4

338 29 17
                                    

Minęły trzy tygodnie od kiedy Yuno zaczęła chodzić do nowej szkoły.

Właśnie skończyła się lekcja, a nadeszła długa przerwa. Jak zwykle Uenoyama zarzucił na ramie swój pokrowiec z gitarą i leniwym krokiem udał się w kierunku codziennego miejsca spotkania z Mafuyu. Brunet odwrócił się w stronę Yuno i pokazał palcem na drzwi. Dziewczyna kiwnęła głową, a następnie wróciła do jedzenia swojego śniadania. Uenoyama naprawdę starał się jak mógł zajmować koleżanką, ale spotkania z Sato były dla niego zdecydowanie ważniejsze więc wiadome było, że nie będzie zabierał ze sobą szatynki.

Yuno jak zwykle, cicho i w samotności spędzała długie przerwy. Czasami dosiadał się do niej Itaya lub Waka, którzy po chwili rozmawiania samemu ze sobą odpuszczali i odchodzili.

Uenoyama minął sale gimnastyczną, na której Ueki trenował do zawodów regionalnych. Dźwięk odbijanej piłki wybudził bruneta z jego codziennego zaspania.

Jak zawsze, Mafuyu czekał już na miejscu z opartą głową o ścianę tym samym próbując jeszcze przez chwile się zdrzemnąć. Widok śpiącego chłopaka mimowolnie wywołał u bruneta szybsze bicie serca. Uenoyama cicho podszedł do Sato, rozejrzał dookoła upewniając się czy nikogo przypadkiem nie było w pobliżu i pocałował w czoło śpiącą królewnę. Mafuyu otworzył leniwie prawe oko i spojrzał na swojego chłopaka.

-Ktoś mógł zobaczyć...- powiedział zaspanym jeszcze głosem Sato.

Uenoyama skrzyżował ręce na klatce i prychnął udając obrażonego.

-Uważasz, że jestem aż tak nieodpowiedzialny i tego nie sprawdziłem- brunet westchnął głęboko- myślałem, że lepiej mnie znasz.

Mafuyu zdezorientowany zamrugał szybko powiekami i popatrzył na Uenoyamę.

-Ja... ja nie chciałem...

Brunet nie potrafił długo udawać, więc widząc przestraszonego i zaspanego jeszcze Sato, zaśmiał się siadając obok chłopaka.

-Spokojnie, nic się nie stało. To co, co chciałbyś dzisiaj potrenować?- chłopak rozejrzał się wokoło- A tak w ogóle to gdzie twoja gitara?

Mafuyu oparł głowę na ramieniu bruneta przy okazji przytulając się do jego czarnego swetra.

-Dzisiaj zamiast trenowania chciałbym po prostu tu z tobą posiedzieć. Masz coś przeciwko?- Sato podniósł wzrok wpatrując się w twarz chłopaka.

Uenoyama słysząc te słowa otworzył szerzej oczy oraz poczuł ciepło w okolicach policzków. Brunet popatrzył na ścianę próbując ukryć swoje zdezorientowanie.

-Ym nie... nie mam.

Minęło dziesięć minut, a każda sekunda zbliżała ich coraz bardziej do siebie. Dzisiejszego dnia świeciło piękne słońce, które swoimi promieniami oświetlało łososiowe włosy Sato. Chłopak wygodnie odpoczywał na ramieniu Uenoyamy, który z uśmiechem przyglądał się temu widokowi. Mafuyu po chwili delikatnie przekręcił się i cicho westchnął.

-Wiesz... moja gitara od zawsze kojarzyła mi się z Yukim...

Brunet popatrzył gwałtownie na Sato, który zacisnął dłonie na swoich kolanach.

-O czym ty...

-Ale teraz- Mafuyu przerwał brunetowi- teraz kojarzy mi się z tobą.

Chłopak odsunął się i popatrzył w niebieskie oczy Uenoyamy chwytając swoimi drobnymi rękami jego. Brunet z niedowierzaniem i lekkim strachem patrzył na pełną emocji twarz chłopaka przed sobą.

-Bo kiedy pojawiłeś się ty ta gitara nabrała całkiem innego znaczenia. Dzięki niej się poznaliśmy, zaczęliśmy spędzać więcej czasu... To są same miłe wspomnienia, których nie chciałbym zapomnieć. Kiedy biorę gitarę do ręki przypominasz mi się odrazu ty i ja... ja... ja bardzo to lubię. Mam ochotę cię wtedy przytulić no i...- chłopak spuścił wzrok i poluźnił chwyt zdając sobie sprawę, że za dużo powiedział.

•𝓝𝓲𝓮𝓶𝔂 𝓐𝓴𝓸𝓻𝓭• Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum