Święta

4.4K 374 693
                                    

Minione minuty były najlepszymi w moim życiu. Twoja obecność działała na mnie jak narkotyk. Im więcej brałem, tym więcej pragnąłem. Uzależniłem się od ciebie. Tylko ty sprawiasz, że żyję. Tylko ty sprawiasz, że czuję.

Dni w towarzystwie rodziców chłopaka minęły szybko i spokojnie. Są bardzo gościnnymi ludźmi. Miejsce mojego spania nie było ustalone więc chcąc nie chcąc musiałem spać w łóżku z moim chłopakiem. Było mi to na rękę bo mogłem przez całą noc czuć jego ciepło i trzymac go blisko siebie.

-Cześć kochanie- szepnąłem do ucha budzącego się szatyna.

-Która godzina?- spytał przecierając swoje zaspane oczy.

-Wczesna- pocałowałem go w czoło- Dzisiaj święta- uśmiechnął się lekko.

-Trzeba wstawać- powiedział podnosząc się na łokciach. Położyłem się na nim przygniatając go swoim ciężarem- Syriuszu zejdź ze mnie- rozkazał, ale zaraz potem się zaśmiał.

-Dziś możemy poleżeć. Nikt przecież nie każe nam wstawać- moja ręka zawędrowała pod jego koszulkę.

-Nie mogę oddychać- zepchnął mnie na łóżko.

-Sugerujesz, że jestem gruby?- zmarszczyłem brwi wlepiając w niego swój wzrok.

-Nie gruby, a ciężki. Jest różnica- prychnąłem, ale zaraz potem rozłożyłem swoje ręce chcąc go przytulić. Zrozumiał moją niemą prośbę i przyległ do mnie swoim ciałem.

-Mówiłem ci już, że jesteś przystojny?- pocałowałem go w ucho na co zachichotał.

-Mówiłeś to sobie wczoraj stojąc przed lustrem- nie wiedziałem, że to widział. Ująłem w dłonie jego twarz patrząc mu głęboko w oczy. Jego wzrok zjechał na moje usta, które wykrzywiły się w uśmiechu. Palcem obrysowałem kształt wokół jego warg. Jego dłonie wplątały się w moje włosy. Zacząłem składać krótkie pocałunki na jego żuchwie. Drzwi do pokoju otworzyły się na oścież.

-Na dole jest..- Hope zastygła z ręką na klamce i patrzyła na nas z szeroko otwartymi oczami. Remus od razu odskoczył odemnie. Początkowy szok stopniowo znikał z jej twarzy ustępując miejsca szczeremu uśmiechowi- Przepraszam.

-Mamo czekaj!- krzyknął Remus gdy kobieta chciała odejść. Zatrzymała się i spojrzała na syna- To nie tak jak myślisz. My tylko..- spojrzał na mnie szukając pomocy.

-Zgubiłem szkło kontaktowe- wypaliłem pierwsze co przyszło mi do głowy.

-Nie musicie się tłumaczyć- zbliżyła się do chłopaka i szepnęła, jednak na tyle głośno, że to usłyszałem- Czy Syriusz wie o twoim.. problemie?

-Wie- odpowiedział speszony chłopak. Uśmiech nie schodził jej z twarzy- Czemu się uśmiechasz?

-Wiedziałam, że nie jesteście tylko przyjaciółmi- złapała chłopaka za twarz zmuszając go tym samym żeby na nią spojrzał.

-Nie masz nic przeciwko?- pokręciła głową- A tata...

-Z nim będziesz musiał porozmawiać, ale wiesz jaki jest. Kocha cię więc to zaakceptuje- pocałowała go w policzek- Witaj w rodzinie Syriuszu- przytuliła mnie. Oddałem uścisk i uśmiechnąłem się do szatyna- Dobrze już wam nie przeszkadzam, ale miejcie na uwadze, że nie jesteście sami w domu, a ściany są cienkie- i wyszła, a ja podszedłem do chłopaka.

-Chcesz sprawdzić jak bardzo cienkie są te ściany?- objąłem go w tali przy okazji składając pocałunek na jego szyji.

-Syriuszu. Nie wolno!- odwrócił się w moją stronę zarumieniony.

-Dlaczego?- jęknąłem dalej go całując.

-Może dlatego, że na dole są rodzice. Moja mama przed chwilą nas nakryła, a ty przed wyjazdem obiecywałeś, że będziesz grzeczny- przygryzł wargę gdy złapałem go za kark.

-Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek coś takiego obiecywał, a twoje reakcje wskazują na to, że wcale nie chcesz abym przestawał- spojrzałem w jego oczy. Zaburczało mu w brzuchu- Ktoś tu jest głodny- zarumienił się jeszcze bardziej. Zeszliśmy na dół i usiedliśmy przy stole. Hope popatrzyła wymownie na chłopaka.

-Tato.. bo ja chciałbym ci coś powiedzieć- mężczyzna spojrzał na syna zaciekawiony- Chociaż tak na prawdę to, to wcale nie jest ważne. Zapomnij, że coś mówiłem- Hope odchrząknęła.

-O co chodzi?- spytał jedząc jajecznicę- Po prostu to powiedz Remusie- Kiwnąłem do niego głową chcąc dodać mu odwagi. Zapadła długa cisza.

-Jestem gejem- rzucił szybko i speszony ukrył twarz w dłoniach czekając na jego reakcję.

-Przecież wiem- wzruszył ramionami.

-Co?- uniósł twarz i popatrzył na niego zdziwiony.

-Mówiłes mi kiedyś- pokręcił głową- Nie? Ale jesteście razem. Prawda?- wskazał na nas.

-Tak- odpowiedziałem z dumnym uśmiechem.

-Naprawdę nic mi nie mówiłeś?- ponownie pokręcił głową- No to szczęścia- poklepał syna po ramieniu- Hope podasz mi cukier?

~~~

Wieczorem zjedliśmy przepyszną kolację. Podobała mi się atmosfera panującą w tym domu. Znacznie różniła się od tej w której byłem wychowywany. Postanowiłem przynajmniej na razie nie myśleć o moim dzieciństwie i cieszyć się chwilą. Rozmawialiśmy na różne tematy. Jak prawdziwa rodzina. Wreszcie przyszedł czas na prezenty. Rozdaliśmy je sobie i usiedliśmy w salonie. Hope podarowałem srebrną bransoletkę, a Lyall dostał elegancki zegarek. Nad prezentem dla Remusa zastanawiałem się najdłużej. W końcu doszedłem do wniosku, że dam mu bilet do fabryki czekolady. Wizja całego dnia w tym miejscu bardzo go ucieszyła.

-Co to?- spytałem otwierając pierwszą paczkę.

-Remus mówił nam, że lubisz słuchać mugolskiej muzyki. To jest walkman- pokazała mi jak włączyć to urządzenie. Nie wiedziałem, że takie coś w ogóle istnieje. Chciałem spróbować to uruchomić, ale przypomniałem sobie, że został mi jeszcze jeden prezent. Remus opakował go w żółty, błyszczący papier. Patrząc na chłopaka powoli go odpakowywałem. W środku było małe lusterko.

-Lusterko dwukierunkowe- wytłumaczył mi- Ja mam drugie. Jak będziesz chciał ze mną porozmawiać, wypowiedz do niego moje imię. Pojawisz się w moim lusterku, a ja w twoim- wziąłem je do rąk i się przeglądnąłem.

-Czemu mi nie powiedziałeś, że moje włosy wyglądają jak nogi akromantuli?- zapytałem poprawiając fryzurę na co się zaśmiał. Chciałbym jeszcze kiedyś móc odwiedzić tę wspaniałą rodzinę.

Ten Jedyny || WolfstarDonde viven las historias. Descúbrelo ahora