say my name

103 18 2
                                    

{한 번 더 크게}

"— when the moonlight calls to me

— let's hold hands and fly away"


W ciągu kolejnych dni samopoczucie Wooyounga nie poprawiło się nawet trochę. Wciąż był przygnębiony i smutny, a jego dłonie drżały za każdym razem, gdy myślał o wyjściu ze swojej bezpiecznej strefy komfortu do świata, innych ludzi. Bał się. Yeosanga, wyzwisk, plotek, tego chłopaka, którego imienia nawet nie znał. Bał się wszystkich oprócz siebie samego i swoich rodziców. Bał się ludzi, którym wcześniej ufał bezgranicznie.

Westchnął, przecierając twarz dłonią. Dziś był poniedziałek, ale Woo wciąż nie zdecydował się opuścić domu. Nie przeszkadzało mu w tym nawet to, że będzie miał potem ogromne zaległości. Liczyło się dla niego tylko to, aby już nigdy więcej nie musieć oglądać tych fałszywych twarzy, słyszeć tych piskliwych głosów i spotykać się z osobami, których nie chciał widzieć.

Mowa tutaj oczywiście o Yeosangu. 

Który, swoją drogą, wreszcie zainteresował się swoim, podobno, najlepszym przyjacielem. Przez niego Jung musiał wyłączyć dźwięki w swoim telefonie piątkowego wieczoru, przez hałas, który tworzył. 

Przeczesał swoje czarne włosy, podnosząc się. Odsunął zasłony z okien, jednocześnie otwierając szyby, aby do pokoju wleciało trochę powietrza. Wyszedł na balkon, rozglądając się wokół. Wystawił swoją twarz w stronę słońca, przymykając oczy. Wciągnął powietrze nosem, wypuścił je ustami i otworzył oczy, uśmiechając się sam do siebie.

Powoli zaczynał go męczyć strach, który otaczał go już od kilku dni. Miał dość tego, że boi się wejść chociażby na LINE, aby odczytać wiadomości od znajomych. Których swoją drogą nie miał za dużo, ale tak czy siak. 

Ale mimo to, nie mógł poradzić sobie ze stresem, który towarzyszył mu przez całe życie. Począwszy od podstawówki aż po dzień dzisiejszy. Zawsze przeżywał bardziej od innych ludzi, a nie mając przy sobie nikogo oprócz rodziców, nie miał jak poradzić sobie z tym problemem.

Jego lekiem na stres był Kang Yeosang, który, o ironio, wywołał w nim jeszcze więcej stresu swoimi czynami niż kiedykolwiek. Wooyoung nigdy nie spodziewałby się, że to właśnie blondyn go zdradzi. Nic na to nie wskazywało, przecież ostatnio Kang zachowywał się tak samo, jak zwykle. Jak zawsze siedzieli razem w jednej ławce, chodzili po szkole do swojej ulubionej kawiarni, wspólnie przebywali drogę do ich domów, i nawet urządzali sobie noce filmowe, przez które albo nie szli do szkoły, albo umierali na zajęciach.

A teraz młodszy wdychał poranne powietrze, próbując zrozumieć, co poszło nie tak. Dlaczego on i Yeosang skończyli w taki, a nie inny sposób. Czy to on zawinił?

Nigdy nie chciał, aby ciemnooki poczuł się gorszy. Ba, nigdy nawet nie zauważył, by rak było. A mimo to teraz zastanawiał się, co takiego zrobił, że jego przyjaciel postąpił w tak okropny sposób.

Pokręcił głową, pociągając nosem. Bał się spojrzeć w lustro i zobaczysz odbicie bladego chłopaka z podpuchniętymi oczami, którym z pewnością był. Wszedł do środka pokoju, pozostawiając uchylone drzwi balkonowe, a następnie usiadł się do łazienki, gdzie postanowił się delikatnie ogarnąć. Z tego co widział ostatnio, jego lodówka nie była pełna, a i jego rodzice nie byli ani wczoraj, ani dzisiaj na zakupach, więc musiał zrobić je sam. Nawet, jeśli bardzo nie chciał nigdzie wychodzić, nie chciał umrzeć z głodu.

