Hero
Jamie też był zdziwiony na widok Landona, ale próbował to ukryć, bo nie chciał wkopać ojca. Podszedł do Landona i podał mu rękę. Postanowiłem zrobić to samo, ale nie wiedziałem czy Landon uściśnie moją rękę czy idę na pewną śmierć.
- Dobrze to rozegraliście, James. – powiedział Landon i na szczęście uścisnął moją dłoń, - Rozumiem dlaczego Kennedy nie chciała mi powiedzieć, ale wy postąpiliście mądrzej przychodząc z tym do nas.
Byłem w lekkim szoku. Montez chyba nie powiedział mu, że planowaliśmy to przed nim ukryć. O mnie i Kennedy też raczej nie wspomniał, bo byłem z Landonem w jednym pomieszczeniu od ponad dwóch minut i nadal oddychałem. Tak naprawdę gówno wiedziałem na temat tego ile Romero wiedział i to rozpierdalało mnie od środka.
- Kto Ci tak załatwił twarz? – spytał Landon.
- Długa historia. – wydusiłem z siebie patrząc ukradkiem oka na Jamiego, który również nie do końca wiedział jak się zachować.
Landon tylko skinął głową i na szczęście nie męczył tego tematu.
- Dobra, mów, co wiemy. – zarządał Montez idąc obok brata w kierunku komputerów, a ja z Jamiem, oboje zesrani, za nimi.
- Mamy poważny problem. – oznajmił Landon siadając przed jednym z komputerów. – Ta gnida, Christopher Jayden, spierdolił tydzień temu z więzienia. Ostatnio widziano go we wtorek i zgadnijcie gdzie.
- We Francji. – powiedziałem, układając wszystko w jedną wielką całość.
- Dokładnie tak. – Landon potwierdził.
- To ten doktorek, który zabił tą małą w szpitalu, gdzie leżała Emma? – Jamie spytał drapiąc się po brodzie.
- Ten sam skurwysyn. – Landon odparł przez zęby, - Wygląda na to, że i tak będę musiał sprzedać mu kulę w łeb, tak jak powinienem to zrobić za pierwszym razem.
- Jakie mamy połączenia? – spytał Montez.
- Osoba, która szukała Kennedy z Francji to Laurent, a raczej jego ludzie, bo Laurent obecnie siedzi w Los Angeles ze swoją rodziną.
- Myślisz, że współpracuje z Jaydenem? – Montez usiadł na fotelu obok Landona.
- Jeśli Laurent planuje zemścić się za to, że wsadziłem go do lochu z Andrewem na miesiąc, może potrzebować sojusznika, a Jayden też za mną nie przepada. – stwierdził Landon, po czym złączył dłonie i oparł się łokciami o biurko.
- To ma sens. Jeśli Laurent chce się zemścić na Tobie, to uderzy w Twój słaby punkt. – powiedział Jamie czytając przez ramię Landona dokument widniejący na monitorze.
- W Kennedy. – pomyślałem głośno, a w żołądku poczułem mocny ucisk.
- W Kennedy. – powtórzył Landon. – Dlatego już teraz musimy zacząć działać, ale Kennedy nie może się o niczym dowiedzieć. Plan jest taki. Mówicie dziewczynom, że musicie tutaj jeździć bo sprzęt w mieszkaniu się nie sprawdza i w tym czasie będziemy ich non stop szukać. Jestem w kontakcie z Francją, jeśli któryś z nich się pokaże, będziemy wiedzieć pierwsi, ale mam przeczucie, że są znacznie bliżej Seattle.
- Nie lepiej wysłać dziewczyny z powrotem do Nowego Jorku? – spytał Montez.
- W tym zgadzam się z Ken, nie możemy tego ściągnąć na resztę rodziny. Tutaj obie będą bezpieczne, wykupiłem już cały apartamentowiec i obstawiłem go ochroną. Na razie tu zostaną, ale jak tylko to wszystko się skończy, Kennedy wraca z powrotem do domu. – wyjaśnił Landon.
Może miał rację. Może najlepiej byłoby dla niej gdyby była tam, z rodziną i pod ochroną. Wiedziałem, że nie takiego życia chciała, ale niestety w takie życie się urodziła i teraz każdy wróg jej ojca jest też jej wrogiem, a takich jak widać mu nie brakuje. Wiedziałem jednak też, że to złamie jej serce, zniszczy ją do końca, a na to nie mogłem pozwolić. Dlatego gdy tylko to wszystko się wyjaśni, powiem Landonowi, że Kennedy zostaje tu, ze mną i że nigdy nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić. Nigdy. Zmienimy imiona i nazwiska jeśli będzie trzeba i będziemy się przeprowadzać z miejsca do miejsca, ale Kennedy nie będzie uwięziona jak jeden z typów, których Landon trzymał za kratami. Nie pozwolę jej tak skrzywdzić, chociażbym nie wiem co miał zrobić.
