On lubi kontrole.

102 8 9
                                    

Podczas długiej nocy spędzonej na niewygodnej podłodze zdążyłam się nieźle wkurzyć. Nie, ja nie byłam wkurzona. Ja byłam totalnie wkurwiona. Całą noc spędziłam na wgapianiu się w ścianę i obmyślaniu najróżniejszych sposobów na zabicie mojego męża. Długie godziny ostudziły moje nieskontrolowane żądze, zastępując je czystą furią. Dlatego więc nic dziwnego, że gdy tylko niczemu winien Hobi wszedł do pokoju, przestraszył się widząc moją grobową minę i oczy wypełnione płomieniem szaleństwa.

- Wszystko w porządku Ronnie? - zapytał ostrożnie podchodząc do mnie z małym kluczykiem w ręku

- Rozkuj mnie Hoseok, a przysięgam, że to ostatni dzień kiedy widzisz na oczy Jeona Jungkooka - odparłam groźnym tonem, na co chłopak wzdrygnął się próbując odpiąć kajdanki, którymi byłam przypięta

- Oszczędź mu trochę Ronnie - rzekł z błagającą miną, gdy rozmasowywałam obolały nadgarstek, na którym widniała czerwona obręcz - On już taki jest, gdy ktoś wyprowadza go z równowagi, ale zrobił to dla twojego dobra - spojrzałam na chłopaka z ironiczną miną, dając mu do zrozumienia, że to co mówi nie ma kompletnego sensu - Uspokój się i z nim porozmawiaj na spokojnie

- Uspokoję się, kiedy wyrwę mu jaja dając je krabom Namjoona na kolację - wstałam na równe nogi prostując zesztywniałe ciało, które przeciągnęłam z głuchym trzaskiem w okolicy krzyża - Dopiero wtedy z nim porozmawiam i wyjaśnię mu dobitnie jak wielkim jest dupkiem - ruszyłam wściekła do przodu łapiąc biednego Hobiego za ramię

Pociągnęłam chłopaka w stronę wyjścia, ciągnąc go przez wysokie schody, przed co chłopak co chwilę się potykał przeklinając pod nosem. Zeszliśmy na parter przechodząc obok salonu, w którym jak zwykle znajdowała się większość mieszkańców. Przystanęłam gwałtownie czując ciało Hobiego, które wpadło na mnie z impetem, jednak nawet tego nie poczułam wpatrując się w czarne jak noc tęczówki. Siedział przy stole jakby nigdy nic opierając głowę na ręce zgiętej w łokciu. Patrzył na mnie beznamiętnym wzrokiem i taką samą miną, na co krew w moich żyłach zawrzała już do granic możliwości z gniewu. Prychnęłam głośno pod nosem na arogancję bruneta i pociągnęłam chłopaka trzymanego za rękę dalej w stronę wyjścia z domu.

- Wychodzę! - krzyknęłam wkładając w to jedno słowo tyle jadu i kpiny, że wszyscy chłopacy w pokoju wzdrygnęli patrząc na nas zmartwionym wzrokiem poza Jungkookiem, który jak zawsze pozostał zimny jak góra lodowa

Wyszliśmy z domu wchodząc do dużego garażu, w którym stały trzy samochody chłopaków, którymi najczęściej się poruszali. Żeby zrobić jeszcze bardziej mojemu kochanemu mężulkowi na złość, wybrałam jego czarnego mercedesa, wsiadając za kierownicę. Najwyżej rozbijemy się gdzieś po drodze uszkadzając jego własność. Było mi wszystko jedno. Poczekałam, aż niepewny J-hope zajmie swoje miejsce i ruszyłam z garażu wciskając gaz do dechy. Spanikowany chłopak zaczął siłować się z pasami bezpieczeństwa trzymając się za rączkę doczepionej do podsufitki, aby nie latać po całym samochodzie, podczas mojej niebezpiecznej jazdy.

