14. Dzień, w którym mnie pocałował
To był jeden z ostatnich dni w szkole. Słońce towarzyszyło nam już przez większość czasu, a nasi nauczyciele coraz częściej pozwalali nam na większe luzy na lekcjach, nawet na chemii. Jednak ten dzień był jakoś szczególnie pozytywny.
Alya, była z Nino na wrotowisku i na każdej przerwie pokazywali zabawne filmiki z przewrotkami Nino. Adrien z kolei ostatnio zyskał od taty więcej czasu dla siebie – ze względu na Kagami. Mógł się z nią spotkać dwa razy w tygodniu po dwie godziny, prócz tego widzieli się na treningach szermierczych. Był szczęśliwy. W końcu ojciec pozwolił mu na to, a on czerpie z tego garściami.
W tym dniu większość dziewczyn była zgromadzona wokół Julenki, która co rusz pokazywała jakiś śmieszny filmik bardzo dokładnie ukrywany przed moimi oczami. Alya pocieszała mnie, że to nic obrażającego mnie sama zakrywając usta ze śmiechu. Starałam się to ignorować, jednak z każdą przerwą na której wszyscy uważnie mi się przyglądali było irytujące, a przynajmniej niegrzeczne.
Kiedy skończyła się ostatnia lekcja, damska część klasy wybiegła w jakimś pośpiechu, a ja na spokojnie starałam się opuścić klasę. Kiedy wyszłam na schody przed szkołą i przyzwyczaiłam się do ciepłego słońca na twarzy dostrzegłam na ich końcu kogoś znajomego. Wysoki chłopak z włosami trochę niebieskimi, trochę turkusowymi, z zawieszoną gitarą na plecach i luźnej bluzie.
- Luka! – Zwróciłam jego uwagę i z wielkim uśmiechem zeszłam w jego stronę. Poprzedniego wieczoru długo rozmawialiśmy na wideokonferencji słuchając wspólnie najnowszej płyty Juggeda Stone, a później Luka starał się odtworzyć takty samodzielnie. Dopiero gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, że ma w ręku bukiet błękitnych róż, w które zapatrzyłam się jak zahipnotyzowana. Nawet przyszedł mi do głowy pomysł na nową sukienkę.
- Przyszedłeś do Julenki. Jest jeszcze w szkole. – oznajmiłam z uśmiechem. On wpatrywał się we mnie, jak zwykle miał w zwyczaju, pełen spokoju.
- Właściwie to przyszedłem do Ciebie. – powiedział spokojnie subtelnie zbliżając bukiet w moje ręce, czym wywołał we mnie wielki rumieniec na twarzy, a moje pewność siebie postanowiła sobie wziąć urlop na żądanie w tej sekundzie.
- Do... do mnie? – jąknęłam się i przełknęłam wielką gulę w gardle, wpatrując się ze zdenerwowaniem w wręczane mi kwiaty.
- Uśmiechniesz się? Myślałem że Ci się spodobają. – starał się nachylić i spojrzeć w moje speszone oczy, kiedy nasze spojrzenia się spotkały moje policzki stawały się coraz bardziej gorące. Drżącą ręką zabrałam bukiet i zawiesiłam na nim swój wzrok.
Nieparzysta ilość, on chcę Cię zaprosić na... - moje myśli nawet nie chciały tego zobrazować. Słowo na „R" było całkowitym tabu między nami. Oczywiście, że dawałam mu nadzieję, a on mnie na to, że kiedyś to się stanie, ale nigdy nie pomyślałam, że stanie się to tak szybko.
- Pomyślałem, że pomożesz mi wypełnić dokumenty do szkoły muzycznej. – powiedział w końcu starając się złamać tą ciszę między nami. A ja odzyskałam zdolność mówienia i spojrzałam na niego zdziwiona.
- Dokumenty? – powtórzyłam i odważyłam się spojrzeć w jego oczy. A on jakby rozpromienił się widząc moje uspokojone oczy.
- Tak, jest tego kilka stron, a wiem że Ty jesteś bardzo zorganizowana. – pochwalił mnie, a ja zapragnęłam przyjrzeć się bliżej swoim stopom. Kiwnęłam głową z wielkim zakłopotaniem.
- Bardzo się cieszę. Przy placu artystów niedaleko Sacre-Coeur jest taka cicha kawiarnia, moglibyśmy się tam spotkać? – dopytał tracąc jednak przy tym wiele pewności siebie. Czułam jakby ten spokojny jak zawsze chłopak odczuwał lekkie zdenerwowanie. Nie było w nim tyle pewności siebie, co zwykle.
CZYTASZ
Cud - Biedronka i Czarny Kot
FanfictionMarinette w jeden wieczór drastycznie się zmienia: zrozumiała, że miłość do Adriena jest nieosiągalnym marzeniem. Postanawia oddać całą swoją energię, którą do tej pory poświęcała na Adriena, dwóm celom: zostać projektantką, oraz ukończyć szkolenie...