Kennedy
Babcia Cassie dała mi jedną ze swoich ziołowych tabletek na sen, a babcia Amelia zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego, w którym razem z Niną zawsze spałyśmy, od dziecka. Oliwkowa ściana, drewniane łóżko stojące pod oknem i doniczki z zielonymi roślinkami stojące na stosach starych książek zawsze wywoływały u mnie poczucie ciepła i bezpieczeństwa. Tym razem jednak były to tylko kolory, które nie miały większego znaczenia. Jedyne czego pragnęłam to położyć się i zasnąć. Tak też zrobiłam, wchodząc do pokoju weszłam prosto do łóżka. Babcia dała mi wcześniej moją starą szarą bluzkę na długi rękaw, która poprzednio należała do taty, i pożyczyła mi swoje spodnie z delikatnego materiału w żółte paski. Byłam jej za to wdzięczna, bo jakimś cudem sprawiło to, że poczułam się... wygodniej? Nie lepiej, ale wygodniej.
- Na pewno nie chcesz nic zjeść, kochanie? Cassie zrobiła wczoraj zapiekankę z serem, mogę Ci odgrzać. – spytała babcia Amelia zasłaniając zasłony.
- Dziękuję, babciu. Naprawdę nie jestem głodna. – oznajmiłam, nie zmuszając się już nawet do uśmiechu. Przykryłam się kołdrą aż po nos i ułożyłam w miarę wygodnie, a babcia okryła mnie jeszcze zielonym kocem, który wyjęła z drewnianej komody.
- Dobrze. W takim razie wyśpij się porządnie. A jeśli będziesz czegoś potrzebowała, wiesz gdzie nas szukać. – powiedziała babcia, gładząc moją głowę.
Nie miałam już siły jej odpowiedzieć, ale babcia była taka, że nie naciskała. Zapaliła lampkę nocną, zgasiła duże światło i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi – a ja znów zaczęłam płakać, odgrywając w głowie wszystko na nowo. I tak w kółko, aż udało mi się zasnąć, chociaż słońce dopiero wschodziło.
Przespałam cały dzień. Wieczorem babcia przyszła do mnie zajrzeć, ale nie miałam siły otworzyć oczu. Moje powieki były zbyt ciężkie.
Przespałam całą noc.
W południe przyszła do mnie babcia Cassie. Usiadła na krawędzi łóżka.
- Kennedy... - powiedziała cicho, - Musisz coś zjeść, dziecko. Wiem, że czujesz się okropnie, ale zjesz i pójdziesz dalej spać.
Niechętnie otworzyłam oczy i wysunęłam głowę spod kołdry.
- Nie jestem głodna. – powiedziałam zachrypniętym głosem. Głównie dlatego, że nie piłam wody od dwudziestu czterech godzin.
- Kenny... Ty musisz jeść. Szczególnie teraz, gdy jesteś w –
- Nie wiadomo, czy jestem w ciąży, babciu. – odparłam.
To kolejny problem, o którym nie miałam czasu myśleć, bo spałam.
- Może warto to sprawdzić? Okres może spóźnić się kilka dni, ale prawie trzy tygodnie... - powiedziała babcia i miała rację, ale nie byłam jeszcze gotowa aby stawić temu czoła.
Podciągnęłam się do pozycji siedzącej, a babcia podała mi szklankę z wodą, która stała na szafce nocnej. Wypiłam wszystko i wzięłam głęboki oddech, a babcia odstawiła szklankę.
- Może zacznijmy od jedzenia, co? Ciążą będziemy martwić się później, a zjeść na pewno nie zaszkodzi. – babcia ciepło się do mnie uśmiechnęła, co po raz pierwszy odkąd tu przyjechałam wywołało u mnie pozytywne emocje, a nawet odwzajemniłam jej uśmiech.
- Przyniosę Ci coś ciepłego do zjedzenia. – babcia wstała i wzięła pustą szklankę, - Herbaty?
- Proszę. – odparłam.
Babcia ponownie się do mnie uśmiechnęła i wyszła z pokoju. Planowałam zjeść i spać dalej, ale w tej chwili poczułam się wypoczęta. Wygrzebałam się z pościeli, z której zrobiłam sobie kokon bezpieczeństwa i wstałam z łóżka. Narzuciłam na plecy zielony koc i wolnym krokiem wyszłam na balkon, który znajdował się przy tym pokoju. Był lekki wiatr, ale słońce pięknie oświetlało plażę. Dźwięk fal uderzających o brzeg był dla mnie kojący, a świeże powietrze orzeźwiające. Kochałam to miejsce i bolało mnie to, że znalazłam się tu w takich okolicznościach.

ESTÁS LEYENDO
Deception
RomanceI część trylogii Whispers of Vengeance • Jeden przyszedł, żeby ją chronić, a drugi, żeby zniszczyć. Ale który z nich jest tak na prawdę po jej stronie? I którego z nich wybierze? Zasada jest tylko jedna - nie mogą się w niej zakochać. Poprzednio: Uw...