12

116 8 2
                                    

Kłujący ból w sercu wyrwał ją ze snu. Czuła to gdy tylko otworzyła oczy, zaczęło się. Po wczorajszej rozmowie Emma wiedziała, że nie pozwoli Reginie tego zrobić, przynajmniej nie samemu. Po omacku pędziła opustoszałym labiryntem zakrętów. Droga trwała wiecznie, a z każdym krokiem dudnienie w uszach stawało się silniejsze. Wczorajszy ledwie słyszalny pisk teraz stał się nie do wytrzymania. Zignorowała go będąc pewną, że to przez kłótnię, ale w tej chwili nie była tego taka pewna.

Dobiegła do komnat władczyni i choć miała wrażenie, że ból rozsadzi jej klatkę, szła dalej. Królowa siedziała na tarasie podziwiając wschód słońca. Emma złapała się na wpół otwartych drzwi. Musiała wywolać mnóstwo hałasu, ale nie słyszała nic oprócz wszechogarniającego ją dudnienia. Kobieta zwróciła głowę w jej stronę.

- Regina!

Brunetka natychmiast znalazła się przy Emmie. Z czystym przerażeniem w oczach zlustrowała ją całą. Dezorientacja pojawiła się między jej brwiami, gdy chwyciła za przedramię dziewczyny. Wyglądało na to, że zaklęcie jej nie rani. Emma skupiła się na ruchu warg kobiety starając się cokolwiek wyczytać.

- Co ty tu robisz?! - powtórzyła głośniej rozumiejąc co się dzieje. - Natychmiast wracaj do północnego skrzydła!

- Oj nie - chociaż nie słyszała, była pewna, że jej głos brzmi stanowczo.

- Raz ucieklam, tym razem nie popełnię tego samego błędu.

Strach i niedowierzanie na twarzy Reginy stały się jeszcze wyraźniejsze. Bezwiednie pogłębiła uścisk patrząc blondynce w oczy.

- Nie musisz tego robić. Regina, proszę. To nie jesteś ty.- błagalnie spojrzała na królową, która i tak nigdy nie dawała podejść się w ten sposób.

- Nie wiesz kim jestem. Kim się stałam.- wyzwanie mieszało się z cierpieniem, a Emmie w tym momencie zakręciło się w głowie.

- Może i nie było mnie przez długi czas, ale tylko z tobą nigdy się nie mylę.- powiedziała próbując uspokoić oddech.- Tylko ty pokazujesz mi kim tak naprawdę jestem, więc nie zamierzam się stąd ruszyć.- łzy spływały jej po policzkach i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że płacze.

Z każdym momentem jej ciało się uspokajało, a czym bliżej królowej się znajdowała tym lepiej się czuła. Regina spojrzała na ogromny kocioł bulgoczący po środku komnaty.

- I tak już za późno.- wyznała potwierdzając przeczucia Emmy.

- Nie przyszłam cię powstrzymać.-wyznała- Tak przyznaję, że wczoraj nieco mnie przeraziłaś i zamierzałam udowodnić ci to szaleństwo, ale teraz to nie ma znaczenia.- do jej uszu dotarł dźwięk wypowiadanych przez nią słów.- Przyszłam żeby cię wesprzeć.

Cisza jaka je otaczała, prawie zwaliła ją z nóg. Wyprostowała się ostrożnie. Ból w klatce, choć wciąż odczuwalny, niesamowicie zelżał.

- Przyszłaś mnie wesprzeć w rzucaniu klątwy której jesteś celem?

- Jestem tu dla ciebie.- odparła pewna swoich słów.

Wyglądało to tak jakby czas stanął w miejscu, a one istniały po za nim. Nie było teraz, nie było kiedyś, nie było przedtem. Wszystkie błędy, problemy, żale wyparowały z rzeczywistości, a jedynym co było, to uczucie je łączące.

Regina powoli nachyliła się i nie puszczając jej ramienia, pocałowała delikatnie. Przez ciało Emmy przebiegł znajomy dreszcz, którego od tak dawna pragnęła.

Potężny wybuch kilka metrów dalej nie wywarł na nich żadnego wrażenia. Powoli odsunęły się by spojrzeć sobie w oczy. W tym momencie widziały więcej niż mogły dostrzec. Zaglądały w swoje dusze i pozwalały na to, choć doświadczenia nauczyły je by nikogo tam nie wpuszczać.

Blondynka spojrzała na kocioł z którego zaczęła wylewać się czarna mgła. Regina spojrzała w tym samym momencie i chwilę później przyciągnęła ją do siebie.

