34."Bostońskie Centrum Dowodzenia"

8.1K 282 34
                                    

P.O.V Diego

Nerwowo zerkam na siedzącego naprzeciwko mnie Lavlarova. Minęło całe 10 lat od naszego ostatniego spotkania, a nadal nie potrafię normalnie na niego spojrzeć. Zabrał mi brata i podświadomie czuję, że zaraz zabierze mi Willa.

-Zadałem konkretne pytanie Franc – przekładam długopis pomiędzy palcami, ta rozmowa trwa już drugą godzinę i nadal nie wiem nic nowego co pomogło by mi w rozwiązaniu sprawy – raczysz na nie odpowiedzieć?

-Nie wydaje mi się, że możesz czegoś ode mnie wymagać – chyba chce mnie sprowokować, bo zarzuca nogi na stół i szeroko się uśmiecha. Nie tym razem kolego, nie tym razem.

-Przecież doskonale wiesz, że prędzej czy później i tak na nie odpowiesz – uśmiecham się do niego w ten sam sposób- po co więc zwlekać ?

-Wiesz Diego – cmoka – twój brat był równie dociekliwy co ty, jeszcze zanim pociągnąłem za spust zapytał mnie dlaczego . Zadawał pytanie za pytaniem i zobacz do czego go to doprowadziło.

Wzmianka o bracie boli, ale muszę mieć twardą dupę. Jestem o krok od rozwiązania sprawy Alex'a i nie odpuszczę dopóki się nie dowiem nic na ten temat od samego Lavlarova. Przecież to oczywiste, że to on stoi za całą tą akcją. Nikt inny nie odważył by się na tyle.

-Istotnie, jednakże Anthony nie miał żadnej broni i przebywał na twoim terenie, a ja w przeciwieństwie do niego nie popełniłem takiego błędu i mam wszystko – wskazuję na broń leżącą obok mnie – jesteś u mnie, dookoła kręci się mnóstwo strażników , którzy kiedy tylko byś się stąd wydostał zastrzelili by cię bez pytania, a ty jesteś skuty i przeszukany. Nie uważasz, że twoje opcje się skończyły ? Jesteś na mojej łasce, w ułamku sekundy mogę odbezpieczyć broń i przestrzelić ci głowę. Nie uważasz, że mój brat poczuł by się lepiej gdybym go pomścił?

-Nie, jeżeli w twoich szeregach jest mój człowiek – momentalnie po moim kręgosłupie przechodzi dreszcz. Mam nadzieję, że to tylko blef. Dziwi mnie też to, że kompletnie zignorował dalszą część tego co mówiłem.

-Och tak? A kto to taki ? - parskam śmiechem, przez chwilę nie odpowiada co daje mi parę tyków na wymyślenie jakiejś zmyłki. Jeżeli chcę coś ugrać muszę być sprytniejszy niż on.

-Chyba nie chcesz powiedzieć, że to nie robi na tobie wrażenia – ewidentnie Franc zaczyna tracić animusz co postanawiam wykorzystać.

-Oczywiście, że nie robi – przyjmuję jak najbardziej luzacką pozę – przecież sami do ciebie nie trafili. Twoja melina w górach jest przecież kompletną tajemnicą.

-To ty ich podesłałeś – złowrogo mruży oczy i zaciska szczękę, brawo Diego, jesteś po prostu geniuszem. Czekam na Oskara za tak brawurową grę aktorską.

-Bingo skarbie .

-Mówiłem żeby nie wierzyć tej suce – uderza pięścią w stół – wielka specjalistka od manipulacji , pieprzony ród Clintonów. Najpierw jej łamagowaty braciszek, a teraz ona.

Nieee, to nie może być prawda. Zdradziła swoją rodzinę, Iran, całe Stowarzyszenie i co najgorsze Alex'a. Zakpiła sobie z jego uczuć. Nie mogę uwierzyć w to, że zabawiła się nim chociaż on był gotów oddać jej wszystko. Wiedziałem, że coś jest nie tak z nią od kiedy tylko ponownie pojawiła się w naszym życiu, ale nie . Otrząsam się z transu kiedy Lavlarov znowu patrzy się na mnie rozwścieczonym spojrzeniem, a do mnie dociera kolejna ważna rzecz. Przecież jeżeli Iran się o tym dowie od razu chwyci za broń i nie odpuści dopóki nie wymierzy jej zasłużonej kary o ile będzie chciała się wstrzymać. Jestem niemal pewien, że przestrzeli jej serce szybciej niż zdążę mrugnąć.

-Wiedziałem, że z tym David'sem trzeba uważać, ale o niej myślałem inaczej – zaczyna nerwowo przeczesywać włosy – suka, podpisała umowę i wcale się z niej nie wywiązała.

O ile Jenny byłem w stanie przecierpieć tak tego, że pociągnęła za sobą Olivera jej nie daruję. Co ten chłopak miał w ogóle w głowie żeby zdradzać nas i to jeszcze w czymś tak parszywym jak cała ta organizacja, którą dowodzi Lavlalrov. Czy oni kompletnie nie zdawali sobie sprawy z tego co ich teraz czeka? Jeżeli my ich nie zabijemy to zrobią to ruscy, a oni nie pierdolą się tak jak my. Od razu zdzierają skórę , a potem ćwiartują ciała, palą je i wysyłają prochy rodzinie. Przecież  Clarze pękło by serce gdyby zobaczyła urnę i zdjęcia z każdego etapu tego procesu.

-Jaką umowę ?

-Zaoferowała nam życie Wilsona w zamian za jej wolność – prycha – potem dała nogę i tyle ją widzieliśmy. Ale nagle odezwała się do nas i powiedziała, że wszystko załatwi co do naszej umowy.

-Co to znaczy?

-Nie pytaj się głupio Diego, przecież sam się domyślasz – kręci głową z rezygnacją – to ona załatwiła G na przynętę i to potem ona postrzeliła Wilsona.

Czuję, że furia zalewa moje ciało i nie będę potrafił się powstrzymać. Chyba podam Iran pierwszy nabój.

-Czego chcesz od Williama ? - przez chwilę patrzy na mnie z niezrozumieniem, ale potem chyba łapie o kogo mi chodzi.

-Collins.. Pasuje do mnie – wzrusza ramionami – nie mówię, że u was się marnuje, ale sam doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że u mnie miałby większe pole do popisu. Do tego łączy nas wspólny wróg, który teoretycznie odpowiedział za swoje, ale myślę, że William sam się z nim rozprawi.

-Czego chcesz w zamian i co to znaczy, że sam się z nim rozprawi ?

-Niczego ? Gadałem z nim, będzie jakieś – zastanawia się – cztery dni temu. Zaproponowałem mu stanowisko, przedstawiłem każdą możliwą wersję współpracy, ale był nieugięty. Może i nie macie wyczesanych pracowni i rzeszy ludzi, ale jednego wam zazdroszczę – pierwszy raz widzę Lavlarova z czystym, szczerym wzrokiem – dajecie sobie rodzinę i sprawiacie coś takiego, że nikt kto serio się w to angażuje nie odchodzi, bo jest wierny. Uczycie wierności i oddania jako jedyni ze wszystkich Stowarzyszeń w tym okręgu. A co do tego ostatniego - waha się chwilę - nie zabiliśmy go, siedzi w naszym więzieniu.

-Dziękuję – potakuje głową po czym wstaję i stukam dwa razy w drzwi – oddałem ci swój pokój więc to doceń.

-Jestem vipowskim więźniem , uaa – zaczyna się śmiać – wiesz, że i tak stąd nie ucieknę. Turner na mnie poluje od miesiąca i gdyby nie wy to nie ucięli byśmy sobie tak miłej pogawędki. Pewnie wąchał bym kwiatki od spodu.

Jestem zaskoczony tym, że Jarret na niego poluje. To by świadczyło o tym, że Turner działa na naszą korzyść czyli nie jest już naszym wrogiem.

Kieruję się od razu do samochodu, nie mogę pozwolić na to żeby te dwie szuje nadal przebywały obok Alex'a i mydliły mu oczy. W momencie kiedy opuszczam mury Bostońskiego Centrum Dowodzenia mój telefon zaczyna dzwonić. Zerkam na wyświetlacz i momentalnie oblewa mnie zimny pot.

-Tak Mia ?

-Alex jest w szpitalu – jej głos jest dziwnie spokojny – dowiedział się o wszystkich sprawach, wpadł w furię i zemdlał.

-O czym się dowiedział ?

-Musisz przyjechać na miejsce i dopiero pogadamy – odchrząkuje – tylko nie bierz ze sobą broni, bo chciała bym dożyć chociaż do 20.

-Och Mia , Mia – wzdycham – jeszcze nie znałem takiej osoby, która jednocześnie robiła by tle kłopotów, a jeszcze więcej dobrego.

-Co ja na to poradzę – wzdycha – taki charakter.

-Będę za godzinę – otwieram samochód i wsiadam – mam nadzieję, że ekspresówka będzie wolna, bo może się to przedłużyć. 



❤💓🖤❤

Find me (W TRAKCIE KOREKTY)Where stories live. Discover now