Rozdział 11

2.7K 65 41
                                    

Samochód do którego zostałam chwile potem wepchnięta wyglądał w środku jak przerobiony radiowóz. Między przednimi siedzeniami,a tylnymi na których siedziałam były kraty, a drzwi nie miały od środka klamek. Z prawej strony na siedzeniu leżał blondwłosy chłopiec, od razu wzięłam go na kolana i zaczęłam przytulać całując po główce. Matt był nieprzytomny, a z jego brwi równo w dół przechodziła stróżka zeschniętej juz krwi. Nie zwróciłam nawet uwagi na to że w ogóle auto ruszyło z miejsca więc strasznie zdziwiło mnie gdy po chwili ktoś otworzył drzwi i kazał mi wysiąść. Z braciszkiem na rękach wysiadłam, chcieli mi go zabrać ale nie pozwoliłam na to więc jedyne co to ciągnęli mnie za ramie w stronę dużego szarego budynku. Jestem pewna ze gdyby tylko chcieli to zabraliby go siłą, ale na szczęście odpuścili sobie szarpaninę o dziecko. Kojarzyłam to miejsce w które mnie zabrali, w wiadomościach mówili o pożarze w tym budynku jakieś 5 lat temu, od tamtej pory stoi opuszczony. Jednakże nie mogłam sobie przypomnieć w jakiej to było miejscowości.

Razem z Mattem zostałam zamknięta w piwnicy, nie było tu żadnego okna a jedyna droga ucieczki to metalowe drzwi przez które weszłam i które zostały zamknięte zaraz po tym. To miejsce wyglądało podobnie do tego w którym na początku trzymał mnie Aron, tylko że tutaj nie było tych dziwnych boksów. Na podłodze w rogu leżał stary i trochę dziurawy, wilgotny materac, nad nim ostatkami mocy świeciła żarówka co jakiś czas mrugając i nadając temu miejscu więcej grozy, po przeciwnej stronie były drzwi za którymi kryla się malutka i brudna toaleta. Nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam na materacu i zaczęłam wybudzać Matta. Chłopiec gdy tylko się ocknął wtulił się we mnie i zaczął cicho płakać w moje ramię.

-Zły duży Pan strzelił do mamy - powiedział w pewnym momencie, a mi łzy pojawiły się w oczach.

-Już cichutko Skarbie, ktoś nas stąd wyciągnie i wrócimy do domku. - uspokajałam chłopca, ale niestety sama nie wiedziałam jak się zachować. Gdy maluszek zasnął rozkleiłam się, czyli jednak to prawda. Mama nie żyje, mimo ze zrobili to na jego oczach i on to potwierdził to i tak nie chciałam pogodzić się z tą myślą. Ojciec zniszczył naszą rodzinę, zaczęłam czuć wzbierającą się we mnie złość i rządzę zemsty. Jeszcze jakiś czas temu powiedziałabym że go kocham, że jest to najbardziej troskliwa osoba na świecie, ale jak widać nie wszystko jest takie jak z pozoru się wydaje. Nie wiem ile tak siedziałam co chwile doglądając czy Matt się nie przebudził, ale w końcu usłyszałam trzask otwieranego zamka. ułam strachu czy przerażenia gdy w drzwiach pojawiła się głowa człowieka z blizną, spojrzałam mu prosto w oczy i było mi obojętne co ze mną zrobi.

-Rusz sie-wysyczał i wycelował do mnie z broni, wstałam powoli i chciałam się schylić żeby wziąć ze sobą brata ale mężczyzna złapał mnie za ramię i szarpnął w stronę drzwi- dzieciak zostaje - zaczęłam się szarpać i wyrywać żeby wrócić do małego ale facet uderzył mnie w brzuch tak że upadłam na ziemię i na chwilę straciłam orientację, to wystarczyło aby wyprowadził mnie za drzwi, które zaraz potem zamknął na dokładnie dwa zamki. Poprowadził mnie schodami na górę, schodów było dokładnie piętnaście, starałam się po drodze wszystko dokładnie zapamiętać żeby móc zaplanować ucieczkę. Po przejściu schodów skręciliśmy w lewo a od drzwi którymi weszliśmy wczoraj dzieliło mnie jakieś dziesięć metrów. Nikt ich nie pilnował, zamykane były na metalową zasuwkę, wystarczyło się wyrwać, ogłuszyć go i uciec. Miałam szansę to zrobić, ale nie zostawię tu brata. Wiedzieli że póki jestem z nim rozdzielona to nic nie zrobię ze strachu o jego życie. Byłam w martwym punkcie, a jedyne co mi pozostało to czekać na jakiś ratunek. Ale na to już straciłam nadzieję, ojciec miał nas w dupie, a mama nie żyła. Jedyna osoba która mogła się tym zainteresować to Dylan, ale z drugiej strony po co miałby narażać swoje życie dla zakładnika.

Mężczyzna zaprowadził mnie do niewielkiego pokoju w którym znajdowało się jedynie krzesło i kamera przed nim.

-Siadaj.- warknął i pchnął mnie w stronę krzesła na którym posłusznie usiadłam. Zostałam do niego przywiązana a na moich ustach pojawiła się szmata uniemożliwiająca powiedzenie czegokolwiek. -No to teraz się zabawimy.- Podszedł do kamery i ją włączył po czym stanął za mną z nożem w ręku.

-Słuchaj śmieciu, wiem że ta laska znaczy coś więcej niż tylko przekręt z jej ojcem. Masz dwa dni na spłacenie długu bo inaczej jej śliczna buźka przestanie być śliczna. -W tym momencie przejechał ostrzem po moim policzku, zapiekło strasznie a w moich oczach pojawiły się łzy. Chciałam krzyczeć ale szmata w ustach uniemożliwiła mi to wiec wyszło tylko jakieś stłumione piszczenie. Chwile później oberwałam z pieści w twarz już nawet nie wiem za co. W mojej głowie znów pojawiły się myśli o co chodzi z tym wszystkim i dlaczego to spotkało mnie. Chwile później straciłam przytomność..

***

Jestem i witam was nowym rozdziałem. Przepraszam ze znów było opóźnienie ale brałam udział w wypadku samochodowym i nie byłam w stanie nic pisać..
Do następnego 👋💕

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 09, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Gdybym wiedziała...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz