*Lauren*
Wyszłyśmy z domu, a ja zamknęłam go na klucz. Wolnym krokiem opuściłyśmy teren mojej posesji i udałyśmy się prosto przed siebie. Szłyśmy ramię w ramię rozmawiając na różne tematy. Camila pytała mnie o piłkę, dlaczego akurat wybrałam ten sport. Ja natomiast wypytałam delikatnie o jej życie. Dowiedziałam się, że ona i Shawn znają się od dziecka i po pewnym czasie po prostu postanowili spróbować. Cudowna historia..
- Pójdziemy na lody? - usłyszałam jej głos, gdy znalazłyśmy się w parku. Spojrzałam na nią, lecz jej wzrok był wbity w drewnianą budkę.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i ruszyłyśmy we wskazany kierunek. Po kilku sekundach byłyśmy na miejscu. - Jakie smaki sobie życzysz? - zapytałam, na co brunetka zachichotała.
- Wanilia i bananowy.
- Już się robi. - odwróciłam się w stronę kobiety, która stała za ladą. Jej wzrok zeskanował moje ciało, przez co poczułam się niekomfortowo. - Poproszę dwa lody po dwie gałki. Jeden będzie wanilia i banan, a drugi mango i wanilia.
- Jasne. - dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła przyrządzać nasze zamówienie. Co chwile jej wzrok krzyżował się z moim, co i zauważyła czekoladowo oka.
- Dziękuję skarbie za dzisiejszy dzień. - usłyszałam jej delikatny głos, a po chwili poczułam jej usta na moim policzku.
- Umm, nie ma za co. - byłam zdezorientowana tym, co właśnie się wydarzyło. Czy Camila jest o nią zazdrosna? Przecież ona nawet się do niej nie umywa.
- Proszę bardzo. - odebrałam lody od dziewczyny i jeden z nich podałam brunetce. - Mogę twój numer? - spojrzałam na nią zdziwiona.
- Moja dziewczyna nie ma zamiaru podawać ci swojego numeru. - Camila zaakcentowała dwa pierwsze słowa, a w jej tęczówkach pojawił się gniew.
- Może niech ona zdecyduje. - prychnęła.
- Właśnie powiedziałam ci, że jesteśmy w związku, a ty nadal będziesz to drążyć?
- Dziewczyna nie ściana, można przesunąć. - wzruszyła ramionami, a mnie rozzłościł tekst, który skierowała do mojej towarzyszki.
Podałam moją porcję Camili i podeszłam do lady, co zadowoliło dziewczyny, lecz jeszcze nie wiedziała co ją czeka. Szybkim ruchem złapałam za jej fartuch i przybliżyłam do siebie. W jej oczach zobaczyłam przerażenie.
- Nikt nie ma prawa mówić tak do mojej dziewczyny. - warknęłam w jej stronę. - Kocham ją całym sercem i nigdy bym jej nie zdradziła. Nie jestem taką osobą. - puściłam jej ubranie i wróciłam do brunetki, która patrzyła na mnie zaskoczona.
Odebrałam od niej moje lody i łapiąc za rękę pociągnęłam dalej. Szłyśmy tak dalej aż w końcu usiadłyśmy na jednej z ławek, które znajdowały się w cieniu. Nawet nie zwróciłam uwagi, że nadal trzymam rękę kobiety.
- Przepraszam... - wymamrotałam i puściłam jej dłoń, choć wolałabym trzymać ją o wiele dłużej.
- Nie szkodzi. - uśmiechnęła się lekko. - Mimo całej tej sytuacji muszę przyznać, że lody ma dobre. - zaśmiałam się z jej słów.
- Racja.
- Przepraszam za tamtą sytuację, trochę mnie poniosło. - spuściłam wzrok na swoje buty.
- Nic się nie stało. Nawet jestem ci wdzięczna, że stanęłaś w mojej obranie.
- Zawsze będę po twojej stronie. - odpowiedziałam, spoglądając na nią nieśmiało.
- Dziękuję. - zauważyłam, że jej policzki zaróżowiły się.
Zjadłyśmy w ciszy, która była przyjemna. Szum liści, który zawiał trochę mocniej oraz śpiew ptaków. Tu jest tak spokojnie. Oparłam się wygodniej na siedzeniu i odchyliłam głowę do tyłu, po czym przymknęłam na chwilę powieki. Wzięłam głęboki wdech i wstrzymałam na pewien czas powietrze w płucach. Po chwili wypuściłam je spokojnie. Rozejrzałam się dookoła, lecz wzrokiem napotkałam tylko ludzi, którzy szli szczęśliwi i przypatrywali się przyrodzie, która nas otaczała.
- Jauregui! - usłyszałam krzyk, na co otworzyłam szeroko oczy.
- Biegnij! - krzyknęłam i złapałam za rękę czekoladowo oką, gdy zobaczyłam, że w naszą stronę pędzi paparazzi.
Biegłyśmy ile sił w nogach, by tylko zgubić tych natrętnych ludzi. Nawet spokoju nie dadzą, gdy człowiek chce odpocząć. Co za świat.. Przebiegłyśmy główną drogą przez cały park i skierowałam nas w jedną z ciemniejszych uliczek. W niej weszłam w jakiś zaułek i przykucnęłam wraz z dziewczyną. Spojrzałam się na brunetkę, która próbowała złapać oddech.
- Wybacz, nie sądziłam, że ich spotkamy. - powiedziałam spokojnie, na co Camila spojrzała się na mnie zdziwiona. - Wszystko w porządku, Camz?
- Nie masz takiej zadyszki, jak ja. - wydyszała, na co się zaśmiałam.
- Lata ćwiczeń.
- I nic się nie stało. - wstała. - Chyba przyda mi się trening.
- Chyba tak. - przytaknęłam, a po chwili poczułam uderzenie w ramię. - Ała..
- Wcale cię to nie bolało.
- A jeśli bolało.
- Kłamiesz. Twoje oczy cię wydały.
- Okeey... - podniosłam ręce w geście poddania się. - Wracamy?
- Wracamy. Na dzisiaj starczy mi chodzenia. - zachichotała.
- Więc chodźmy. - wystawiłam w jej stronę rękę i dopiero po chwili dotarło do mnie co zrobiłam. Gdy już chciałam ją zabrać dziewczyna złapała mnie za nią i z uśmiechem ruszyła w drogę powrotną.
YOU ARE READING
Football is my life (or only)?
FanfictionLauren Jauregui jest światowej sławy piłkarką. Camila Cabello ma ułożone życie oraz narzeczonego, który stara się jak może. Pewnego dnia Shawn sprawia jej niespodziankę i zabiera na mecz piłki nożnej, w którym gra Lauren. Co wyniknie z dwóch, na pie...