~43~

226 5 0
                                    

-A-Allister-Wyszeptała przerażona Kris .Dziewczyna ciężko przełykała ślinę a on się do niej uśmiechał .

-Kristin ,kochanie wiesz dobrze ,że nie możemy zostać rozdzieleni -Mówił w amoku -Mnie nie ma bez was a was beze mnie ,obiecuje ,że to nie zaboli -Mówił powoli się do niej zbliżając .-Są blisko znalezienia i odebrania nam Casie i Nikki-Słysząc to cieszyłam się w domu-Jeśli je nam odbiorą zabiorą mi i was .Nie mogę na to pozwolić .

Kristin się nawet nie ruszała,tak jak by nie chciała tego .Tak jak by nie chciała się przed nim bronić,poddać się bez walki.Nie mogłam pozwolić aby ją zabił tak jak resztę tych kobiet.Szybko wyciągnęłam rękę ,chwyciłam koszulkę Rose i ja do siebie przyciągnęłam.Allister widząc to spojrzał na mnie spode łba ,chyba zrozumiał ,że nie poddam się .Nie dam się zabić bez walki,a jeśli mam dziś umrzeć  to tylko wtedy gdy spróbuje uciec stąd z dziewczynami.

-Proszę ,nie rób tego .Powiemy im ,że jesteśmy rodziną i nigdzie się nie ruszamy-Próbowała opanować go Nelly z tego szaleństwa .

Jego oddech był ciężki,taki sam gdy zabijał bez litośnie te kobiety.Mając nadzieję cały czas błądziłam wzrokiem pomiędzy nim a otwartymi drzwiami ,mamy szansę na ucieczkę.Rozejrzałam się po piwnicy za czymkolwiek .Chciałam znaleźć cokolwiek aby się obronić lub aby odwrócić jego uwagę .Nagle Allister podszedł do nas do przodu ,porwał za moich pleców Dallię ,z przerażonymi oczami bezgłośny krzyk przeszedł moją głowę .Chciałam ją złapać i odciągnąć znów za moje plecy,jednak Allister był szybszy .Przycisnął ją do ściany,uniósł nóż ,nie mogłam tego powstrzymać .Dźgnął ją nożem w brzuch ,a ona osunęła się na podłogę .

-Nie!-Krzyknęłam .Opadłam na kolana koło przyjaciółki i płakałam .Łkałam tak mocno,że mogłam złapać oddechu.

Odwróciłam swój wzrok,jednak Allister już zdążył wbić nóż w bok ciała Nell.Dziewczyna potknęła się ,jedną ręką podparła się ściany a drugą trzymała na ranie.Krew ciekła jej rzez palce ,oddech stawał się coraz szybszy ,panika przed stratą życia opanowała ranną Nelly. Musiałam wybrać ,czy pomóc dziewczyną lub ratować siebie i Kristin ,wydostać się stąd i wezwać pomoc i modlić się aby dziewczyny przeżyły . Nie mając za dużo czasu złapałam nadgarstek dziewczyny i uciekłyśmy za stół ,jedynie mebel dzielił nas od Allistera. Spojrzałam zalanymi oczami przez zły na niego ,otarłam oczy aby coś widzieć .Twarz mężczyzny ,widziałam w jego oczach determinację jak i gniew .Nagle zauważyłam jak Nell wstaje i z bólem wymalowanym na twarzy kuśtyka w naszą stronę.Niestety Allister stał przed schodami od piwnicy ,gdybym tylko mogła się dostać na górę,i mogła znaleźć coś co by mogło go ogłuszyć a ja bym umiała go powstrzymać.Nie chce zostawiać z nim dziewczyn,ale muszę coś zrobić albo wszystkie tu umrzemy .

Nie myśląc za bardzo szybko  podeszłam do stołu,zabrałam w dłoń talerz  i uderzyłam go .Gdy był ogłuszony podeszłam do niego i uderzyłam jego głową o drewniany słupek,który łączy sufit z podłogą.Allister upadł na podłogę,nóż,który trzymał w ręce wypadł mu z dłoni podczas upadku na podłogę .Podbiegłam szybko w miejsce gdzie poleciał nóż,zabrałam go w swoją dłoń.Kristin oniemiała patrzyła na całą sytuację .Podeszłam do niej i powiedziałam aby zabrała dziewczyny na górę,jednak ona stała jak słup soli.Nie miałam czasu ,Allister mógł się w każdej chwili podnieść z ziemi i nas znów zaatakować .W te pędy zostawiłam dziewczynę na dole ,podeszłam do Nell i pomogłam jej wejść po schodach na górę.Będąc z nów na górze zobaczyłam jak ten bydlak się budzi.Podeszłam do niego i przeszukałam kieszenie jego spodni.Została mi ostatnia kieszeń do sprawdzenia aby znaleść klucze od drzwi od piwnicy,niespodziewanie mężczyzna złapał mnie za nadgarstek.Czując strach użyłam noża i wbiłam mu go w jego klatkę piersiową.

Oczkami Chrisa

Od mojego wyjścia z szpitala mija już drugi dzień a ja nadal nie wiem gdzie jest moja żona.Lokalizator ,który ma Yuki w kolczyku swoim wskazał nam obszar gdzie ostatnio jeszcze on działał .Andy pojechał w to miejsce i popytał ludzi czy nie widzieli dziewczyn jednak z marnym efektem.

-Chris!-Zawołał mnie Matt-Znaleźliśmy Yuki-Powiedział radosny wbiegając do mojej sypialni.

-A-ale jak to możliwe? Jesteście pewni?

-W stu procentach,twój lokalizator musi mieć teraz podłączenie do sieci dzięki czemu wysłał nam współrzędne gdzie przebywa Yuki!-Wykrzyczał i zbiegł na dół.

-Jest tutaj-Powiedział Andy gdy zszedłem na dół-Dokładnie w tym domu-Spojrzałem na zdjęcie z komputera.

-Do kogo ten dom należy ?

-Allistera Torllesa -Powiedział Dante .

-Pokaż jego zdjęcie -Nakazał mu Andy-Kurwa !-Usłyszałem głos chłopka jak i Sam

-Satry co jest ?-Zapytał go Lucas.

-Pytałem go jako pierwszego czy nie widział dziewczyn.Nie poznałem ,że to Torlles .Teraz wie,że jesteśmy blisko znalezienia dziewczyn i może coś im zrobić.

-Sam ,znasz go?-Zapytałem ,ponieważ mina dziewczyny mówiła sama za siebie.

-To Ben...

-Jaki Ben?

-Chodził do szkoły z Yuki i dziewczynami,najwyraźniej musiał podać złe dane osobowe,przez co mógł planować porwanie dziewczyn od dobrych kilku lat!

-Jedziemy!

Oczkami Yuki

Po zadaniu kilku ciosów mężczyźnie podbiegłam do Dalli ,pomogłam jej wstać i poszłam na schody .Jednak w połowie ,ktoś mnie chwycił za nogę,przez co upadłam z dziewczyną na schody,Nell podbiegła do nas i pomogła wstać Dalli i wejść jej na górę.Jako jedyna nie miałam żadnych ran więc to moje zadnie było pozbyć się zagrożenia z strony Allistera.Kristin dalej stała bez ruchu więc nie mogłam liczyć na jej pomoc .Nagle usłyszałam jak ktoś na górze wywarza drzwi,następnie kroki i znajome głosy,które pytają gdzie jestem.Podniosłam wzrok i ujrzałam Chrisa z chłopakami.Mój mąż widząc co się dzieje szybko rzucił się na mężczyznę ,oderwał go ode mnie a następnie oboje spadli z schodów się bijąc .Andy podszedł do mnie i pomógł mi wstać .Gdy byłam już z dziewczynami przy aucie Andy gdzieś poszedł zostawiając nas z Dante i Lucasem .

Oczkami Chrisa

Po tym jak zabiłem tego sukinsyna pomogłem Andi'emu wyprowadzić z piwnicy jeszcze jedną dziewczynę,która tu została.Będąc na górze zawieźliśmy wszystkie dziewczyny do prywatnej kliniki ,w której miałem pewność ,że profesjonalnie się zajmą dziewczynami i będą miały najlepszą opiekę .Jednak gdy chciałem być przy badaniach mojej nieprzytomnej żony lekarze mnie wyprosili z sali mówiąc abym dawał im pracować a mój wzrok ich tylko im przeszkadza .Zagrozili mi nawet ,że jeśli nie wyjdę to nie będą w stanie pomóc Yuki.Nie chciałem się z nimi kłócić więc wyszedłem z sali i krążyłem cały w nerwach pod drzwiami tej cholernej sali .Bałem się,że moja żona nie wyjdzie z tego a ja nie mogłem temu zapobiec ,nie wiem nawet czy nasze dziecko jeszcze żyje .Przecież nie było mnie z Yuki kiedy tam była,nie wiem co on jej mógł robić.Bił ją? Gwałcił? A może jedno i drugie ,nie wiem bo od miesiąca byłem w śpiączce a chłopaki nie umieli jej odnaleźć .

-Panie Black ?-Nagle słyszę głos lekarza ,który wychodził z sali.

-Co z moją żoną ?

-Spokojnie,wszystko z nią dobrze .Będzie żyć.-Poklepał mnie po ramieniu i pozwolił wejść do sali,w której śpi moja kruszynka.

Start  AgainWhere stories live. Discover now