Dlatego ubierając na siebie za dużą, czarną bluzę i tego samego koloru dresy, na swoje nieułożone włosy założył czapkę i wyszedł z domu, kierując się do pobliskiego supermarketu. 

Z jednej strony, chciał zakopać się pod kołdrą, nie pokazując się światu.

Z drugiej, marzył o podniesieniu się na nogi i dowiedzeniu, o co chodziło Yeosangowi.

Ale sam nie wiedział, jak miałby zdobyć te informacje.

* * *

Chodził po całym sklepie, próbując znaleźć swoje ulubione paprykowe chipsy. Wypuścił zirytowany powietrze, gdy zdał sobie sprawę, że przechodząc tę samą alejkę siedem razy, nadal nie mógł ich dojrzeć. Zacisnął dłonie mocniej na uchwycie metalowego wózka, próbując nie przywalić głową o ścianę. Nic mu dzisiaj nie wychodziło i chyba gorzej być nie mogło.

— Hej, um, szukasz czegoś? — nagle usłyszał głos za plecami, dlatego odwrócił się z niezrozumiałym wyrazem twarzy. — Przeszedłeś tę alejkę z dziesięć razy, a teraz wyglądasz na zirytowanego i pomyślałem, że mógłbym Ci pomóc. — Wzruszył ramionami, spoglądając na czarnowłosego.

Jung spojrzał na chłopaka, który właśnie go zaczepił i dyskretnie przeskanował go wzrokiem. Jeśli dyskretnie można było nazwać bezczelne wpatrywanie się w nieznanego chłopaka, od góry do dołu.

Był wysoki, przynajmniej dla Wooyounga. Miał całkiem przyjazną i miłą twarz, a przy okazji uśmiechał się, co dodatkowo nadawało mu uroku. Jego włosy były koloru karmelowego, przynajmniej tak pomyślał o nich Jung, gdy pierwszy raz na nie spojrzał.

Był przystojny i uroczy jednocześnie.

Wooyoung westchnął, opierając się o wózek.

 — Szukam moich ulubionych chipsów paprykowych. — Odpowiedział, poprawiając czapkę, którą miał na głowie.

— Chyba wziąłem ostatnią paczkę. — Rzeczywiście, teraz ciemnooki mógł zobaczyć w wózku wyższego znane mu, czerwone opakowanie. 

Zmarszczył brwi, wskazując palcem na klatkę piersiową nieznajomego. — Oddawaj moje chipsy, olbrzymie.

Drugi chłopak zachichotał, kręcąc głową. — Bo co mi zrobisz, karzełku?

I mogliby tak stać i rozmawiać cały czas, gdyby nie jakaś starsza pani, która koniecznie chciała przejść właśnie tą alejką na drugi koniec sklepu. Dlatego obaj musieli przesunąć się na jedną stronę, zaprzestając rozmowy.

— Jestem Yunho. — Powiedział wyższy, posyłając młodszemu szeroki uśmiech. — A Ty? Jak się nazywasz?

* * *

well well well

czuje, ze to nie bedzie dlugi ficzek. czuje, ze to bedzie krotki ficzek, ale w sumie to nie zaluje, w zanadrzu mam jakies 1029201 pomyslow, ale tylko pomyslow so XD

jestem podekscytowana tym fikiem + idk co sie dzieje z savage, tam to wszystko idzie tak strasznie wolno ;(( trzeba jakos wreszcie ogarnac

anyway, badzcie zdrowi i szczesliwi, jedzcie duzo pysznego jedzenia i nigdy sie nie poddawajcie!

long journey | j.wy + c.snWhere stories live. Discover now