22. Dzień, w którym rozstajemy sięTo był ostatni ślub, który wytypowaliśmy z Alyą. Wiedziałem, że mogliśmy coś przeoczyć, jednak czułem, że to będzie ona. W żadnej innej Pannie Młodej nie wiedziałam „tego czegoś", liczyłem, że tym razem mi się poszczęści. Postanowiłem iść na całość i przerwać ślub zanim zdąży ślubować facetowi miłość. Ujrzałem ją w końcu. Była prowadzona przez przystojnego bruneta do ołtarza. Skromna biała suknia, drobna figura i te włosy... granatowe włosy splecione w dwa kucyki ozdobione kwiatami. Serce zaczęło mi szybciej walić. To musiała być ona...
Wziąłem głęboki wdech i oparłem się na balustradzie, gdzie znajdowały się organy. Nagle ktoś klepał mnie w ramię. Starszy mężczyzna w białej koszuli patrzył na mnie poprawiając jednocześnie duże okulary.
- Pan zamierza śpiewać chórki? – Spytał szeptem. Zdziwiłem się, jednak skoro stałem w miejscu dla organisty mogło to tak wyglądać.
- Nie, ja chcę tylko porwać Pannę młodą. – wskazałem na kobietę, która właśnie siedziała wygodnie przed ołtarzem. Starszy mężczyzna zmarszczył się i zamrugał dwukrotnie. Spojrzał na mnie i na siedzącą przy ołtarzu parę.
- Ona chyba kocha kogoś innego...- powiedział pouczającym tonem, jakby sam nie do końca wierzył w poziom absurdu tej historii.
- Jak tylko z nią ucieknę, to z pewnością mnie pokocha. – odpowiedziałem optymistycznie facetowi. Zwęził usta i nie dowierzał w to co mówię.
- Ja chyba nie rozumiem już tego nowego pokolenia... Dziewczyna niby wychodzi za jednego, a drugi ubrany w czarny lateks i z dzwonkiem pod szyją ją będzie porywał... - a później dodał
- Za mojej młodości obowiązywała zasada: kto pierwszy ten lepszy – kto zdążył strzelić w głowę jako pierwszy miał kobietę i przy ołtarzu się już wtedy nie czatowało... - odszedł zrezygnowany do organów, a ja zaśmiałem się subtelnie. Może miał w tym trochę racji, ale Biedronka będzie mi za to wdzięczna. Musiałem to zrobić szybko, jak zerwanie plastra.
Kiedy wstali do wymawiania przysięgi, nachyliłem się nad barierką i odbiłem kicikijem w stronę ołtarza. Gdy wylądowałem przez młodej parze musiałem się zmierzyć z wieloma zdziwionymi spojrzeniami. Zbiorowe westchnięcie oburzenia w tej chwili było słychać w całym kościele.
- Popełniasz największy błąd życia Kropeczko! – powiedziałem głośno jednocześnie widząc coraz bardziej czerwoną twarz pana młodego. Chwyciłem dziewczynę w pasie i kilkoma susami przemierzyłem kościół trzymając ją mocno w objęciach, zostawiając zesztywniałych z szoku gości.
Na zewnątrz w końcu się jej przyjrzałem. Miała szeroko otwarte oczy i mocno zaciśnięte usta. Jej twarz była trochę inna, niż się tego spodziewałem. Najbardziej raziły mnie jej oczy... nie były błękitne jak ocean, tylko piwne, z domieszkami złota. Jednak podczas mojej przemiany, też dochodzi do zmiany koloru oczu.
- Kropeczko! Udało mi się. – chwyciłem ją za rękę, jednak nie poczułem nic, prócz siarczystego uderzenia w policzek i wyrywającej się dłoni z moich objęć. Wtedy zrozumiałem, co właśnie zrobiłem i aż otworzyłem usta ze zdziwienia. Na zewnątrz zgromadziło się coraz więcej ludzi, łącznie z widocznie zaskoczonym Panem młodym. Kiedy dziewczyna go zauważyła podbiegła do niego i zaczęła się gorączkowo tłumaczyć.
- Mówiłem Ci, że ona woli tamtego. – Starszy organista poklepał mnie po plecach uśmiechając się pod nosem.
Jak bardzo chciałbym być teraz niewidzialny. Chyba czas pogodzić się, że nie udało mi się zatrzymać Biedronki przed zamążpójściem.
CZYTASZ
Cud - Biedronka i Czarny Kot
FanfictionMarinette w jeden wieczór drastycznie się zmienia: zrozumiała, że miłość do Adriena jest nieosiągalnym marzeniem. Postanawia oddać całą swoją energię, którą do tej pory poświęcała na Adriena, dwóm celom: zostać projektantką, oraz ukończyć szkolenie...