To, pomyślała Emma, to jest dobra śmierć. Trzymały się w obięciach gdy magia powoli wchłaniała wszystko dookoła.

- Emma...

Na karku wciąż czuła szept Reginy, choć w jednej chwili znalazła się na ziemi oddzielona rosnącym murem klątwy. Podniosła się przygotowana do skoku, ale słysząc ostrzeżenie brunetki stanęła bezradnie.

Nie mogąc przedostać się do siebie, stały patrząc, a w ich spojrzeniach była cała ich historia.

- Przepraszam.- dobiegł ją głos królowej.

Nie zdążyła odpowiedzieć bo w tym momencie mgła całkowicie ją zakryła.

Wstrzymała oddech, a jedyne co czuła to ból w oczach i dłoniach zaciśniętych z całej siły. Nie czuła nic więcej, to uświadomienie dodało potrzebnej odwagi. Uchyliła powieki, a jej oczom ukazał się ogromny snop światła. Emma ostrożnie go okrążyła nawołując brunetkę. Kobieta stała i wpatrywała się w obiekt z konsternacją na twarzy. Emma dostrzegła poczerwieniałe oczy i kilka łez na policzku, ale postanowiła tego nie komentować. W głębi duszy jednak wiedziała, że były one przeznaczone dla zapomnianej kobiety, która właśnie się odrodziła.

- Co się dzieje?- spytała podchodząc do królowej.

- Nie mam pojęcia.

Przyglądały się obiektowi z daleka.

- Wygląda jak portal, ale nigdy takiego nie widziałam.- stwierdziła Regina tonem kogoś, kto widział tysiące bardziej niezwykłych rzeczy.

- Portal?- Emma wiedziała, że wychodzi na idiotkę, ale jak na razie oszołomienie brało górę.

- Nie rozumiem, to nie tak miało działać.- słowa frustracji niemalże rozbawiły blondynkę.

- Regina.- Emma zbliżyla się do światła wirującego coraz szybciej- Myślę, że powinnyśmy przejść.

- Oszalalaś?! Nie wiemy co jest po drugiej stronie.

- Nie. Ale wiemy co jest po tej.- zrobiła krok w stronę brunetki.

- Myślę, że to przez ciebie.- odparła zamyślona.

- Słucham?

- Przez nas.- poprawila się robiąc kolejny krok.- Ja...nadal cię kocham. Nigdy nie przestałam.- powiedziała.

Oniemiała kobieta zesztywniała na te słowa. Emma znajdowala się zaledwie kilka centymetrów od niej.

- Każda magia ma swoją cenę.- wyszeptała - A tym bardziej najsilniejsza z nich wszystkich.

- Prawdziwa miłość...- powiedziała równie cicho uświadaiając sobie o czym mówi blondynka

Spojrzała na portal i dziewczynę która odsunęła się nieco wyciągając dłoń w zapraszającym geście.- To jest nasza druga szansa.- odparła i to wystarczyło by po chwili Regina splotła palce razem z jej i przeszła przez świetlistą wyrwę.


Uderzenie zbiło ją z nóg, ale podniosła się natychmiast szukając brunetki. Regina leżała kilka metrów dalej. Chwiejąc się podbiegła do kobiety powtarzając jej imię jak opętana. Gwałtownymi ruchami zaczęła dotykać ramiona, głowę i tułów brunetki. Nie była w stanie myśleć, a jedyne co miała w głowie to błagalne okrzyki rozsadzające jej czaszkę.

- Panno Swan.- niemrawe spojrzenie i delikatny uścisk na nadgarstku były najcudowniejszym doświadczeniem w jej życiu. Ulga powoli oblewała jej ciało, a słowa podzięki zamarły na ustach, gdy uświadomiła sobie co teraz ją czeka.

- Stanowczy zakaz używania moich ksiąg po raz kolejny.

- Mhm.- zdołała wydusić zanim obrzuciła żonę pocałunkami.

Siedziały tak wtulone w siebie, na poboczu pustej drogi, a tuż nad nimi widniał znak z napisem Storybrooke. Były w miejscu, które stało się ich domem, ale teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, wiedziały, że liczy się jedynie więź łącząca ich serca, obojętne gdzie, kiedy i w jak szalonych okolicznościach by się nie znalazły.


****

Dziękuję za przeczytanie mojej historii. Mam nadzieję, że opowiadanie wam się podobało i choć na moment wciągnęło do tego magicznego świata.

Dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę!!!

Druga szansaWhere stories live. Discover now