Rozdział 31

1.7K 198 139
                                    

Różowowłosa stała naprzeciw blondynki. Mimo, że miała sporo poparzeń, to z całych sił udawała, że nie odczuwa bólu. Nie chciała być słaba....miała zamiar wygrać i pójść dalej do finału, ale....czuła, że w takim razie będzie musiała się mocno postarać by wygrać ten pojedynek. Ustawiła się w pozycji ataku, której nauczył ją jej sensei. Schyliła odrobinę głowę.

W tym czasie Mei wyglądała jakby w ogóle nie obchodziła ją walka. Myślała nad czymś, a najwyraźniej nie były to przyjemne myśli. Spojrzała kątem oka na barierki. Czerwone włosy od razu przykuły jej uwagę. 

"Powodzenia..." Dźwięk głosu jej brata rozbrzmiewał w jej uszach. Czuła się dziwnie. Była jednocześnie smutna, ale i zarazem wściekła....na Naruto. Przecież była jego rodziną, jak mógł się odwrócić od niej! Przecież powinna znaczyć dla niego więcej niż ta różowa lafirynda! Jak śmiał! Najpierw zaczął zdradzać rodzinę i spoufalił się z najgorszym klanem w Wiosce, a teraz jeszcze kibicował jej przeciwniczce! "Nawet się nie zawahałeś, czy powiedzieć to do mnie czy do niej!" 

Szczęknęła zębami. Miała idealną sposobność by wyżyć się na kimś....spojrzała na różową, Sakurę, z którą nie raz plotkowała. Wyciągnęła kunai. 

-Zaczynajcie!

Różowa odskoczyła widząc jak siostra Naruto składa jedną pieczęć i wymierza w nią. Atak ominął ją i Sakura miała teraz czas zanim jej przeciwnika będzie mogła uderzyć w nią kolejny raz. Rzuciła kunai w twarz dziewczyny.

Namikaze ominęła atak z nikłym uśmiechem na ustach, jednak został on starty przez pięść Haruno. Dla niej kunai miał jedynie ustawić odpowiednio oponentkę i odwrócić jej uwagę od jej ruchów. Knykcie starły piękny uśmiech dziewczyny, ta nie zdołała nawet spojrzeć na Sakurę, a zaraz kolano wbiło się w jej brzuch.

Uzumaki odskoczyła na dalszą odległość.

-Mało kobieca technika-syknęła w jej stronę.

-Pf...-prychnęła różowa.- Wiesz co?....brakuje ci najwyraźniej mózgu bo nie przemyślałaś słów....po pierwsze i najważniejsze najpierw jestem ninja, a potem kobietą. Dodatkowo...pomyśl o swojej matce i Tsunade Senju....to ich styl walki!

Shurikeny przecięły powietrze. Mei odskoczyła ponownie, ale tym razem nie spuściła z oczu różowowłosej. 

Namikaze złożyła dwie pieczęcie. 

-Daibakufu no jutsu!

Sakura uśmiechnęła się ze swojego szczęścia. Znała tą technikę....a w szczególności jej słaby punkt. 

Było to jutsu wody, które najpierw tworzyło wokół użytkownika pierścień, a potem uderza strumieniem wody. Haruno chwyciła kolejny kunai i rzuciła go wprost w dziewczynę, z największą siłą, jaką była w stanie z siebie wykrzesać. Broń przeleciała przez środek pierścienia, a Uzumaki została zmuszona do przerwania techniki...niestety ostrze różowowłosej za późno dotarło do Namikaze i ta ukończyła technikę....jednocześnie zignorowała atak przeciwniczki i kunai wbił się jej w ramię, a technika wodna wyrwała się spod jej kontroli. Najpierw uderzyła w Sakurę, a zaraz potem zalała całą salę posyłając blondynę na ścianę. 

Woda spłynęła z areny, a obserwatorom ukazały się dwie dziewczyny pod przeciwległymi do siebie ścianami....obie nieprzytomne. Sakura leżała cała mokra na zimnej posadzce, a Mei siedziała pod własną ścianą, nawet z daleka można było dojrzeć krew na ramieniu dziewczyny oraz strużkę czerwonej posoki na  skroni. Najpewniej fala którą wykonała uderzyła jej głową o podłogę. 

-Remis!-krzyknął sędzia.-Nikt nie przechodzi do następnej rundy.

Kakashi i Shisui zeskoczyli po swoje kunoichi i zabrali je do skrzydła medycznego. Nikt nawet nie pisnął słowa o walce. 

Genini chwilę odczekali zastanawiając się kto będzie kolejny.....kto następny stanie do walki? Sasuke spojrzał na Naruto. Myślał, że może wyczuje lub zobaczy jakiekolwiek emocje na jego twarzy, ale nie dało się zobaczyć jakie uczucia kotłują się w chłopcu.

Uchiha westchnął. Pomyślał, że Haruno pewnie będzie zawiedziona, że jako jedyna nie przeszła z ich drużyny dalej....tak...nie brał pod uwagę, że Namikaze przegra. Miał talent, ich mistrz nawet nie musiał im o tym mówić, więc nie przejmował się tym. Spojrzał na członka drużyny. Widział w nim obojętność. Nie przejmował się swoją następną walką? Albo był pewny siebie, albo znowu odpłynął w głąb swojego umysłu. 

Zastanawiał jaki byłby Naruto, gdyby miał szczęśliwą rodzinę? Może byłby głośny i nieznośny jak jego brat? A może raczej spokojny i uśmiechnięty? Uchiha mimo, że próbował sobie wyobrazić takiego chłopaka za nic w świecie nie potrafił umieścić w tej wizji Uzumakiego. Według niego maska obojętności i zmęczenie smutkiem za bardzo do niego przyrosły. Teraz gdy jego myśli tak szalały zganił się mocno. Jakim cudem był w stanie dać się omotać tym idiotom, którzy podają się za jego rodzeństwo! Naruto i furiat? Według niego, prędzej królik okazałby się mordercą shinobi niż on zaczął by się denerwować. Spojrzał na towarzysza. 

Kilka dni przed egzaminem podsłuchał, jak jego brat i Shisui rozmawiają właśnie o nim. Nie była to miła rozmowa.... a przynajmniej nie dla Sasuke. Starszy Uchiha sądził, że Namikaze za niedługo może albo się zupełnie załamać, albo zapragnąć zemsty na Konoha i rodzinie. To było straszne.

"-Doprowadzili go do punktu załamania, jeśli za niedługo my czegoś nie zrobimy albo stanie się bezmyślną bronią, albo oszaleje i zacznie żądać krwi za lata męki...

-Jesteś pewny?....Nie potrafiłbym wyobrazić sobie go jako bezmyślnego mordercę, a tym bardziej żądnego zemsty psychopaty....

-To twoje pole widzenia....tak naprawdę, żadne z nas nie wie przez co przeszedł ten dzieciak....pomyśl....przez lata był gnębiony przez Wioskę, własną rodzinę....nie miał przyjaciół, ani towarzyszy jeśli komukolwiek zaufa i uzna że został zdradzony to zatraci się we wściekłości..."

Rozmowa pomiędzy nimi toczyła się dalej, ale Sasuke nie mógł skupić się na dalszych wspomnieniach. Spojrzał na tablicę ogłoszeń i zobaczył jak akurat licznik zatrzymał się na kolejnych imionach. 

-Menma Namikaze-Uzumaki kontra Hinata Hyuuga!

Zatraceni |Naruto|Where stories live. Discover now