4

325 22 5
                                    

Severus czym prędzej pojawił się tuż przed wejściem do Riddle Manor. Wbiegł przez bramę do budynku. Przebiegł kilkoma korytarzami do salonu, gdzie zastał przy oknie Caroline. Stała do niego tyłem, ale słysząc czyjeś spanie odwróciła się.

- Severus’ie? Co się stało? Czemu jesteś taki zdyszany? – zapytała

- Odnalazł ją. Zaraz tutaj będzie. – wysapał Snape

- Co? – zapytała pani Riddle

Z tego szoku nie mogła powiedzieć nic. Po prostu usiadła na fotelu swego męża.

-  Alina! – zawołał Severus

Po chwili z cichym POP pojawiła się skrzatka. Była ona bardzo zadbana. Miała na sobie zieloną sukienkę w drobne kwiatuszki, a na to fartuszek z falbanką aby nie ubrudzić jej.

- Tak profesorze? W czym mogę pomóc? – zapytała skrzatka

- Przygotuj proszę jeden z pokoi. Panienka Riddle się odnalazła. Przygotuj też coś na przebranie dla Panienki.- poprosił Severus

- Tak jest profesorze. Proszę się uspokoić. Ja się wszystkim zajmę. Zgaduję, że Panienka jest w bardzo złym stanie, więc przygotuję też leki i inne potrzebne rzeczy. A pan profesor niech się uspokoi i odpocznie. – odparła Alina

- Dziękuję..- powiedział Snape opadając na inny fotel

Chwilę panowała cisza.

- Czy on ją na naprawdę...- zaczęła Caroline

Nie powiedziała nic więcej ponieważ przerwało jej mocne trzaśnięcie drzwiami. Po chwili wszedł Riddle z dziewczyną na rękach. Sekundę później pojawiła się także skrzatka.

- Wszystko jest gotowe. Proszę za mną. – powiedziała piskliwym głosikiem

Nikt nic nie powiedział. Wszyscy w milczeniu ruszyli za Aliną. Po kilku minutach znaleźli się niedaleko pokoju państwa Riddle. Weszli do pomieszczenia po lewej stronie korytarza. Był to pokój, który przygotowała Alina dla Panienki Riddle. Tom wszedł do sypialni i ułożył delikatnie nieprzytomną dziewczynę na łóżku. Severus już spokojny zaczął rzucać zaklęcia diagnostyczne. Kiedy spojrzał na pergamin z wynikami badań, wciągnął tylko powietrzne, ale nic nie powiedział.

- W jak bardzo złym stanie jest moja córka? – zapytała cicho Caroline

- Jej stan jest krytyczny. – odpowiedział z westchnieniem Severus

Wtedy pani Riddle popłakała się. Mąż podszedł do niej i objął ją czule.

- Chodźmy stąd Carol. Zostawmy Severus’a samego. My jej teraz nie pomożemy. Tylko będziemy mu w pracy przeszkadzali. – powiedział Tom wyprowadzając rozhisteryzowaną żonę-  Severus’ie. Życie mojej córki w twoich rękach. – dodał jeszcze

Severus skinął tylko głową i zabrał się do roboty. Pierwsze co zrobił podał jej najbardziej potrzebne eliksiry na tę chwilę by ustabilizować jej stan do stabilnego. Później ściągną pelerynę z jej ciał i zabrał się za mycie i czyszczenie ran które mimo, że były zasklepione i tak trzeba było je otworzyć aby nie zrobiło się zakażenie. Kiedy skończył z ranami, zajął się resztą. Na sam koniec delikatnie umył nieprzytomną dziewczynę i ubrał w czystą koszulę nocną, którą przygotowała Alina.

- Profesorze? Pomóc w czymś jeszcze? – zapytała skrzatka

- Możesz zawołać jej rodziców. Później udaj się na Pokątną i skompletuje garderobę dla Panienki. Całą od nowa. Tu masz zapisany rozmiar, w jakim ma być. Wiesz do którego sklepu masz iść. Ten u którego zamawia pani Caroline. – powiedział Severus

- Tak jest profesorze. – odpowiedziało stworzonko i zniknęło

Kilka minut później do pokoju wrócili państwo Riddle. Usiedli po obu stronach łóżka, na którym leżała ich córka. Severus natomiast usiadł w pobliskim fotelu obok okna.

- Severus’ie, co z naszą córką? – spytała Caroline

- Jej stan jest już stabilny. Jutro rano powinna się obudzić. Jednak co do jej psychiki nie mam pewności czy wszystko będzie dobrze. Po tym, co ostatnio przeżyła jestem pewien, że odcisnęło to swoje piętno. Nie wiem czy te przykre wspomnienia zostaną z nią na zawsze w odmętach umysłu czy je zapomni. Nie jestem pewien jak zareaguje na to, co chcecie jej powiedzieć. Na pewno będzie w  szoku. Nie mogę powiedzieć, że jeśli rozpozna cię Tom, ze wspomnienia z dziennika, to będzie chciała uciekać czy też nie. – odpowiedział Severus

- Miejmy nadzieję, że nie będzie przede mną uciekać.- westchnął ciężko Tom

Caroline nic się więcej nie odezwała. Trzymając jedną ręką dłoń córki, drugą głaskała ją po głowie. No cóż, pozostało im czekać...

********
Następnego dnia, zaraz z rana skrzatka, która pomagała poprzedniego popołudnia i wieczoru, obudziła trójkę dorosłych podając im śniadanie. Zmartwiona zapytała też co z Panienką. Ucieszyła się na wiadomość o jej lepszym stanie zdrowia i cichutko wyszła później zostawiają państwa Riddle i profesora samych.  Po jakimś kilku godzinach usłyszeli cichutki jęk.

