Coraz lepiej

8.2K 577 1K
                                    

Kiedyś zrozumiesz wszystkie moje ukradkowe spojrzenia w twoją stronę. Wszystkie przypadkowe zetknięcia naszych dłoni. Musnięcia naszych ust gdy ktoś popchnie mnie w twoją stronę. Kiedyś zrozumiesz, że cały czas patrzyłem tylko na ciebie, że chciała trzymać cię za rękę i nigdy nie puszczać i, że nikt mnie nie popchnął. Kiedyś dostrzeżesz prawdę.

Późno wróciliśmy do pokoii w moich żyłach  buzował alkohol. Nie byłem śpiący więc tylko leżałem w łóżku. Moi współlokatorzy już dawno zasneli, nudziło mi się, więc z pod łóżka wyciągnąłem gitarę i zacząłem grać. Oczywiście nikomu raczej się to nie spodobało bo już chwilę później pierwsza poduszka uderzyła mnie w głowę. Łatwo jest zdenerwować James'a, ale nigdy mi się to nie znudzi.

Rano, obudziłem się gdy Rogacz i Glizodgon opuszczali już nasz pokój. Byłem cholernie głodny. Słyszałem jak ktoś leje wodę w łazience- to pewnie Remus pomyślałem. Sam rzuciłem na siebie kilka zaklęć i byłem już ubrany, a zapach był w miarę dobry. Usiadłem i postanowiłem poczekać na Luniaczka.

-Nie poszedłeś z nimi?- zapytał, wychodząc z łazienki. Z mokrych kosmyków kapały krople wody, tworząc na jego koszuli mokre plamy.

-Nie, chciałem na ciebie zaczekać.- wysuszył się zaklęciem.- Jak się czujesz w związku z.. jutrzejszym dniem?- podszedłem do niego. To nie sprawiedliwe, że ktoś tak dobry musi to wszystko znosić.

-Jest okej, na prawdę.- uśmiechnął się lekko.

-Będziemy przy tobie.- spuścił swój wzrok- Mówiłem ci to tyle razy. Nic nam nie zrobisz. Będziemy bezpieczni.

-Zawsze może pójść coś nie tak. Nie chcę się rano obudzić i zobaczyć, że coś wam zrobiłem.- nie może tak myśleć

-Gdybyś pamiętał te wszystkie noce, to mówiłbyś co innego.- doskonale zdawałem sobie sprawę z tego jak to zabrzmiało.- Po prostu leżysz na ziemi, czasami biegasz w kółko- zaśmiałem się, na co się jeszcze bardziej zarumienił- Kiedyś próbowałeś uciec z Wrzeszczącej Chaty, ale Rogacz cię powstrzymał. Widzisz będziemy bezpieczni, a przede wszystkim ty będziesz.

Wczodząc do Wielkiej Sali wszystkie spojrzenia skierowały się na moją osobę, byłem do tego przyzwyczajony. W końcu połowa szkoły się we mnie podkochiwała. Drogie panie i naturalnie panowie moje serce oddałem już dawno temu. Razem usiedliśmy na naszych stałych miejscach.

-Powiedz nam Syriuszu kim jest ta szczęściara?- zapytała od razu Alice. Odkąd zaczęła chodzić z Frank'iem stała się bardziej odważna.

-O co chodzi?- domyślałem się, że chodzi o wczorajszą grę w butelkę.

-Wczoraj powiedziałeś, że ktoś ci się podoba, więc słuchamy- wtrąciła swoje trzy grosze Meadowes. Nie odezwałem się. Teraz James postanowił mnie dobić.

-W takim razie kim jest ten szczęśliwiec?- zmierzyłem go najwścieklejszym spojrzeniem na jaki tylko było mnie stać.

-Czy jestem waszą główną atrakcją? Skąd wiecie, że nie kłamałem? Poza tym to chyba ta osoba musi się dowiedzieć pierwsza, więc zamknijcie się bo boli mnie głowa.

~~~

-Idę z nią porozmawiać- oznajmił Peter. Ostatnio wyznał nam, że wpadła mu w oko jakaś dziewczyna. Nie ujawnił nam jednak kim ona jest.

Ten Jedyny || WolfstarWhere stories live. Discover now