2

187 17 0
                                    

- Ty!- podniesiony głos Złej Królowej odbił się od wysokich ścian gościńca. 

Służąca ukłoniła się nisko nie podnosząc wzroku. Wiedziała, że władczyni się zbliża po stukocie obcasów i widoku długiej, czarnej sukni kilka centymetrów od jej trzewików. Pisk w uszach nabrał na sile gdy dłoń Reginy delikatnie uniosła jej podbródek. 

Inaczej sobie to wyobrażała, właściwie, wyobrażała sobie wiele możliwych scenariuszy, ale nie ten. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa i miała wrażenie, że za moment straci przytomność.

- Ty.- powtórzyła- Miej odwagę spojrzeć mi w oczy.- wyszeptała lekko ściskając twarz Emmy, która po chwili wahania spojrzała w oczy kobiety, którą niegdyś znała.

Patrzyła na Reginę, na której twarzy szok mieszał się z wściekłością. Po prawie ośmiu latach widziała ją po raz pierwszy i choć zmiany były oczywiste, to nie wiek je spowodował. 

Brunetka wydała się jej piękniejsza niż we wspomnieniach. Emma całą siłą woli zmusiła się by nie pokazać po sobie żadnych emocji, ale najchętniej by się popłakała. 

Był to moment zawieszony w czasie. Moment strachu, niepewności, smutku i podekscytowania. Moment, w którym stare emocje mieszały się z nowymi. Pułapka, w którą sama się zapędziła.
Wiedziała, że to nastąpi, planowała to, czekała na to, ale w jej wersji wydarzeń to ona odzywała się pierwsza, ona przepraszała, robiła pierwszy krok. Natrafiała na Reginę stojącą gdzieś samotnie, spacerującą po ogrodzie zgodnie z jej rutyną, o której dowiedziałaby się od innych służących, była pewna siebie i wiedziała co powiedzieć i jak wpłynie to na brunetkę.

Rzeczywistość postanowiła być bardziej zaskakująca niż sądziła. Była w pałacu zaledwie od kilku dni, non-stop zajęta przydzielonymi jej obowiązkami. To był pierwszy raz gdy widziała królową w tym stanie. Pierwszy raz gdy widziała Złą Królową. Sporo tych pierwszych razów jak na jeden dzień, pomyślała. Szkoda, że same nie takie jak trzeba.

- Od jutra obsługujesz moją komnatę.- odezwała się głośniej, cofając o krok. 

Nikt z obecnych nie zwracał na nie uwagi. Tak trzeba, żeby przetrwać w obecności Złej Królowej.

Dziewczyna dygnęła i wbrew swojej woli patrzyła za oddalającą się władczynią. Jej serce wciąż skakało z radości na widok długich, pięknych włosów upiętych w skomplikowany warkocz, smukłej sylwetki z wdziękiem przemierzającej plac, jej szyi, ust i oczu, tych cudownych oczu, w które dziś spojrzała i nie dostrzegła niczego.
No cóż, i tak poszło lepiej niż się spodziewała, choć była pewna, że to dopiero początek.

***

Cholera, cholera, cholera.

- Pani!- wrzask Emmy niósł się między drzewami.

Jak to się stało?! Jeśli Cora się dowie...

- PANI!- koń zarżał, a dziewczyna ledwo utrzymała się na jego grzbiecie.

- Ostrożnie!- rozbawiony głos Reginy był lekarstwem na ogarniającą Emmę panikę.

- Nie jesteś zbyt dobra w dosiadaniu rumaków jak widzę. Może klacz byłaby lepszym wyborem.- twarz służącej poczerwieniała, ale dziewczyna zachowała kamienny wyraz.

- Martwiłam się, powinnyśmy trzymać się razem, dlatego Ci towarzyszę.

- Hm masz rację, lepiej żebym była w pobliżu.- powiedziała brunetka, uspokajającym gestem głaszcząc spłoszonego wierzchowca.

- Jak masz na imię?- spytała.

- Emma, Pani. Emma Swan.

- Swan? Ciekawy przydomek.- ich oczy spotkały się na moment i pierwszy raz w swoim dwudziestoletnim życiu Emma miała wrażenie, jakby ktoś w pełni ją dostrzegł.- A zatem w drogę Panno Swan.


- Uwielbiam to miejsce.- brunetka jadąca jak dotąd kilka metrów przed Emmą zrównała ich konie.

Dojechały na skraj posesji, gdzie rzeczywiście było pięknie. Duża, stara jabłoń otulała cieniem niewielką polankę, a rzeka płynąca obok szumiała kojąco.

- Natura zawsze mnie uspokaja- ciągnęła starsza z dziewczyn- Tak jakbym wracała do domu, tego prawdziwego.

- Naprawdę?- prychnęła Emma- Nigdy tak na to nie patrzyłam.- przygryzła wargę uświadamiając sobie swój błąd. Zbyt odważnie jak na służkę, pomyślała, ale szlachcianka podniosła brew zaciekawiona.

- A jak?- spytała.

- No...zwykle jak na zielsko, trochę brudu i tyle. To znaczy, tu jest bardzo ładnie, po prostu, jak dotąd nie miałam czasu się nad tym zastanowić.- Emma czuła rozgrzewające się policzki i wzrok Reginy na swojej twarzy. Zerknęła na jadącą obok , ale skuliła się automatycznie pod intensywnością spojrzenia.

- Przypuszczam, że moja perspektywa to kolejny z przywilejów wyższego urodzenia- usłyszała jedynie i trochę się odprężyła.

 Poczuła wdzięczność do osoby, którą musiała zdradzić. Nie lubiła gdy ktoś wytykał jej słabości, a fakt że szlachcianka zrozumiała to i zbyła jej zdenerwowanie, obserwując ją niecałe popołudnie wzbudzał u niej szacunek i przerażenie jednocześnie.

Nie wpuści jej, tego była pewna, ale co jeśli brunetka sama postanowi wejść do części jej duszy, której dawno nikt nie widział?

Szlachcianka zeskoczyła z konia i puściła go wolno. Emma poszła w jej ślady, ale zrobiła to z dużo większą ostrożnością. 

Usiadły pod drzewem, brunetka na grubym, wystającym korzeniu, ona na trawie tuż obok. W ciszy dziwna niezręczność między nimi narastała, więc Emma wypalila bez zastanowienia- Co poza naturą sprawia ci przyjemność?...Pani...To znaczy... - śmiech Reginy był zaraźliwy i choć Emma czuła się jak kompletny idiota, nie była w stanie powstrzymać uśmiechu. 

To dopiero pierwszy dzień, a jej zwykle ciche sumienie nie chciało się zamknąć.

- Schlebia mi twoja uległość, ale zwracaj się do mnie po imieniu. Nie jestem moją matką...nie patrzę na tytuły.- Emma przytaknęła, choć to jedynie po części rozwiązywało problem napięcia w powietrzu.

-A odpowiadając na twoje pytanie- przebiegły uśmiech pojawił się na twarzy szlachcianki- Naprawdę doceniam dobrą konwersację.

- Jestem lepszym słuchaczem niż rozmówcą.- wyznała cicho.

- Całe szczęście, bo tak się składa Panno Swan, że jestem świetna w bezgłośnym poznawaniu innych.

Druga szansaWhere stories live. Discover now