- Budzi się.- powiedział Tom

- Moja kochana córeczka. – powiedziała Carol ze łzami radości

Severus  podniósł się z fotela i stanął w nogach łóżka. Wszyscy przyglądali się jak kasztanowłosa dziewczyna otwiera swoje oczy i rozgląda się po pomieszczeniu.
Hermiona poczuła, że leży na czymś miękkim. Czuła również równie delikatny i przyjemny materiał, którym była otulona. Nie odczuwała już tego przeszywającego zimna i bólu jak poprzednio. Było jej teraz ciepło i  miło, a wszechogarniający ból zniknął. Jedynie głowa lekko pulsowała tępym, ale nieznaczącym bólem. Kiedy pierwszy raz otworzyła oczy, zalała ją jasność wpadająca przez duże okna. Jednak za drugim razem zobaczyła nad sobą trzy postaci. Najpierw były lekko niewyraźne, ale z każdym kolejnym mrugnięciem stały się zupełnie wyraźne. W pierwszej postaci, na wprost niej, rozpoznała swojego nauczyciela. Zaskoczyła ją jego zmartwiona mina pomieszana z ulgą. Spojrzała w jedną i drugą stronę. Po prawej zauważyła kobietę, którą płakała, ale uśmiechała się do niej. W jej oczach również dostrzegła troskę i ulgę. Po lewej stronie dostrzegła uśmiechają mężczyznę z ulgą wypisaną na twarzy. Jednak jej oczy rozszerzyły się w niemej panice, gdy rozpoznała w nim Toma Riddle’a, dużo starszego od tamtego wspomnienia z dziennika. Chciała jak najszybciej uciec od niego ale coś ją powstrzymywało. Przełknęła gulę w gardle.

- Gdzie jestem? Profesorze, kim jest ta pani? I dlaczego Voldemort szczerzy się jakby przed chwilą zamordował Glizdogona? - zapytała Gryfonka nie zauważając przy tym sarkazmu i ironii

- Uspokój się. Zaraz wszystkiego się dowiesz. – odpowiedział Snape

- Ja jestem Caroline Riddle. A to jest mój mąż. Tom i ja jesteśmy twoimi rodzicami. – powiedziała Caroline

- Twoimi prawdziwymi rodzicami. – wtrącił się Voldemort

- Witaj z powrotem w domu.- powiedzieli oboje
Hermiona nie wiedziała co powiedzieć. Po prostu ją zatkało.

- Co...j.jak.? – jęknęła tylko

Przez następne kilkanaście minut Riddle wraz z małżonką wytłumaczyli jej wszystko.

- Mamo, czy ja kiedyś zapomnę o tym co się niedawno stało? Nie chcę tego pamiętać.- powiedziała Hermiona

- Kochanie, za niedługo powinnaś o tym zapomnieć. A jeśli nie, coś na to poradzimy. – odpowiedziała matką – A ty nam w tym pomożesz Severus’ie, prawda? – dodała do czarnowłosego

- Tak, oczywiście. Nie na darmo jestem mistrzem oklumencji i innych nauk umysłu.- odparł Snape

- A ta blond ciota odpowie przede mną za to co ci zrobił i chciał zrobić. – powiedział groźne Riddle

- To on...- zaczęła Hermiona

- Nie, nie zrobił tego. Próbował ale twój ojciec powstrzymał go. – powiedziała Caroline

- Jeśli mogę coś dodać to jeszcze nigdy tej gnidy nie widziałem z tak roztrzaskaną gębą. - wtrącił profesor

- Naprawdę?-  spytała dziewczyna

- O tak, stary Malfoy z całą rozkwaszoną gębą to obraz jaki kiedykolwiek chciałem zobaczyć. – zaśmiał się Snape

*** Tym samym czasie w Black Manore***

Pani Malfoy wraz ze swoją siostrą Bellą siedziały w ogrodzie nowej willi Black'ów popijając herbatkę. Narcyza spędziła ten ostanie dwa tygodnie pomagając siostrze i Syriuszowi w urządzeniu nowego domu. Co jak co, ale pani Malfoy znała się na tym jak mało kto i miała niesamowity gust i talent jako architekt wnętrz. Dlatego bardzo chętnie pomagała Belli i Łapie.

- Cyziu? Dostałaś ostatnio jakieś listy od Lucjusza? – spytała Bellatrix

- Nie, ostatnio nie dostałam żadnego. Mój mąż od czasu swoich urodzin jest wyjątkowo cichy. Ani jednego słowa przez kominek, a listu tym bardziej. – odparła Narcyza

- Wiesz... Może zaszalał z jakąś...kochanką? Nie... Lucek chyba nie jest taki głupi. – powiedziała kruczowłosa

- Bell, przecież ja dobrze wiem, że mój mąż zdradza mnie już od trzech lat ze swoją sekretarką. Myślisz, że czemu przychodził tak późno z Ministerstwa? – odpowiedziała Cyzia

- No wiesz? I ty mu na to pozwalasz ? Ja mojego Łapę trzymam krótko na smyczy. Sama wiesz, że rozwiodłam się zaraz gdy dowiedziałam się o zdradzie Rudolfa.  – powiedziała Pani Black

- Bella, dobrze wiesz jaki układ zawarłam z moim mężem. – powiedziała Narcyza

Obrót życia MiniaturkaWhere stories live. Discover now