Propozycja Nie Do Odrzucenia

256 25 4
                                    

Sophie zbierała się już do wyjścia.

- Myślę, że jutro też uda mi się wpaść - powiedziała.

- Cieszę się, że tak mówisz. Twoja pomoc naprawdę mi się przydaje - odparł Jason.

- Naprawdę? Mam wrażenie, że niewiele robię - stwierdziła dziewczyna. Uśmiechnęła się przy tym przyjaźnie i założyła swój plecak.

- Nieprawda, twoja pomoc wiele mi daje. Gdyby nie ty, musiałbym to wszystko robić sam. Szłoby mi znacznie wolniej i miałbym mniej czasu do pracy nad swoimi zabawkami. Także bardzo ci dziękuję - odparł Jason, odwzajemniając przy tym uśmiech.

- W takim razie cieszę się, że na coś się przydaję - stwierdziłauradowana Sophie. Skierowała się w stronę wyjścia i już miała się z lalkarzem żegnać, ale wtedy właśnie o czymś sobie przypomniała. - A właśnie, Jason, miałam cię o coś zapytać - powiedziała, zatrzymując się w drodze do drzwi.

- O co takiego? - spytał zabawkarz, podczas gdy Sophie odwróciła się i podeszła do niego.

- Dasz mi swój numer telefonu? Wtedy moglibyśmy uniknąć takich sytuacji jak dziś, mogłabym ostrzec cię, jeśli coś by się stało i nie mogłabym przyjść. Szukałam go wcześniej gdzieś w internecie, myślałam, że może masz podanego maila, numer telefonu czy cokolwiek na jakiejś stronie internetowej sklepu czy na facebook'u, ale ty chyba nie masz żadnej z tych rzeczy albo ja nie potrafiłam tego znaleźć - powiedziała dziewczyna. Jason poczuł się, jakby grunt usunął mu się spod nóg. Musiał szybko coś wymyślić. Nie pomagał mu w tym fakt, że zupełnie nie rozumiał, o jakiej twarzoksiążce mówiła Sophie. I dlaczego miałby takową mieć. Na szczęście jednak szybko wpadł na pomysł.

- Ostatnio mam jakieś problemy z telefonem, muszę go oddać do naprawy. A nie znam swojego numeru na pamięć, więc ci go nie podam, przepraszam - odparł. W duchu cieszył się zaś, że tym razem jego kłamstwo brzmiało znacznie bardziej sensownie.

- Naprawdę? Kurde, to mamy problem. A masz może facebook'a? Wcześniej szukałam na nim twojego sklepu i nie znalazłam, ale może ty masz konto? Możesz mi podać jak się nazywasz i dodam cię - odparła dziewczyna.

- Nie... Nie mam facebook'a - powiedział Jason, nadal zastanawiając się, czym to coś jest, jak się tego używa i czy powinien się o tym czymś dowiedzieć więcej. Jedno jednak było pewne, jeśli Sophie zamierzałaby więcej czasu poświęcać jakiemuś tam facebook'owi zamiast jemu, Jasonowi, to facebook zdecydowanie był jego wrogiem.

- Czyli nie mamy jak się skontaktować...szkoda... Ale jeśli chcesz, ja mogę ci założyć facebook'a! Mogę nawet założyć stronę twojego sklepu, to by ci na pewno pomogło! Stałbyś się bardziej znany, ludzie na pewno oszaleliby na punkcie twoich zabawek! - zawołała podekscytowana dziewczyna.

- Tak myślisz? Cóż, w takim razie muszę to przemyśleć - odparł Jason, starając się ukryć swoje zdenerwowanie. Nie lubił takich sytuacji jak ta, gdy nie dość, że musiał kłamać, to jeszcze nie wiedział nawet, na jaki temat w ogóle kłamie. Sophie na szczęście jednak po raz kolejny mu uwierzyła.

- Jasne. Przemyśl to koniecznie, ja ci naprawdę z chęcią pomogę! - odparła. Następnie pożegnała się z Jasonem i opuściła jego sklep. Zabawkarz odetchnął z ulgą. Tym razem się udało, ale blisko było... Nie będę w stanie długo ukrywać przed nią prawdy o tym, kim jestem. Będę musiał jej to w końcu wyjawić... Tak, muszę to wreszcie zrobić, zamiast zamartwiać się takimi bzdetami jak to, kim lub czym jest facebook. A jeśli nie będzie chciała się ze mną dłużej przyjaźnić, to cóż... Będę musiał zrobić to, co zwykle - pomyślał. Na razie jednak nie chciał się tym wszystkim martwić. Gdy zapadł wieczór, zamknął swój sklep i wrócił do swojej pracowni, aby dokończyć swoją lalkę. Dzień jak co dzień, może nieco bardziej emocjonujący, ale nic aż tak dziwnego się nie wydarzyło... Na razie...

Lalka czy zatruty cukierek?Onde histórias criam vida. Descubra agora