cztery

2K 64 7
                                    

Dla Agaty, żeby rozszerzona matma poszła jej jak bułka z masełkiem💜

Enjoy!
______________________________

Nancy

Pamiętam moment w swoim życiu, kiedy zdałam sobie sprawę, że wszystko się pieprzy. Pamiętam pusty wzrok taty, zdezorientowanego Toma i moje łzy. Jednak na twarzy kobiety, która dała mi życie, błąkał się uśmiech. Na tamtej twarzy zawsze kąciki ust się unosiły. Jednak tamtego dnia wszystko się zmieniło. I od tamtego dnia, już nic nie jest takie jak wcześniej.

Obudziłam się następnego dnia, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym byłam. Oczywiście nie był to mój pokój, a we mnie uderzyły wydarzenia z wczorajszego popołudnia. Przeciągnęłam się, zauważając, że mam na sobie moją sukienkę, na co skrzywiłam się i szybko podeszłam do torby. Wyciągnęłam stamtąd biały sweterek i jeansy, a następnie podeszłam po kosmetyczkę. Wyszłam z pokoju, kierując się do wskazanej wcześniej przez Lizzy łazienki. Na moje szczęście była pusta. Rozejrzałam się, skanując uważnie bogato umeblowaną toaletę.

Uniosłam brwi, patrząc na idealnie ułożone ręczniki, dwie, zapakowane jeszcze, szczoteczki do zębów i suszarkę na blacie. Pozbyłam się szybko ubrań, biorąc naprawdę długi jak na mnie prysznic, który miał mnie rozluźnić, bo moja głowa cholernie wariowała.

Potem wytarłam się i ubrałam, podchodząc do lustra. Uczesałam i wysuszyłam włosy oraz umyłam zęby. Ostatnim punktem było szybkie nałożenie maskary i mojego ukochanego błyszczyku. Wyszłam, składając wcześniej sukienkę w idealną kostkę. Jednak w tej samej chwili moją pracę szlag trafił, bo poczułam uderzenie, a sukienka spadła na ziemię, znów się rozwalając.

— Myślałem, że utonęłaś pod tym prysznicem — powiedział z ironią William, a ja przewróciłam oczami, a następnie uniosłam na niego spojrzenie. Uśmiechał się wrednie, bawiąc się kolczykiem w wardze. Zdążyłam zauważyć, że często to robił. — Ładnie wyglądasz.

Uniosłam brwi w zdziwieniu na jego słowa, patrząc na jego nieułożone kasztanowe loki. Próbowałam znaleźć na jego twarzy cokolwiek, co da mi podpowiedź, czy to był kolejny ironiczny tekst, jednak on wydawał się poważny. Spuściłam wzrok, mijając go szybko.

Nie miałam chęci na gierki z przestępcami. Jakkolwiek to brzmi.

— Dziękuję. Poza tym, nie da się utopić pod prysznicem — mruknęłam znudzona, a chłopak zaśmiał się.

— Gdzie twoja sukowata postawa, kruszynko? Wolałem twoją zadziorność. U Walkerów wyszczekanie to chyba dziedziczna cecha? — usłyszałam za sobą, na co odwróciłam się na pięcie.

Co on próbował? Patrzył na mnie z tym cynizmem w oczach, gryząc ten cholerny kolczyk. Niby się nie uśmiechał, ale te cholerne oczy, krzykiem, rzucały mi wyzwanie. A ja nigdy nie byłam osobą nad wyraz spokojną. Często ponosiły mnie emocje, bo nie potrafiłam nad nimi panować.

— Moja sukowata postawa zniknęła, kiedy wywiozłeś mnie z miasta, a potem siłą wsadziłeś mnie do swojego auta — warknęłam w jego stronę, a on tylko się zaśmiał. Już miałam iść dalej, kiedy złapał mój łokieć i odwrócił mnie do siebie. Jego dłoń była zimna, a jednak jego dotyk parzył. Spojrzałam prosto w te cholernie niebieskie tęczówki, które wypalały we mnie dziurę.

— Zejdź zaraz na dół — powiedział, po czym puścił mnie i zniknął w łazience.

Czy on ma jakieś rozdwojenie jaźni? Dosłownie, wszyscy tu przejawiają ten sam objaw jebanej bipolarności.

Weszłam do pokoju, zostawiając sukienkę i biorąc dwie tabletki z kosmetyczki, a następnie zapukałam do drzwi od sypialni Al.

— Wejdź! — usłyszałam, więc szybko wykonałam polecenie, rozglądając się po pomieszczeniu. Było bardzo podobne do mojego. Jedyną różnicą były inne meble, ale ustawione w ten sam sposób.

WHITE MUSTANG [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz