Odwaga

22 2 0
                                    

Berlin wyciągnął naładowaną broń w kierunku Arturito , a dokładniej przystawił mu ją do czaszki, uprzednio zdejmując chwilę temu założoną maskę.
-Wstań. Natychmiast!
Między zakładnikami zapanowała cisza, jedni kulili się na podłodze, zaś drudzy potajemnie obserwowali rozwój sytuacji. Arturo posłusznie wykonał polecenie dowódcy i stanął przed swoim koszmarem.
-Oh Arturito mam ochotę pokazać innym jak kończą takie nieposłuszne gnidy jak ty!
-Berlin nawet nie próbuj!- krzyknął Moscu
-Przecież nic nie robię, a on i tak pewnie zginie.
-Znasz zasady!
-No masz szczęście Arturo, jednak następnym razem nikt cię nie uratuje.
-Towarzysze możemy ściągnąć maski, rozporządzenie od naszego mistrza.- krzyknęła Nairobi, która wyszła na środek głównego holu mennicy.- Witajcie, witajcie! Soy Nairobi. A teraz słuchajcie zaraz otrzymacie kombinezony w które posłusznie się ubierzecie, a później podzielimy was na grupy.
Kobieta nie oczekiwała odpowiedzi i ponownie ruszyła na górę obserwować zakładników.
Oslo i Helsinki rozdali zakładnikom czerwone kombinezony, z góry wyglądało to jak armia, wszyscy ubrani jednakowo jakby była to ich wspólna walka, jednak tak nie było. Po chwili do kobiety podszedł Rio.
-Czy już wiadomo kiedy będą przysyłać jedzenie?
-O siódmej i siedemnastej z tego co mi wiadomo. Są już gotowi do podziału?
-Raczej tak, ale trzeba mieć oko na Arturo.
-Oczywiście, może pójdziesz do pokoju sprawdzać telefony i pilnować owcy?
-Chętnie.- uśmiechnął się słodko i ruszył w dobrze znanym mu kierunku.

_____
Sytuacja wyglądała na opanowaną, zakładnicy siedzieli w kombinezonach. Denver i Moscu zbierali informacje o potrzebach zakładników. Chodziło głównie o to kto potrzebuje leków, po zebraniu informacji miały one zostać przesłane do Profesora. Denver podszedł do kobiety o imieniu Monica [i nie chodzi tutaj o Estocolmo].
-Czego ci trzeba?- zapytał przyjaźnie się uśmiechając.
Kobieta spojrzała z obrzydzeniem na Arturo, siedział obok niej i nasłuchiwał. Tego dnia kobieta oznajmiła mu, że jest z nim w ciąży, jednak on wyśmiał ją mówiąc jej, że ma już 2 dzieciaki i żonę. Monica w tamtym momencie pragnęła 3 rzeczy, a mianowicie chciała by ich dziecko nigdy się nie urodziło, chciała też by żona Arturo dowiedziała się o jego zdradach, a najbardziej ze wszystkiego pragnęła jego śmierci.
-Czegoś na poronienie.
Arturo i Denver jednocześnie spojrzeli na nią ze zdziwieniem.
-Jak się nazywasz?
-Monica.
-A więc postaram się ci to załatwić.
Denver chciał już odchodzić jednak kobieta w ostatniej chwili chwyciła go za rękę.
-Dziękuję panie...
-Denver.- zaszczycił kobietę uśmiechem i ruszył dalej.

Na sali zmniejszyła się ilość osób przerażonych napadem, ludzie już nie lękali się swoich "dowódców". Gdyby mieli zginąć to nikt by ich nie pytał czego potrzebują, prawda?

Zbliżała się godzina siedemnasta. Dzięki dobroci Profesora zakładnicy dostaną tego dnia ciepłe posiłki. Może nie będą to jakieś wytrawne dania, jednak będą takie by dać energię do pracy i powstrzymać głód na cały dzień.
_____
Wybiła godzina siedemnasta przez okna dało się dostrzec więcej policyjnych radiowozów i samochody pizzerii leżącej nieopodal Mennicy. Zakładnicy rozsiedli się pod dwoma ścianami na głównej sali robiąc tym samym miejsce "dowódcom". Każdy z nich ubrał maskę i tak stali, i celowali karabinami w stronę wejścia, gdyby policja nie trzymała się zasad.
Trzech dostawców stało przed wejściem, które zostało otwarte przez Rio, gdy otrzymał odpowiednie znaki. Po chwili znaleźli się oni w budynku.
-Witajcie w naszej pięknej Mennicy, a teraz postawcie na podłodze to co przynieśliście, a potem odwróćcie się i wyjdźcie.
I tak uczynili. Po chwili drzwi zostały zamknięte, a jedzenie przeszukane. Nigdy nie wiadomo co planuje policja. W workach było tylko jedzenie o tyle dobrze, że policja im dzisiaj nie utrudniała, nie licząc akcji z Rio.

Zakładnicy otrzymali jedzenie, a później dobierali się w pary by skonsumować danie w jakimś towarzystwie.
Wszyscy zamachowcy zebrali się w sali głównej, usiedli na podłodze, lekko oddaleni od swoich zakładników. Wszyscy jedli rozmawiając śmiejąc się i żartując.
To już nie wygląda jak normalny napad.
Po obiedzie który był również kolacją, puste kartony po pizzy zostały zebrane i wrzucone do jakiegoś pokoju.

Estocolmo obserwowała z boku ciekawą sytuację. Arturo zaczepiał blondynkę, która siedziała obok niego. Kobieta znała się z takimi ludźmi, oni nie rozumieją słowa "nie".
Ruszyła powolnym krokiem do blondynki i tego Arturo. Dostrzegła, że Denver już zaczął interweniować i szybko znalazła się obok niego.
-Arturo czy ty jesteś aż tak pusty, że nie rozumiesz słowa "nie"?- zapytała Estocolmo.
-Chciałem tylko porozmawiać.- mężczyzna uśmiechnął się ohydnie
-Ta jasne, masz się od niej odpierdolić!
Estocolmo już zaczęła odchodzić, jednak Arturo miał co do niej plany. Zabrał jej broń i przystawił pistolet do jej głowy.
-I co teraz zrobisz chłopczyku?
-Puść ją bo cię rozwalę!
Ludzie na sali obserwowali sytuację, a towarzysze Estocolmo i Denvera zbliżyli się do centrum zamieszania.
Kobieta trzymana przez Arturito straciła przytomność i zaczęła "przelewać się" przez ręce napastnika, Nairobi i Helsinki chwycili swoją koleżankę, a w tym samym czasie Denver powalił Arturito jednym silnym uderzeniem. Razem z Oslo wywlekli ledwo przytomnego cwaniaka z sali i zamknęli w pokoju na śmieci. Hah Idealne dopasowanie.

Money Heist | Dom z Papieru~ ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz