Rozdział 4

112 8 11
                                    


Powoli rozchyliła powieki. Promienie zachodzącego słońca raziły po oczach. Malowały pomarańczowe plamy na ścianach, przeświecały przez firanki. Z cichym mruknięciem zasłoniła oczy dłonią. Coś szortskiego otarło się o jej powieki zamiast miękkiej skóry. Spojrzała na swój nadgarstek. Bandaż..? W dodatku już nasiąknięty krwią... Dotknęła swojego brzucha. Zabolało. Bez ceregieli odsunęła od szyi kołnierz koszuli nocnej by zajrzeć pod spód. Skrzywiła się. Na jasnej skórze rozlewał się nierówny, fioletowy siniak. Odsunęła grubą pierzynę w poszukiwaniu kolejnych obrażeń. Usłyszała cichy śmiech od strony biurka. Podniosła wzrok. Prawie podskoczyła, widząc tam Dimitriego.

- Spokojnie, Anyi musiałem nos nastawiać. W małym ciele duża siła, co?

Miała wrażenie, że inaczej szło to przysłowie... Ale nie chciała mu tego mówić.

- Jak długo tam siedziałeś...? - zapytała nie pewnie. Głos miała zachrypnięty. Odkaszlnęła.

- Nie długo.. - przekrzywił głowę, patrząc przez okno na powoli rosnące słoneczniki. - Pół godziny..? Może trochę więcej.

Pokiwała głową. Próbowała sobie przypomnieć co się stało po tym, jak uderzyła w ścianę. Chyba rzuciła się na Anyę, z tąd ta wzmianka o złamanym nosie..? Chyba tak... Jedyne, czego była pewna, to że straciła przytomność, jak uderzyła w coś głową i upadła na podłogę, a Rosja zaczęła ją kopać w brzuch, póki leżała. Uśmiechnęła się lekko. Może i zemdlała, ale przynajmniej złamała cholerze nos! Będzie miała jeszcze bardziej krzywy. Nagle uśmiech zszedł jej z twarzy. Poderwała głowę, by znowu spojrzeć na Ukrainę.

- A co z Tatjaną? Ją też Rosja... "Ukarała", prawda?

Westchnął, jakby rozczarowany jej pytaniem.

- Prawda, prawda... Ale sprawiła mniej problemów, więc skończyło się tylko na paru uderzeniach w twarz i wytarganiu za włosy. Noo... Jeszcze się tam coś siostra darła po rosyjsku, ale niespecjalnie słuchałem.

Zacisnęła dłonie na rękawach koszuli. W zamyśleniu przygryzła dolną wargę. Spojrzała w lustro.

- Dimi?

- Mhm?

- Zetniesz mi włosy?

Chwilę patrzył na nią w ciszy, jakby nie do końca był pewien, czy dobrze usłyszał.

- Tobie..? Ja? Umiem ciąć kwiaty, nie włosy!

Uśmiechnęła się lekko. Na prawdę wyglądał jak zgłupiały cielaczek.

- Ojej, wielka filozofia, rzeczywiście. Po prostu tak do ramion, wyrównam sobie sama.

Znowu cisza.

- Nie chcę ci zniszczyć włosów...

- Jezus Maria, siedź i się ucz. - burknęła, wstając z łóżka. Żwawo podeszła do lustra, po drodze zgarniając z biurka nożyczki. Parę kosmyków opadło na podłogę. Wyglądały jak wysuszone źdźbła pszenicy. Po chwili nożyczki z łomotem wylądowały spowrotem na swoim miejscu, a Felicja zagrzebała się w jeszcze ciepłej pościeli. Zaburczało jej w brzuchu.

- Za ile obiad?

- Właśnie... Widzisz, żadna z was go dzisiaj nie dostanie.. - Spojrzał na nią przepraszająco.

- Przemycisz nam po kanapce..?

Zawahał się.

- No dobrze...

Obróciła się na bok, cały czas patrząc na dzrwi. Były zamknięte..? Wstała i nie śmiało nacisnęła klamkę. Ustąpiły. Chwilę patrzyła na wykładzinę na korytarzu. Ukraina raczej nie oberwie za nie zakluczenie jej drzwi, prawda..? Cofnęła się do pokoju i zamknęła to, co tak długo oddzielało ją od świata zewnętrznego. Po chwili wyszła na korytarz, ubrana w jedną z sukienek wiszących w szafie. Rozejrzała się nie pewnie. Coś jej podpowiadało, żeby pójść na koniec korytarza. Tak też zrobiła. Stanęła przed drzwiami, takimi samymi, jak te jej. W zamku tkwił klucz. Przekręciła go. Po drugiej stronie ktoś szybko odsunął się na drugą stronę pokoju. Poczuła jak ściska się jej serce. Zajrzała do środka. Od razu napotkała spłoszone spojrzenie niebieskich oczu. To nie były te niebieskie oczy, które chciała teraz zobaczyć... Dimitri wepchnął do szuflady biurka plik karteczek, uśmiechając się niewinnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 20, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Maki (nyo Lietpol) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz