[R] Studium wszystkiego - refleksja czy recenzja?

19 4 6
                                    

Oto mapa 

Nowa okładka tej odrodzonej publikacji nie przedstawia żadnego określonego świata, lecz ma ilustrować jej zawartość

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nowa okładka tej odrodzonej publikacji nie przedstawia żadnego określonego świata, lecz ma ilustrować jej zawartość. 

A oto i myśl 

Dawno temu sYRUP_przczeli poleciła mi dokonać recenzji swojego artbooka. To z pozoru trywialne zadanie stawia przed nami wiele trudnych pytań. Jak recenzować coś z obcej dziedziny sztuki? Czy jest to możliwe bez odpowiedniego zaplecza – wiedzy i własnego doświadczenia? Czy nasze subiektywne odczucia mają znaczenie, jeśli nie poprzemy ich konkretnymi argumentami? 

Pozdrawiam sYRUP_przczeli

https://www.wattpad.com/story/191739093-%C3%A9tude-de-tout-studium-wszystkiego

Oto link do omawianego przeze mnie dzieła. Polecam się zapoznać, ale wypadałoby opisać jego główne przymioty dla użytkowników zaglądających tu przez telefon, bo ten link najprawdopodobniej nie działa.  Księga zatytułowana „étude de tout (Studium wszystkiego)" składa się z czterech rozdziałów . Pierwsze trzy z nich to reprodukcje znanych dzieł. Ale czy na pewno reprodukcje? Już przy opisie napotykam na pierwsze mankamenty, gdyż nie jestem pewien, czy słowo którego używam jest właściwe. Czwarty rozdział składa się z serii rysunków pod zbiorczym tytułem „studium filiżanki". Rysunki te, jak nietrudno się domyśleć, przedstawiają filiżankę z różnych perspektyw.

Dochodzimy więc do meritum, opinii recenzenta, który nie jest w stanie pojąć dzieła które recenzuje. Oczywiście jest to hiperbola, jednak moja wiedza z zakresu szeroko pojętej sztuki jest bardzo, bardzo nikła. Bardzo nie lubię zaś dzielić się opiniami na tematy na których się nie znam, boję się takich opinii nawet formułować. Ale tym razem jest to nieuniknione. Do boju! Banzai!

Obrazy i rysunki dotyczą różnej tematyki, co doskonale wpisuje się w zamysł dzieła, przedstawiony w tytule. Jakże ambitnym zresztą. „Studium wszystkiego" obiecuje nam więc... studium wszystkiego. Ah, cóż za wyrafinowane zdanie. Jednakże, jak mawia mój polonista, wszystko to znaczy nic. I ma on rację, bo jasne jak słońce jest, że cztery rozdziały pokrywają tylko niezauważalny ułamek otaczającej nas rzeczywistości. Ba, nawet jeśli artystka spędzałaby dnie i noce, miesiące i lata nad rozwijaniem swojego dzieła, prawdopodobnie nie przekroczyłaby nigdy granicy jednego procenta. Bo czy można mówić o procentach zawartości nieskończonego wszechświata? Bez wątpienia mają znaczenie zasady, według których definiujemy poszczególny „zaliczony" obiekt. Czy studium filiżanki zaspokoiło już potrzebę przedstawienia filiżanki? Czy też otwiera ono dopiero cały osobny dział? Tysiące filiżanek w różnych kształtach i kolorach wychylają się ze swych szuflad i kredensów by też zostać przestudiowane. Czy uczciwym wobec całego przemysłu porcelanowego sprowadzenie studium filiżanki do jednego, konkretnego modelu?

Na te pytania nie znam odpowiedzi, i nie sądzę żeby była ona potrzebna. Jasnym jest bowiem, że „wszystko" w tytule nie jest dosłownym opisem zawartości artbooka, lecz tylko wskazaniem na pewne niezdecydowanie autorki w doborze tematu. Bo kiedy tematu nie ma, tematem staje się wszystko.

Wiecie, co jeszcze nie miało tematu? Ta książka. Artbook. Pamiętnik. Dziennik. Traktat. Brudnopis. Sam to nazwij. Jak dotąd było to smutne, szare kaczątko, pozbawione realnego tytułu, okładki i opisu, z dość losową zawartością. Aż do dziś. Ale o zmianach, drogi czytelniku, przeczytasz w następnym rozdziale.

Na tym kończę swoją krótką przygodę z recenzowaniem sztuki. O technikaliach, które, jak mniemam, powinny zajmować większą część tej recenzji, nie wspomnę. Bo i po co? Nie znam się, więc i tak nic konstruktywnego nie powiem. Jeśli bardzo chcecie znać zalążek mojej opinii, to pod względem estetycznym wszystkie treści zawarte mi się podobają. I tyle. 

Mapa i myślWhere stories live. Discover now