1

636 34 5
                                    

Akcja one shota rozgrywa się kilka chwil po 4 odcinku 2 sezonu Rebeliantów. Jeśli pamiętacie jak się skończyła to git, ale jak nie to kraksa. Nie przedłużając zapraszam do czytania.

Kanan przyszedł niespodziewanie. Togrutanka oczywiście wiedziała, o tym, że Wren wraz z lasatem wylecieli do opuszczonej stacji medycznej. Ale takiego obrotu spraw się niespodziewana. Jedi był równie przerażony jak ona po otrzymaniu wiadomości. Nie chciała dać po sobie poznać, jak wielki jest jej ból. Gdy mężczyzna wyszedł Tano usiadła na brzegu łóżka i schowała twarz w dłoniach. Wiadomość, którą jej przekazała była... straszna. Dwóch nowych inkwizytorów. Wiedzących, że kobieta żyje. Schwytali Ezre i Sabine. Jakby nie Zeb i jego plan, młodzi... nie, nie myśl o tym. Ale to nie było proste. 

- Wiedzą, że żyjesz - ciągle miała w głowie te słowa - Wiedzą, że żyjesz, wiedzą, że żyjesz... Ja wiem! - mechaniczny głos rozbrzmiewał w głowie Ashoki

 - Nie!!! - krzyknęła. Zerwała się z łóżka i odpaliła miecz. Oddychała ciężko. Znów wyobraźnia płata mi figle, pomyślał zdruzgotana. Zgasiła ostrze i opadła bezradna na podłogę.

Rex nie był zadowolony. Był zły i zarazem smutny. Ezra powiedział o dwóch inkwizytorach. Powiedział, że wiedzą o Ashoce.  Powiedział, że wiedzą o innych rebeliantach. Potem chłopak musiał iść złożyć raport i tyle go widziano. Kanan poszedł powiedzieć o tym Tano. Rex sam chciał to zrobić, ale cóż, Rex niewiele wiedział o mocy. Tak więc to Jarrus powiadomił Ashokę o tej niezbyt pozytywnej wiadomości. Były żołnierz Republiki chodził niespokojnie po pokoju. Ile on może tam być?! Krzyczał w myślach. Wreszcie usłyszał długo oczekiwany dźwięk rozsuwanych drzwi. Rex zrobił kilka kroków w stronę kwatery kobiety. Minął Kanana. Lecz zanim zdążył zapukać usłyszał krzyk Ashoki.

 
- Nie! - dobiegało zza drzwi. Żołnierz odwrócił się do Jedi. Ten patrzył w drzwi. 

- Co jej zrobiłeś? - spytał klon szeptem, jednak w jego głosie było słychać troskę o kobietę. 

- Powiedziałem o inkwizytorach - odparł zapytany równie cicho, potem wzruszył ramionami i oddalił się. Rex stał chwilę w miejscu, jednak po chwili się ogarnął.

- Ashoko, mogę wejść? - Odpowiedziało mu tylko zduszone "tak". Wpisał, znany tylko sobie i Tano, kod. Kobieta siedziała pod ścianą. Miała podwinięte nogi, na kolanach leżała jej głowa. Całym ciałem Tano wstrząsał szloch. Mężczyzna widziała płaczącą Ashokę tylko raz. Wtedy było z nią bardzo źle. Ale to było dawno. Teraz było teraz i Rex musiał zająć się kobietą. Kucnął na przeciw niej. Gdy dotknął dłońmi jej ramion podniosła głowę i popatrzyła na niego mokrymi od łez oczami. 

- Ja już tak dłużej nie mogę - powiedziała cicho, jej głos drżał. 

- Wiem - przyciągnął do siebie Ashokę i obiął ją i szeptał jej słowa otuchy które nigdy nie miały się spełnić. Siedzieli na ziemi. Ashoka wtuliła się w jego klatkę piersiową, a ten głaskał ją po plecach. Powoli się uspakajała.

- Chodzi o tych inkwizytorów? - spytał spokojnie.

- Nie, nie tylko - schował twarz w dłonie, by mężczyzna nie widział łez, które znów zebrały się w jej oczach.

- Ashoko nie wiem czy mogę ci pomóc, ale jak mi powiesz...

- Ten lord Sith - jej głos się załamał - Nie wierzę, że Anakin mógłby...Ale znamy go i wiem...że dałby radę całemu batalionowi klonów...

- Raczej żyje - dokończył Rex. Ashoka kiwnęła głową. 

- Ja ciągle słyszę jego głos ten zimny i mechaniczny, to...to straszne mam tego dość - powiedziała wszystko. Mężczyzna nie odpowiedział. Po prostu gładził Tano po plecach. I to jej wystarczało. Bliskość osoby, którą kochała.

- Rex - szepnęła patrząc mu w oczy - dobrze, że jesteś


KONIEC

𝘴𝘵𝘢𝘳 𝘴𝘩𝘰𝘵𝘴 ⋆⋆⋆ star wars shotsWhere stories live. Discover now