2

367 27 2
                                    

Uenoyama otworzył leniwie powieki. Do pokoju wpadały delikatne promyki porannego słońca. Brunet do późnej godziny pisał z Mafuyu więc nic dziwnego, że czuł się nie wyspany. Chłopak przewrócił się na drugi bok próbując oddać się rozkoszy spania. No tak... Niespodziewanie drzwi pokoju Uenoyamy otworzyły się z trzaskiem tak, że chłopak podskoczył prawie łamiąc przy tym materac.

-Ritsuka! Za 10 minut zaczynasz szkołę! Masz zamiar kolejny raz się spóźnić?!

Do pokoju weszła Yayoi, siostra Uenoyamy która ze skrzyżowanymi rękami patrzyła z wyższością na brata.

-Pogięło cię żeby tak trzaskać?! Myślałem, że zawału dostanę!

Uenoyama przetarł rękami oczy.

- Poza tym, przecież ty masz studia. Czemu tu jeszcze jesteś?

Brunetka zmieszała się i poprawiła włosy.

-Ym... no wiesz- dziewczyna popatrzyła w inną stronę- ja...

-Wagarujesz?-powiedział chłopak pomału wstając z łóżka i pochylając się nad szafą w której były jego ubrania- Powiem Kajiemu.

Yayoi gwałtownie popatrzyła w stronę chłopaka ale nie zdążyła nic powiedzieć, bo gdy tylko się odwróciła, zobaczyła jak jej brat mija ją już ubrany i klepie po ramieniu.

-Lepiej idź na ten uniwerek.

Brunet minął siostrę i leniwym krokiem udał się w kierunku korytarza. Chłopak założył jak zwykle te same czarne buty, zarzucił na prawe ramie matowy pokrowiec z gitarą w środku i wyszedł z domu.

Gdy tylko chłopak zamknął drzwi wzmógł się silny wiatr. Uenoyama poprawił swój granatowo karmelowy szalik, który dostał od Mafuyu i zakrył swój zmarznięty od zimna nos. Był jesienny poranek. Słońce swoimi promieniami delikatnie oświetlało różnokolorowe liście spadające z drzew. Na ulicy widać było kilku przechodni którzy spieszyli się gdzieś przy okazji przeklinając temperaturę, która mimo słońca utrzymywała się lekko powyżej zera. Liście, które niedawno jeszcze zwisały dostojnie na gałęziach drzew, teraz na ulicy przy pomocy wiatru tańczyły ze sobą tworząc małe liściaste wiry. Na niebie pokrytym błękitną barwą można było dostrzec puchate czarno-białe żurawie, które machając swoimi skrzydłami przemieszczały się po niebieskiej sferze a następnie przysiadły na jednym z drzew. Uenoyama pociągnął nosem i ruszył przed siebie.

Kolejny nudny dzień w szkole...

* * *

-Pssss, Uenoyama nie zasypiaj- szepnął odwracając się do bruneta Itaya- to już ostatnia lekcja.

Brunet kiwnął lekko głową i przekręcił ją na drugą stronę. Trwała ostatnia lekcja czyli angielski. Każdy uczeń skupiony był na nowych pojęciach gramatycznych, prawie każdy. Uenoyama nie przepadał za angielskim więc stwierdził, że jest to idealna lekcja na ucięcie sobie krótkiej drzemki. Wszystko szło w dobrym kierunku, była cisza, nauczyciel się nie odwracał... no ale zawsze musi nastąpić jakiś przełom, prawda?

-Dobrze, może poda mi ktoś przykład jak stworzyć zdanie w stronie biernej? Nie ma ochotnika? No dobrze w takim razie... pani Yuno, tak?

Dziewczyna nawet nie zareagowała, po prostu siedziała w tej samej pozycji nie unosząc nawet głowy. Jedna z dziewczyn, która siedziała obok niej szturchnęła ją lekko w bark i powtórzyła pytanie ale i to nic nie dało.

-No, Yuno proszę podaj mi jakiś przykład. Co jak co, ale jestem przekonany, że ty sobie z tym bez problemu poradzisz.

Pare osób wymieniło pytające spojrzenia. Nauczyciel westchnął głęboko i popatrzył na dziewczynę.

•𝓝𝓲𝓮𝓶𝔂 𝓐𝓴𝓸𝓻𝓭• Where stories live. Discover now