XII. "Aaron też uronił łzę"

6.8K 204 13
                                    

Pov. Calum

Tydzień przed porwaniem

Wracaliśmy w milczeniu. Nie potrafiłem opisać, jak kurewsko zły byłem, kiedy Aaron uderzył tę dziewczynę. To udowadniało mi tylko, jak bardzo nic nie znaczyło każde moje słowo. 

-Calum- poprosił- Calum no.

-Co?- odpowiedziałem niechętnie.

-Musiałem tak- bronił się- ona musi wiedzieć, że to co mówimy jest na serio. Nie mogłem jej grzecznie poprosić.

-Nie musiałeś od razu szarpać jej za włosy- zauważyłem- i tak by się przestraszyła.

Nie żebym miał problem z tym, że jakaś gówniara oberwała. Tu chodziło o zasady. Jeśli się na coś umawiamy, fajnie by było dotrzymywać słowa.

-Musiałem. Naprawdę musiałem.

-Dobra już, dobra. Wierzę ci- odparowałem, chociaż wcale nie była to prawda. Chciałem skończyć tę rozmowę jak najszybciej.

Przed nami intensywny tydzień. Musimy mieć zaplanowane to całe porwanie od A do Z. Tylko tak może się udać. Chcąc, nie chcąc, połowę obowiązków oddałem Ashowi. Miał głowę do takich rzeczy i sam był od logiki. Ja tylko byłem twarzą tego porwania. To do mnie dziewczyna miała przekonać się najbardziej.

~*~

Dzień porwania

Spojrzałem na zegarek- była godzina 22:53. Miałem jeszcze chwilę czasu, więc postanowiłem się zrelaksować. Otworzyłem drzwi i wyszedłem z pokoju. Minąłem Aarona, który patrzył na mnie podejrzliwie. Atmosfera między nami była napięta. W dalszym ciągu nie wiedzieliśmy co robić i to powoli nas zabijało. Byliśmy dobrze zorganizowani, ale dalej pod znakiem zapytania stało, co stanie się z dziewczyną, kiedy już zawieziemy ją do Nowego Jorku. Gdyby to ode mnie zależało, kazałbym zostać jej naszą dożywotnią gosposią i po sprawie. Przecież i tak jej potrzebowaliśmy do nowej willi. Ani ona by nie ucierpiała, ani my. Wiedziałem jednak, że Aaron nie pójdzie na coś takiego. Chciał mieć 10 tysięcy euro na stole i wizja "odrabiania" poprzez darmową pracę, bardzo mu nie odpowiadała. 

Wszedłem do siłowni i od razu rzuciłem się na matę. Zrobiłem kilka pompek, podciągnąłem się parę razy na drążku i przebiegłem trochę na bieżni. Byłem już wystarczająco pobudzony. Wskoczyłem pod zimny prysznic i założyłem ubranie. 

Mogliśmy wychodzić.

Pół godziny zajęło nam dojechanie do kamienicy. Zaparkowaliśmy niedaleko, żeby potem nie zwracać na siebie niczyjej uwagi. Cóż, trzeba przyznać, że życie tutaj nie mogło być kolorowe. Ale miałem to w chuju. Nikt pieniędzy z drzew nie zbierał, każdy musiał znaleźć swój sposób na to, żeby zarobić. 

Podczas drogi zdążyłem pokłócić się z Aaronem z milion razy i naprawdę zaczynałem tracić poczucie pewności całej tej sytuacji. Jeśli chcieliśmy coś osiągnąć, musieliśmy działać razem. Szkoda tylko, że nie było to takie proste. 

Weszliśmy do budynku i rozejrzeliśmy się dookoła. To miejsce to jedna wielka menelia. Serio, dziewczyna jeszcze kiedyś podziękuje nam za to, że ją stąd wyrwaliśmy. Weszliśmy na odpowiednie piętro i stanęliśmy przed drzwiami. Wyciągnąłem rękę, żeby zapukać, ale Aaron szybko mnie upomniał. 

-Nie przyszliśmy rozdawać ciasteczka, baranie- warknął, a ja tylko westchnąłem.

Aaron wziął zamach i otworzył drzwi, tak, żeby ich nie uszkodzić. Kilka sekund później staliśmy już w środku. 

-Gdzie dziewczyna?- rzucił Ben, kiedy byliśmy w przedpokoju.

To chyba jedyna kwestia, której się nauczył i którą zapamiętał. 

-Nie oddam Wam mojej córki- usłyszeliśmy krzyk, a potem starszego faceta wychodzącego z pokoju.

Pomyślałem, że to w sumie musi być typowe.

Zapalił światło i groził, że wezwie policję. Nie mieliśmy czasu do stracenia. Ben złapał Georga, a ja Hannah. Śmierdziało od niej tanimi szlugami.

Chwilę potem, coś do mnie dotarło. Nie do końca to przemyśleliśmy. Padło na to, że to Aaron szedł po Julie. 

Kiedy się zorientowałem, było już za późno.

-Witaj kotku.

Przewróciłem oczami na jego zachowanie. Bierz dziewczynę i wychodź. 

-Puść mnie, idioto!

Kiedy to usłyszałem, nie mogłem nic poradzić na to, że podszedłem bliżej jej pokoju. Szarpała się bardzo, ale nie miała żadnych szans. Prosiła jeszcze ojca o pomoc, ale trzymaliśmy go zbyt mocno, żeby mógł się ruszyć. 

-Tydzień minął- upomina Aaron. Widziałem, jak dobrze czuł się w tej roli. Albo tylko udawał. Jeśli tak, szło mu w chuj dobrze.

-Dajcie mi jeszcze trochę czasu, oddam wam wszystko, ale zostawcie ją. Ona nic nie zrobiła- błagał, ale nas to nie ruszyło. Wiadomo, że by nie oddał. Nie miał z czego. I tak wszystko by przepił.

-Śliczna to odpracuje i zwrócimy ją z powrotem- oznajmił Aaron, a ja zmarszczyłem brwi.

Blefował. Przecież nie wiedzieliśmy, co z nią zrobimy. I jaka śliczna? Przecież była co najwyżej przeciętna.

Chyba mocno się przestraszyła, bo kopnęła go w udo, ale on się nawet nie ruszył. Ostrzegł ją,że ma tak więcej nie robić, a potem spoliczkował i złapał za włosy. 

Kurwa.

Wyciągnął ją na klatkę schodową, a potem pomachał na pożegnanie jej rodzicom. 

George dalej się szarpał, więc Ben kopnął go w szczękę. Osłabiony upadł na ziemię.

Kurwa, serio? 

Nie miałem ochoty tego ciągnąć, ale powrotu już nie było. Podążyłem za nimi do samochodu i próbowałem, bardzo próbowałem nie słuchać jak dziewczyna płacze i się wierci, krzyczy i prosi o wolność. Kiedy ją usypialiśmy i wsadzaliśmy do bagażnika, lub raczej próbowaliśmy ją wsadzić do bagażnika, bo żaden z nas nie chciał tego zrobić, więc dziewczyna została na swoim miejscu, widziałem kątem oka, że Aaron też uronił łzę. Nie był ani bandziorem, ani chuliganem. Był żądny pieniędzy i był dla nich gotowy posunąć się do czegoś takiego. Kiedy coś do niej mówił, czy kiedy ją bił, przybierał postawę dresa i zakładał maskę chuja. Ale w głębi duszy bolało go to tak samo jak i ją.

Starałem się być obojętny na to wszystko i szło mi całkiem dobrze. Aaron nie odzywał się do nas, tylko realizował swój plan krok po kroku. Zmierzaliśmy teraz na nasze lotnisko, a potem mieliśmy udać się do Nowego Jorku. Nie wiedzieliśmy, co tam się wydarzy, nie mieliśmy żadnego planu. Mieliśmy tylko ją. 

~*~ 

Kochani Moi, 

porwanie z perspektywy Caluma. Zaskoczeni?

Mam nadzieję, że się podoba :D. Ja muszę już uciekać do lekcji, ale wieczorkiem może coś jeszcze napiszę. 

Pamiętajcie- GWIAZDKUJESZ= MOTYWUJESZ!

Całusy :*


Secuestro. PorwanaWhere stories live. Discover now