17. Dzień, w którym poznałam Kameleona

887 60 26
                                    

17. Dzień, w którym poznałam Kameleona

W piątek wieczorem wyszłam z piekarni rodziców ze śpiworem i ciepłą kurtką, cały czas utwierdzając ich w przekonaniu, że cały weekend spędzę wśród przyjaciół na ognisku pod miastem. Ta naprawdę zmierzałam z goła innym kierunku. Kiedy minęłam próg kawalerki Mistrza Fu nabrałam pewnych obaw, a co jeżeli Wielki Mistrz zawiedzie się moją osobą.

- Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się na tą podróż. Wielki Mistrz Ping nie umie się doczekać Twojej wizyty. – powtarzał Fu wyjmując Miraculum konia.

- Nawet nie wiem w którym momencie Mistrz wyjechał... - zagadałam przypadkiem, na co staruszek podstawił mi pod nos Miraculum konia nalegając bym się pospieszyła. Kiedy przemieniłam się spojrzałam na Mistrza wyczekująco.

- Gdzie dokładnie mam się przenieść? – Spytałam lekko zirytowana, że Mistrz wymaga ode mnie tej wiedzy.

- Wyobraź sobie klasztor, który widziałaś w wiadomościach – przypomniał mi, a ja otworzyłam portal, przez który najpierw wszedł Mistrz trzymając szkatułę z innymi Miraculum, a ja za nim. Na miejscu szybko zrzuciłam skórę konia i zwróciłam to niesympatyczne Miraculum Mistrzowi rozglądając się na boki. Promienie słońca oświetlały każdy skrawek tego ogrodzonego dziedzińca z kamiennym podłożem i budynkami w czerni i czerwieni. Na jednej z belek siedział samotny kruk, który intensywnie się nam przyglądał, a zaraz potem wzbił się do lotu i wleciał do najwyższego budynku, stojącego w centrum świątyni.

Nie musieliśmy długo czekać na komitet powitalny. Potężne drewniane wrota otworzyły się i wyszedł z nich wysoki mężczyzna w niebieskiej szacie i długim wąsie serdecznie się do nas uśmiechając. Mistrz Fu również odwzajemniał te uprzejmości.

- Witam Cię Biedronko – Skinął na mnie, a ja starałam się przywitać w jego ojczystym języku. Mistrz Fu jednak postanowił służyć mi pomocą.

- Cieszę się, że w końcu możemy gościć Cię w naszej Świątyni. – przywitał mnie serdecznie, a Tikki na dźwięk jego głosu wyskoczyła z mojej torebki i serdecznie przytuliła go do policzka.

- Również jest mi bardzo miło.

- Słyszałem, że mamy mało czasu, dlatego jeżeli się nie obrazisz chciałbym od razu przejść do Twojego szkolenia na Strażniczkę. – zaproponował zapraszając mnie gestem do budynku Świątyni. Poczułam się dziwnie spokojna przy nim.

Zaprowadził mnie do sali chronionej przez dwóch starszych mnichów. W środku znajdowało się mnóstwo postumentów i umieszczonymi na nich szkatułkami, podobnymi do tej trzymanej kurczowo przez Mistrza Fu w dłoniach.

- Znajdujemy się w dormitorium kwami. – Mistrz Fu zaczął tłumaczyć, z chińskiego. – Wbrew temu co miałaś okazję doznać, nie wszystkie kwami są stworzone do bycia super bohaterami. – podszedł do jednej z wielu szkatuł.

- Szkatuła Oceanów. – Otworzył ją i ujrzałam głownie naszyjniki i bransoletki ozdobione muszlami i sznurkami z sieci rybackiej. – Pomagały żeglarzom dostać się do domu, nurkować w odmętach wód czy przywoływać morskie istoty. – Uśmiechnął się pokazując mi jeden z naszyjników – Znanym posiadaczem tego naszyjnika był Odyseusz, znany przez Ciebie z mitów. – oznajmił, a ja zapragnęłam go dotknąć, jednak szkatuła została zatrzaśnięta, a wzrok Mistrz wskazywał bym więcej tego nie próbowała bez pozwolenia.

- Szkatuła Klejnotów – otworzył niezwykłą szkatułkę w której w równych rzędach znajdowało się dziesięć pierścionków z różnymi klejnotami w oczku. – Ulubiona szkatuła oszustów i szmuglerów. Trafiają tu kwami, których właściciele liczyli na szybki zarobek.

Cud - Biedronka i Czarny KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz