P.O.V Mia
Patrzę na odjeżdżającą karetkę, a moim ciałem wstrząsa dreszcz. Nie dbam o to czym dotrze Will, po prostu wsiadam do samochodu i ruszam z piskiem opon. Ciągle płaczę chociaż wcześniej trzymałam się nieźle. To chyba moment, który przerasta mnie na dobre. Kiedy skręcam w boczną uliczkę chcąc ominąć korek na głównej drodze mój telefon zaczyna dzwonić. Zerkam na niego czekając na zielone światło. Przełączam połączenie na ekran i po chwili słyszę zaspany głos Willa.
-Hej siostra, sorki, że dzwonię o tak późnej porze, ale dowiedziałem się, że jeden z tych bandytów zginął. Przypomniało mi się jak się nazywał.
-Willson? - drżącym głosem podaję jego nazwisko chociaż wiem, że jego odpowiedź będzie twierdząca.
-Dokładnie – przez chwilę zapada cisza – skąd wiesz?
-On – przełykam jedną wyjątkowo ciężką łzę – nie jest żadnym bandytą Williamie. Ryzykował swoje życie tylko dlatego żeby mi nie stała się krzywda. Sprowadziłeś na mnie ogromne niebezpieczeństwo swoim powrotem.
-Ja-a nie wiedziałem – podświadomie czuję, że jest w większym szoku niż ja.
-Po za tym nie został zabity tylko postrzelony – uzupełniam – i właśnie do niego jadę więc pogadamy innym razem. Chwilowo jestem zajęta prowadzeniem samochodu.
-Spakuję najpotrzebniejsze rzeczy i najpóźniej po południu będę u ciebie – chcę mu już przerwać, ale szybko dokańcza – nie mów mi nawet, że nie trzeba. Jestem twoim bratem i znam cię doskonale więc wiem, że potrzebujesz tego żebym tam z tobą był.
-Szkoda , że przypomniałeś sobie o tym dopiero teraz – mruczę do dźwięku rozłączanego połączenia.
W końcu docieram pod szpital. Przez chwilę szukam wolnego miejsca parkingowego aż w końcu jakieś srebrne Clio odjeżdża, a ja parkuję na jego miejscu. Mimo mojego wcześniejszego zapału coś powstrzymuje mnie od szybkiego wyjścia. A co jeżeli on wcale by tego nie chciał? Może się tym tylko narzucam i wchodzę w jego życie z butami? Przestań pieprzyć, on cię potrzebuje!
Wysiadam ocierając ostatnie łzy z policzków. Nawet jeżeli miała bym tam siedzieć, a każdy patrzył by się na mnie krzywo zrobię to dla niego i wytrwam do końca. Narzucam na głowę kaptur i wchodzę do izby przyjęć. Nie pytam o Alexa – i tak nikt by nie udzielił mi żadnych informacji. Znam niemal na pamięć układ szpitala, każdy jego kąt i zakamarek jeszcze z czasów kiedy przebywała tutaj Selen. Skręcam korytarzem w lewo, idę prosto, potem skręcam w prawo, a następnie w lewo i znajduję się pod salą operacyjną. Na krzesełku siedzi zamyślony Tom, który wgapia się w ścianę podrygując nerwowo nogą. Jest całkiem blady co jest dosyć dziwnym połączeniem patrząc na jego koreańskie korzenie.
-Co z nim? - pytam zwracając tym samym jego uwagę.
-Jeszcze nic nie wiem – wstaje z plastikowego, niebieskiego krzesełka poprawiając wygniecioną koszulkę – siadaj.
-Dzięki – przez chwilę przygląda mi się z jakimś dziwnym wzrokiem, ale chwilę potem otrząsa się i zerka w moje oczy.
-Co z resztą?
-W drodze dzwoniła do mnie Ell, że jadą tutaj więc o ile się nie mylę za jakieś 10 minut powinni być – sięgam do gumki, którą związałam kucyka i wsuwam pod nią kilka kosmyków, które wypadły – chcesz kawy? Pewnie będziemy siedzieć tutaj do rana.
-Poproszę – odpowiada wracając na swoje miejsce. Podnoszę się i kieruję w stronę najbliższego automatu, chociaż kawa tutaj jest tak samo dobra jak w jakiejś dobrej kawiarni. Kiedy podchodzę bliżej zauważam kilka osób przed automatem więc siadam na szarej pufie w kącie uprzednio informując panią, że jestem przed nią. Wyciągam telefon i sprawdzam najbliższe loty z Nowego Yorku do Forest Stone. Wychodzi na to, że Will będzie tutaj nawet wcześniej niż mówił. Lotnisko znajduje się 15 minut drogi od jego mieszkania, a lot był zaplanowany na 23:55 więc będzie tutaj najpóźniej na 10:00. Wkładam telefon z powrotem do kieszeni po czym moją uwagę zwraca wbiegający nagle Tom.
DU LIEST GERADE
Find me (W TRAKCIE KOREKTY)
RomantikDruga część trylogii "Rough love".. Znajomość pierwszej części obowiązkowa !! "Duchy nigdy nie powinny wracać zza grobu , powinny zostać na zawsze w krainie cieni , odbywając pokutę za każdy popełniony grzech , za każdy zły uczynek skierowany przec...