- 20. Potrzebna pomoc -

255 40 103
                                    

✧˖*°

     Oglądanie ukochanej osoby opiekującej się kimś tak małym i tak bezbronnym sprawiało Baekhyunowi tak wiele przyjemności, że prawie zapomniał już o wywołujących strach zarazkach i brudzie. Chociaż od czasu do czasu marszczył brwi, widząc, jak mała Nari najpierw bawi się na podłodze, dotyka, praktycznie szoruje ją rękami, by chwilę później tak po prostu włożyć palce do buzi... starał się skupiać tylko i wyłącznie na Chanyeolu. Uśmiechali się wtedy do siebie promiennie, Chanyeol z rozbawieniem, Baekhyun maskując tym lekkie obrzydzenie, a niczego nieświadoma Nari chichotała, ganiając za kotką, która z przerażenia wskoczyła na najwyższą półkę regału z książkami. 

     – Minęła godzina... Nadal tu z nami jesteś i jeszcze nie zacząłeś się drapać. Chyba mogę uznać to za sukces, co? – zapytał wielkolud, podnosząc się z podłogi. Przysiadł na brzegu swojego (wysprzątanego z sierści) łóżka, wystarczająco blisko Baekhyuna, by mogli w ten sposób czuć nawzajem swoją obecność, bez wychodzenia przed szereg przy małej Nari. 

     – Czy ja wiem, czy taki znowu sukces? Przeze mnie nie poszliście na plac zabaw – powiedział niższy, naprawdę się tym przejmując. 

     Nie lubił psuć ludziom planów, tak samo jak nienawidził sprawiać im zawodu. 

     Na całe szczęście, dziewczynka nie wyglądała na przejętą, że tego dnia nie pozjeżdża ze zjeżdżalni. Wszystko dzięki wspaniałomyślności Chanyeola, który bardzo szybko obrócił sytuację na swoją korzyść, proponując jej zabawę z panem kotem. 

     – W sumie... najbardziej ucierpiała na tym Gi – rzucił ze śmiechem Chanyeol, spoglądając na kotkę, która łypała na niego dziwnie, jakby doskonale zrozumiała, co przed chwilą powiedział. – Będę jej musiał za to kupić nową zabawkę. Inaczej pewnie mnie w nocy pogryzie.

     – Gi gryzie?! – pisnął Baekhyun, zerkając na tego potwora. Cholera, mógłby przysiąc, że patrzyła na niego, jak na swój następny kąsek. – Mogłeś mnie uprzedzić, zanim zgodziłem się siedzieć z nią w jednym pokoju! 

     Chanyeol przez chwilę przyglądał mu się w rozbawieniu. To, jak Baekhyun ze strachu oplatał ramionami swoje kolana, kuląc się w sobie, jakby to w jakikolwiek sposób miało mu pomóc, dla wielkoluda było całkiem urocze. 

     – Tak, mój drogi, gryzie. A czasami pożera w całości – powiedział w końcu, ciągnąc temat.

     Wszystko, co robił Baekhyun było dla niego piękne, słodkie i pociągające. Nawet to jak ruszał nosem, kiedy przecież miał nie kłamać. To jak marszczył brwi, kiedy się na niego gniewał, bo znów znalazł piach na podłodze (ostatnim razem znalazł go w swoim łóżku; to dopiero była awantura!). To, jak przewracał oczami, gdy tylko wspomniał imię Jongina. Te wszystkie drobiazgi sprawiały, że mógłby spokojnie oglądać go przez cały, długi dzień i jeszcze byłoby mu mało.

     – Bardzo zabawne... – rzucił żałośnie, na moment skupiając wzrok na Nari, która nadal skakała pod regałem, jakby nagle miała urosnąć o metr i dosięgnąć wściekłej kotki. 

     Czując skrępowanie, zupełnie nieświadomie przesunął dłonią po zrobionych dzisiejszego dnia ranach. 

     – Boli? – Chanyeol bez pytania podciągnął rękaw jego bluzy, by zerknąć na kolorowe plastry zdobiące śliczną skórę. Mimo że wcale go o to nie prosił, kupił je po drodze do domu, a później osobiście je nakleił. A Baekhyunowi odjęło wtedy mowę na dobrych kilka minut (i to tylko częściowo przez obecność małego człowieka). 

     – A co ci się stało, wujek? – zapytała Nari, wyrastając tuż przed nimi jakby znikąd. Przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy zbyt zajętego współlokatorem Baekhyuna. – Też spadłeś z huśtawki? – dopytywała, śmiejąc się sama do siebie. 

sane  [ChanBaek]Where stories live. Discover now