Tego było już stanowczo zbyt wiele, nawet jak dla niej. Czując jak uginają się pod nią kolana, Marinette ostrożnie osunęła się po ścianie na drewnianą podłogę pokoju.

Musiała usiąść i przetrawić wszystkie informacje, które na nią spłynęły w przeciągu ostatnich paru sekund.

Wczoraj zachowywała się dziwnie, nawet bardzo dziwnie. Dziwniej niż zwykle. Jednak, jak to wczoraj?

Wczoraj była środa, a ona wstała z paskudnym bólem głowy i temperaturą. Niechybnie pamiątką po starciu z ostatnim super-złoczyńcą, którego Władca Ciem obdarzył dość paskudną zdolnością zamrażania wszystkiego czego dotknie oraz przyzywania warunków pogodowych rodem z najdalszych zakątków Arktyki. Marinette długo się z nim męczyła i zmarzła na kość, nim udało się jej złapać i oczyścić akumę.

Czerwona nićWhere stories live. Discover now