*Astrid
O dziwo w takim miejscu jak to dostaje się dzień wolnego, nie mówię o sobie oczywiście. Dzięki wczorajszej walce Kajsie udało się uzyskać ten miły dodatek ale jakim kosztem.. Obudziłam się przed wszystkimi męczona myślami o moim brunecie. Potem nadszedł czas porannego biegu trzymałam się blisko Aghaty.
-Jak ona się czuje?
-Słabo, jest w szoku..
-Pewnie ją przeniosą do średnio zaawansowanej grupy.
-Tak szybko? Po pierwszej walce?
-Ta.. chcą kuć żelazo puki gorące, widziałam takie przypadki nie raz.
-Skończyło się przecież remisem.
-Właśnie dziwne, że przywódczyni oszczędziła walki aż do śmierci.
Rozmowa i bieganie tak długich dystansów nie idą w parzę, do tego odczuwałam, że posiłki tutaj nie do końca dają mi tyle siły do jakiej jestem przyzwyczajona. Chwila przerwy przed treningiem z Hildą, starałam się wymyślić jakiś plan by nie przenosili mojej przyjaciółki do innej grupy... heh przyjaciółki... Nawet nie zauważyłam kiedy to stała mi się tak bliska. Nie dałam rady zaplanować ucieczki z nią co dopiero sama potrzebuje POMOCY! Nie mogę prosić Ruth, Aghata jest tu dłużej a i tak miałam jej zaproponować współprace, postanowione.
W drodze na szkolenie jak zawsze mijałyśmy klatki ze smokami gdzie ukradkiem łapałam spojrzenie wichury a ona moje.
-Już niedługo malutka-pomyślałam.
-Witam, Drogie Panie jak niektóre z was wiedzą, doświadczyliśmy zaszczytu goszczenia gladiatorek z innej placówki.-Po słowach trenerki szum szeptów rozległ się na placu.-Specjalizują się one w walce na miecze i tym się dziś zajmiemy.-Chwile później rozdali nam miecze z prawdziwej stali. Trzymając za rzeźbioną rękojeść Hilda pokazywała nam trzy podstawowe sposoby na pchnięcia a następnie trzy na blokadę ataku. Ćwiczyłam razem z Aghatą była w tym naprawdę niezła.
-Jak to się stało, że jeszcze jesteś w niezaawansowanej grupie.-Spytałam się półżartem półserio.
-Na razie zmierzyłam się tylko z jedną dziewczyną i to z mojego szczebla. Wygrałam ale najwyraźniej za mało spektakularnie.-Odpowiedziała wciąż zadając ciosy i odbijając moje ataki.
-Rozumiem, wydaje mi się, że wczoraj doszło do remisu by Kajsa nie zabiła nowej gladiatorki, widziałaś jak tamta władała mieczem? Musiała być z nowej placówki.-Wywnioskowałam i zaczęłam czuć rosnące pęcherze na dłoniach od ściskania oręża.
-A mówią, że blondynki nie są zbyt kumate.-Zadrwiła Czarnowłosa, w odpowiedzi jedynie prychnęłam. Niestety to do czego doszłam oznaczało, że przeniesienie Kajsy było niemal pewne.
Przy obiedzie składającego się z kaszy gryczanej i pulpecika z mięsa mielonego postanowiłam w końcu odważyć się spytać o to o czym myślałam od wczoraj:
-Słuchaj, chce się stąd wydostać. Ja, ty i Kajsa w trzy damy radę co ty na to?
-Astrid to nie tak, że inni nie próbowali.-Odpowiedziała, przeżuwając kawałek mięsa bez najmniejszego przejęcia. Gdy już miałam powiedzieć, że w takim razie niech zapomni o tym co mówiłam ona znów się odezwała:
-Wiem, że mnie tu zabiją. Pogodziłam się z tym.-Wzięła głęboki wdech.- ale teraz przynajmniej mam okazję by umrzeć na swoich warunkach, pomagając wam.-Kończąc zdanie uderzyła pięścią w stół a na jej twarzy ukazał się zadziorny uśmiech, który od razu odwzajemniłam. Po posiłku udałyśmy się odnieść tace z pustymi talerzami, w momencie ich odkładania Ruth wciągnęła mnie i czarnowłosą do kuchni, po czym zamknęła drzwi.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
Co dalej?
ФанфикJeźdźcy wrócili na Berk na stałe. Czkawka i Astrid są świeżo co zaręczeni, lecz ich relacja jest wystawiana na próbę. W tej opowieści znajdziecie: 1.Hiccstrid (spokojnie, nie będę przesadzać) 2. Odrobinę bliźniaczego szaleństwa. 3. "Trochę" mordobic...