Rozdział 7. Do usług

576 21 17
                                    

*Astrid

O dziwo w takim miejscu jak to dostaje się dzień wolnego, nie mówię o sobie oczywiście. Dzięki wczorajszej walce Kajsie udało się uzyskać ten miły dodatek ale jakim kosztem.. Obudziłam się przed wszystkimi męczona myślami o moim brunecie. Potem nadszedł czas porannego biegu trzymałam się blisko Aghaty.

-Jak ona się czuje?

-Słabo, jest w szoku..

-Pewnie ją przeniosą do średnio zaawansowanej grupy.

-Tak szybko? Po pierwszej walce?

-Ta.. chcą kuć żelazo puki gorące, widziałam takie przypadki nie raz.

-Skończyło się przecież remisem.

-Właśnie dziwne, że przywódczyni oszczędziła walki aż do śmierci.

Rozmowa i bieganie tak długich dystansów nie idą w parzę, do tego odczuwałam, że posiłki tutaj nie do końca dają mi tyle siły do jakiej jestem przyzwyczajona. Chwila przerwy przed treningiem z Hildą, starałam się wymyślić jakiś plan by nie przenosili mojej przyjaciółki do innej grupy... heh przyjaciółki... Nawet nie zauważyłam kiedy to stała mi się tak bliska. Nie dałam rady zaplanować ucieczki z nią co dopiero sama potrzebuje POMOCY! Nie mogę prosić Ruth,  Aghata jest tu dłużej a i tak miałam jej zaproponować współprace, postanowione. 

W drodze na szkolenie jak zawsze mijałyśmy klatki ze smokami gdzie ukradkiem łapałam spojrzenie wichury a ona moje.

-Już niedługo malutka-pomyślałam.

-Witam, Drogie Panie jak niektóre z was wiedzą, doświadczyliśmy zaszczytu goszczenia gladiatorek z innej placówki.-Po słowach trenerki szum szeptów rozległ się na placu.-Specjalizują się one w walce na miecze i tym się dziś zajmiemy.-Chwile później rozdali nam miecze z prawdziwej stali. Trzymając za rzeźbioną rękojeść Hilda pokazywała nam trzy podstawowe sposoby na pchnięcia a następnie trzy na blokadę ataku. Ćwiczyłam razem z Aghatą była w tym naprawdę niezła.

-Jak to się stało, że jeszcze jesteś w niezaawansowanej grupie.-Spytałam się półżartem półserio.

-Na razie zmierzyłam się tylko z jedną dziewczyną i to z mojego szczebla. Wygrałam ale najwyraźniej za mało spektakularnie.-Odpowiedziała wciąż zadając ciosy i odbijając moje ataki.

-Rozumiem, wydaje mi się, że wczoraj doszło do remisu by Kajsa nie zabiła nowej gladiatorki, widziałaś jak tamta władała mieczem? Musiała być z nowej placówki.-Wywnioskowałam i zaczęłam czuć rosnące pęcherze na dłoniach od ściskania oręża.

-A mówią, że blondynki nie są zbyt kumate.-Zadrwiła Czarnowłosa, w odpowiedzi jedynie prychnęłam. Niestety to do czego doszłam oznaczało, że przeniesienie Kajsy było niemal pewne.

Przy obiedzie składającego się z kaszy gryczanej i pulpecika z mięsa mielonego postanowiłam w końcu odważyć się spytać o to o czym myślałam od wczoraj:

-Słuchaj, chce się stąd wydostać. Ja, ty i Kajsa w trzy damy radę co ty na to?

-Astrid to nie tak, że inni nie próbowali.-Odpowiedziała, przeżuwając kawałek mięsa bez najmniejszego przejęcia. Gdy już miałam powiedzieć, że w takim razie niech zapomni o tym co mówiłam ona znów się odezwała:

-Wiem, że mnie tu zabiją. Pogodziłam się z tym.-Wzięła głęboki wdech.- ale teraz przynajmniej mam okazję by umrzeć na swoich warunkach, pomagając wam.-Kończąc zdanie uderzyła pięścią w stół a na jej twarzy ukazał się zadziorny uśmiech, który od razu odwzajemniłam. Po posiłku udałyśmy się odnieść tace z pustymi talerzami, w momencie ich odkładania Ruth wciągnęła mnie i czarnowłosą do kuchni, po czym zamknęła drzwi.

Co dalej?Место, где живут истории. Откройте их для себя