- Dokąd jedziemy? - zapytał z piskiem w głosie patrząc przed przednią szybkę jak z zawrotną prędkością wymijam kolejne samochody

- Do ślusarza - odpowiedziałam skupiona na drodze, ponieważ nie byłam aż tak szalona, żeby nas zabić

- Gdzie?! - wykrzyknął chłopak, jednak zignorowałam go zaślepiona dziką furią przez pewnego osobnika płci przeciwnej

Gwałtownie zahamowałam parkując byle jak na chodniku przy wyznaczonym przeze mnie celu podróży. Założyłam na głowę kaptur czarnej bluzy i wyszłam z samochodu, a za mną kroczył również zasłaniający swoją twarz Hobi. Weszliśmy do budynku, w którym znajdował się ślusarz. Spostrzegłam podeszłego mężczyznę za kontuarem, więc bez zastanowienia podeszłam w jego stronę, z impetem uderzając otwartą dłonią o drewniany blat.

- Zdejmie mi pan to? - zapytałam nieuprzejmie wskazując palcem drugiej dłoni na przeklętą złotą obrączkę

- Może być ciężko, wygląda na zapieczoną - odparł mężczyzna z zainteresowaniem przyglądając się mojej ręce

- Jeśli będzie trzeba to niech pan tnie gumówką - rzekłam totalnie poważnym tonem patrząc na zdziwionego staruszka, który patrzył na mnie jak na niespełną rozumu

- Ronnie co ty robisz? - zapytał spanikowanym, cichym głosem chłopak za mną

- Jak to co? Chcę się pozbyć tego dziadostwa - warknęłam na bruneta i odwróciłam się z powrotem w stronę ślusarza - Może pan nawet odciąć mi palec i wstawić do słoika na pamiątkę, mam to gdzieś, tylko niech pan to ze mnie zdejmie błagam - rzekłam proszącym głosem patrząc w zamglone tęczówki staruszka

- Zrobię co w mojej mocy, ale niczego nie obiecuję - odparł puszczając moją dłoń i zniknął na zapleczu

Ale oczywiście w moim życiu nic nie dzieje się po mojej myśli. Ja się jeszcze zastanawiam jakim cudem ja żyje i jeszcze asteroida we mnie nie uderzyła z moim szczęściem. Próbowaliśmy wszystkiego, jednak przeklęta obrączka nie chciała zejść z mojego palca, nie robiąc mi przy ty krzywdy. Zawiedziona opuściłam budynek wsiadając z powrotem do czarnego samochodu. Uderzyłam kilka razy, mocno w skórzaną kierownicę, aby jakoś rozładować moją złość, jednak nawet to nic nie dało. Schowałam twarz w obolałych dłoniach przeklinając się po raz setny za mój kompletny idiotyzm.

- Ronnie, po prostu pogódź się z tym jak jest i nie utrudniaj wam tego - rzekł uspokajającym głosem Hobi troskliwie głaskając mnie po plecach - Jeśli nie będziesz mu się sprzeciwiać wszystko będzie dobrze. Musisz po prostu uważać, żeby go nie rozzłościć

- I co? - przerwałam chłopakowi ironicznie prychając pod nosem - Mam być jego marionetką która robi wszystko co jemu się podoba? - zapytałam niedowierzająco chłopaka

- On lubi kontrole - odparł zamyślony - Więc może znajdziecie się gdzieś po środku i odnajdziecie nić porozumienia, która pozwoli wam żyć w zgodzie. Jeszcze tylko pięć miesięcy...

- No właśnie pięć miesięcy - rzekłam przygnębionym głosem

Nie wiem jak wytrzymam jeszcze tyle czasu z Jungkookiem. Już po miesiącu psychicznie nie daję rady. Postanowiłam, że z nim porozmawiam na spokojnie i wyznaczę między nami jakieś granicę. Nie dam sobą pomiatać jak zeszłej nocy. Może i Jungkook jest samym diabłem, lecz ja także nie jestem święta. I mam zamiaru mu to dobitnie pokazać.

*

*

*

*

i cyk i pyk i i tratata, nie ma palca

do następnego xx

Just One Night 🌙 Jungkook fanfictionNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