Epilog

1.2K 79 64
                                    


Richie, siedział w swoim pokoju, wyczekując powrotu rodziców do domu. Był zdecydowanie zbyt leniwy, by zrobić sobie chociażby kanapki.

Słysząc pukanie, szybko ruszył w stronę drzwi. Otworzył je, licząc, że zobaczy twarz swojej rodzicielki, jednak czekał tam na niego niespodziewany gość.

—Eddie? Mieliśmy się spotkać jutro—zmarszczył brwi, patrząc na zegarek.

Mniejszy, zaśmiał się wesoło, łąpiąc wyższego za rękę.

—Zakład.

—Co?

—Dziś jest koniec naszego zakładu. Tego z namiotu—uśmiechnął się szeroko, podchodząc bliżej chłopaka.

—Więc, zdradz mi, czy wygrałem.

Położył swoje dłonie na biodrach chłopaka, zmniejszające odległość między nimi z każdą chwilą.

—Gratuluję. Wygrałeś.

—W takim razie zabieram moją nagrodę—przerzucił Eddiego przez bark, wchodząc do swojego domu. Zamknął za nimi drzwi, po chwili kładąc chłopaka na ziemi.

Wbił się w usta chłopaka, nie dając mu nawet odetchnąć. Gdyby mogli nigdy, by się od siebie nie odsunęli, ale w końcu musieli zaczerpnąć powietrza.

Oderwali się od siebie, a Eddie od razu wtulił się w tors chłopaka. Słysząc jego bicie serca, powoli uspokajał swój oddech.

Kiedy w pokoju panowała całkowita cisza, Eddie wreszcie się odezwał.

—Kocham cię, Richie.

Okularnik, mimowolnie się uśmiechnął. Nie słyszał z jego ust tego tak długo, że był pewny szczerości tych słów.

—Też cię kocham, Eds.

Bo nikt z nas nie jest idealny i każdy z nas popełnia błędy. Liczy się umiejętność uczenia się na błędach, oraz przyznania do własnej winy.

Bo gdy kogoś kochasz, nie chcesz go za nic stracić.  

Koniec.

_________________________________________

I tak dotarliśmy do zakończenia!

Dla osób, które nie widziały już jest pierwszy rozdział nowej książki

Mam nadzieję, że ta książka wam się podobała


Win The Bet || Reddie Onde histórias criam vida. Descubra agora