- W poniedziałek jest ten wyjazd nad jezioro, na który Kennedy też jest zapisana. Będziecie musieli zmienić plany. – dodał Landon.
- To znaczy? – spytałem.
- Relokacja. Pojedziecie na domki w innym miejscu, gdzie będziecie mieć ochronę i nikt obcy się nie dostanie. To taki park. W tym czasie ja i Montez zgarniemy Laurenta i każdego, kto za nim stanie, A Kennedy i Nina będą bezpieczne. – wyjaśnił i wstał z krzesła, - Wszystko jasne?
- Tak jest. – powiedział Jamie. – To co, zabieramy się za to od razu?
- Tak, idziemy po sprzęt. – Montez wstał, poklepał brata po ramieniu i wyszedł za synem z pomieszczenia.
Chciałem iść za nimi, ale Landon mnie zatrzymał.
- James, zostań jeszcze chwilę. – krzyknął, a ja miałem wrażenie jakby mi gardło zastygło i nie mogłem oddychać.
Przełknąłem ślinę i z powrotem odwróciłem się do Landona, spodziewając się jego pięści na moim pysku.
- Jest jeszcze jedna sprawa. – powiedział. – Prześwietliliśmy Twojego brata, Seana. Poza dragami i handlem niby nic wielkiego na niego nie mamy, ale okazało się, że ostatni rok spędził we Francji.
Byłem zdziwiony jego słowami. Nie miałem pojęcia o tym, że Sean mieszkał we Francji, ale tak naprawdę to chuja o nim wiedziałem, więc nic dziwnego. Żałowałem, że sam skurwiela nie sprawdziłem.
- Myślisz, że może być w to zamieszany? – spytałem przez zęby.
- Nie sądzę, to bardzo mało prawdopodobne żeby był wkręcony w interesy z Laurentem, ale wolę mieć go na oku. – Landon spojrzał mi w oczy, – Ale jeśli okaże się, że ma złe zamiary co do mojej córki, to nie będę się z nim cackał i chcę, żebyś to wiedział.
- Nie martw się, jeśli jest w to wplątany to osobiście go usunę. – oznajmiłem z zimną krwią, po czym Landon skinięciem głowy mnie zwolnił i wyszedłem z pomieszczenia.
Romero nie wiedział o mnie i Kennedy ani o jej postrzale, to było najważniejsze. Teraz zdecydowanie nie mogłem jej powiedzieć prawdy, gdy jej ojciec był dosłownie kilka kilometrów od nas. Na szczęście przez cały tydzień Kennedy nie pytała, bo nie miała kiedy. Mieliśmy zapierdol szukając Laurenta i Jaydena, spędzaliśmy dosłownie całe dnie w laboratorium i w terenie.
Gdy rano wychodziłem, ona jeszcze spała, a gdy wracałem, to albo zasypiała albo spała już na noc. Dwa razy udało mi się trafić, że dopiero zasypiała, ale nie rozmawialiśmy. Pieprzyliśmy się w pierwszą noc przez pół nocy, a w drugą przez dwadzieścia minut aż oboje padliśmy ze zmęczenia.
W poniedziałek Kennedy czuła się o niebo lepiej. Coraz więcej mogła poruszać lewą ręką i miała więcej energii. Rano powiedzieliśmy dziewczynom, że lokalizacja się zmieniła, ale na szczęście nie wnikały w szczegóły. Uznały z góry, że to decyzja uczelni a my nie zaprzeczyliśmy.
Zapakowaliśmy walizki do bagażnika i przed południem byliśmy już na miejscu. Kennedy była tak zachwycona naszym domkiem i widokiem jeziora i lasu, że nawet nie zwróciła uwagi na ochroniarzy. Wiedziałem, że Landon nie miał podglądu w naszym apartamencie w Seattle, ale tutaj sytuacja wyglądała całkiem inaczej. Kennedy chciała, żebyśmy byli razem w jednym pokoju i ja też skurwysyńsko bardzo tego chciałem, bo nie wyobrażałem sobie spać i nie mieć jej obok siebie, ale bałem się, że Landon ma kamery w tych domkach, a zdecydowanie miał je na zewnątrz. Plus Ci ochroniarze. Ten wyjazd już był dla mnie cholernym wyzwaniem, a byliśmy tam dopiero chwilę. Miałem przeczucie, że łatwo nie będzie, a moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi.

ESTÁS LEYENDO
Deception
RomanceI część trylogii Whispers of Vengeance • Jeden przyszedł, żeby ją chronić, a drugi, żeby zniszczyć. Ale który z nich jest tak na prawdę po jej stronie? I którego z nich wybierze? Zasada jest tylko jedna - nie mogą się w niej zakochać. Poprzednio: Uw...