Rozdział 14

2K 198 31
                                    

Dzieciaki pomagały w budowie mostu, ale w powietrzu dało się wyczuć duszącą atmosferę. Coś się zbliżało. Naruto pilnował się i ukradkiem obserwował cały las wokół mostu jednak coraz mocniej gęstniejąca mgła nie ułatwiała mu jednak zadania. Powietrze nagle stało się ciężkie i z trudnością dało się zobaczyć co się dzieje na moście. 

Genini akurat pracowali na jego końcu, aż usłyszeli jakiś hałas. Zanim się obejrzeli uderzył w nich tłum ludzi uciekających z mostu. Dorośli nawet nie zważali na dzieci ratując się swoje życia. 

Dzieciaki wyminęły tabun i przedostały się na środek konstrukcji. 

Zabuza stał  przed Kakashim. Oboje mierzyli się wzrokiem chcąc skoczyć na siebie i zmierzyć w walce. Wtem Uchiha poczuł wibracje w powietrzu. Ciągnięty przeczuciem kopnął czerwonowłosego oraz różową i posłał kilkanaście metrów dalej.

Sakura z jękiem podniosła i o dziwo zobaczyła, że Naruto już stoi na nogach. Spojrzała na czarnowłosego i w tej chwili światło rozbłysło wokół niego, a zaraz potem lodowe lustra otoczyły ich towarzysza. Mgła zgęstniała, a oni usłyszeli pierwszy krzyk Uchihy, który został zraniony senbonami.

Uzumaki spiął się i nim przemyślał swoje ruchy ruszył na najbliższe lustro, za którymi jego towarzysz najpewniej toczył bój.

-To bezcelowe-odezwała się jakaś postać w masce. Osoba ta miała włosy splecione w kok i strój tropiciela z Mgły. Twarz zakrywała biała maska z czerwoną wstęgą na ustach. Jego sylwetka pojawiła się w lustrze. Uzumaki spojrzał w tył, ale nikogo nie zauważył, wtem poczuł ból. lodowe iglice wbiły się w jego ramię i klatkę piersiową. 

Syknął cicho i odskoczył od lustra. Wyszarpał broń ze swojego ciała i rzucił nią o podłogę. Chwycił dwa kunaie w dłonie i ustawił się. 

Namikaze spojrzał w bok i zauważył, że ich sensei nie ma jak się ruszyć i oddeać walce nie zostawiając zleceniodawcy samemu sobie.

-Haruno Sakura, zleceniodawca potrzebuje ochrony, ja i Uchiha Sasuke postaramy się wytrwać dopóki sensei nie rozpawi się z Demonem Mgły, ułatw mu to i chroń pana Tazunę-westchnął, to było jedno z dłuższych zdań, które kiedykolwiek wypowiedział. 

Różowowłosa zawahała się ale po chwili kiwnęła głową i pobiegła w stronę budowniczego. Czerwonowłosy obniżył swoją pozycję i gdy usłyszał dźwięk uderzenia z środka wyskoczył w przód chcąc rozbić w drobny mak przynajmniej jedno z luster. Chciał stworzyć lukę, przez którą Uchiha mógłby się przedrzeć, ale gdy tylko znalazł się na wyciągnięcie dłoni przeciwnik zjawił się tuż przed nim i rzucił w niego senbonami. Naruto zdążył odbić kilka, ale pozostałe zraniły go w policzki, a jeden wbił mu się w udo.

Nie czekał jednak i wyskoczył ponownie i ponownie, cały czas odrzucany był przez napastnika. 

Sasuke również słysząc odgłosy walki na zewnątrz starał się walczyć, jednak w pewnym momencie gdy po raz kolejny jego próba ucieczki nie wypaliła padł na kolano i podparł się dłonią, jednak nadal nie spuszczał wzroku z otaczających go luster.

-Twój towarzysz...-przeciwnik pojawił się tuż przed nim i spojrzał w oczy genina.-....musiał wiele przeżyć....-stwierdził.

-Nie wiem tego nie mówi o tym-powiedział Uchiha i znowu stanął w pozycji bojowej.

-Nie jest to dziwne, pewnie nie chce rozdrapywać ran-powiedziała osoba w masce.-....odciął się od uczuć, jak prawdziwy ninja powinien....ale jest teraz wrakiem człowieka....za niedługo zostanie złamany, a ciemność krążąca wokół niego go pochłonie....

-Co...? Czemu....?

-Jeśli wtedy nikt go nie uratuje....stanie się potworem-powiedział tropiciel.

-S-skąd to wiesz? Nie da się przewidzieć przyszłości!

-Masz rację, ale to jest tylko...mądrość obserwatora-powiedział wróg i rzucił się na czarnowłosego.

Uchiha zasłonił się jedną z senbon, ale zaraz druga trafiła w jego bok. Wyjął broń ze swojego ciała i przyłożył tam dłoń by przynajmniej odrobinę zatamować krwawienie.

-Katon: Gokakyu no jutsu!

Z ust genina wychynęła ogromna kula ognia, ale zanim trafiła w lustra, spowiła ją woda gasząc ognistą technikę.

-Słaby...-powiedział przeciwnik oceniając młodego ninja.

Oddech Uchihy stał się głośniejszy i bardziej ochrypły. Był wściekły. Nikt nie miał prawa nazywać go słabym! On nigdy nie przyniósłby takiej obelgi na swój klan. Może nie był geniuszem jak Itachi-nii, ale nie był słaby! Trenował ponad siły, by móc mimo wszystko godnie reprezentować swoją rodzinę i nie miał zamiaru tego zmieniać! 

-Hosenka no jutsu!

Grad małych kul ognia został wystrzelony w stronę luster. Mimo starań przeciwnika kilka z nich uderzyło w lodową technikę, ale zaraz wszystkie uszkodzenia zostały naprawione tak jakby atak nigdy nie został wyprowadzony.

Wtem rozległ się trzask. 

Naruto korzystając z okazji wbił się w technikę wrogą. Wzmocnił swój chwyt w dłoniach i wypuścił tabun swojej chakry nie kształtując jej w żadną technikę.

-Co to ma...-zaczął tropiciel, ale zaraz się uciszył.

Jego Makyo Hyosho rozpadło się w pył przez nagły skok chakry. 

Zatraceni |Naruto|حيث تعيش القصص. اكتشف الآن