M: To w tym starym, rozpadającym się budynku ma być ta impreza?-Mołdawia popatrzyła niepewnie na budowlę przyozdobioną wieloma pęknięciami i zdartym tynkiem.
P: No tak. Ale jest tam bezpiecznie, bez obaw.
Sł: Bezpiecznie? Pff. -zadrwił Słowacja.
Cz: Ostatnim razem owaliła się tam ściana jak Rusek na nią wpadł.
P: Wszystko się zepsuje jak Rusek na to wpadnie. -przewróciłem oczami- Nie martw się Mołdawia. -przytuliłem ją do swojego boku- Z nami bezpiecznie.
Przekroczyliśmy próg popychając ciężkie, dębowe drzwi. Zawiasy zajęczały głośno co odbiło się echem po długim korytarzu, który znajdował się przed nami. Nasze kroki dudniły odbijając się od ścian. W końcu trafiliśmy do głównego pomieszczenia gdzie miała odbyć się uroczystość. W sali zastaliśmy przygotowane stoły ale ani jednej żywej duszy. Sprawnie rozstawiliśmy to co przywieźliśmy ze sobą.
P: Idziemy kogoś poszukać? -zaproponowałem- Skoro drzwi były otwarte nie możemy być sami.
Cz: Ja ze Słowacją zostaniemy. Popilnujemy alkoholu. -usiedli za stołem z zacieszami na ustach.
P: Już sobie wyobrażam jak to będzie wyglądało. -westchnąłem- Idziesz ze mną Mołdawia?
M: Jasne. -przytaknęła. Ruszyliśmy ciemnymi korytarzami. Mołdawia najwyraźniej była dosyć przestraszona otoczeniem, bo chwyciła moje ramię zaciskając na nim palce- Co tu kiedyś było? -spytała najwyraźniej starając się odwrócić swoją uwagę od nieprzyjemnych widoków.
P: Nie jestem do końca pewien. Wydaje mi się, że szkoła. Niestety nie znam dokładnej historii. Nigdy się nie interesowałem.
M: Od dawna urządzacie tu te Gody?
P: Od 24 lat.
M: Kawał czasu.
P: Dopiero jak komuch kopnął w kalendarz mogliśmy je robić. Czekaj. Słyszysz to? -znieruchomiałem nasłuchując. Wydawało mi się, że słyszałem dwa głosy mniej więcej nad nami- Ktoś jest na górze.
Udaliśmy się do schodów następnie cicho podkradają się do źródła dźwięku. Zerknąłem do wnętrza pokoju powoli się wychylając. Był to Rosja i chyba Serbia. Oboje byli w strojach tradycyjnych, które znacznie się od siebie różniły. Stali blisko siebie i rozmawiali o czymś po rosyjsku. Na szczęście oba kraje były obrócone tyłem do mnie, więc nie było szans by mnie zauważyli.
Nabrałem powietrza w płuca i wskoczyłem do pokoju.P: Педики! (czyt. Pjedziki, tł. "Pedały!")
Niespodziewanie Serbia rzucił we mnie nożem. Nawet nie zdążyłem zobaczyć skąd go wyjmuje. Cisnął ostrzem, które wbiło się we framugę ale rykoszetem drasnęło moją rękę.
P: Co do chuja Serbia?!- wrzasnąłem zakrywając świeżą ranę ręką.
Se: Czego się podkradasz?.. -syknął.
P: Czemu się tu kitracie? -odpowiedziałem mu pytaniem.
R: Ładne z was dziewczyny. -zadrwił Rosja- Ciekawe jak w tym zatańczysz kozaka.
P: Ha! Zdecydowanie lepiej niż ty. -zbliżyłem się do niego.
R: Tsk. -przewrócił oczami- Jak tam w nowym związku? Dasz radę jeszcze siedzieć czy już jesteś kompletnie zużyty?
P: Wyobraź sobie, że to Niemcy jest pasywem, nie ja.
R: Jakoś ci nie wierzę. -nachylił się nade mną.
CZYTASZ
Szepty mordercy. PolGer! <w sensie Niemcy x Polska> -Countryhumans [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNiezwykle rzadkie ff z tego fandomu! Możliwe śladowe ilości LietPol'u i HunPol'u. NIE BĘDZIE: -dzikich shrexów bez zapowiedzi, -pizdowatego Polski, który jedyne co robi to na zmianę wpieprza pierogi i tnie się, bo boi się geramańców, -gry w bute...