Rozdział 26

1.4K 161 58
                                    


— ...więc, mimo że studiowałaś medycynę we Wrocławiu,  postanowiłaś wrócić do Szczecina —podsumowałem bawiąc się kieliszkiem.

Oboje udawaliśmy doskonale. Rozmowa była kontynuowana, mimo że widziałem co wyprawiała z moją komórką. A to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Wiktoria nie jest zwykłym lekarzem.

Widziałem jak nawet nie próbowała złamać hasła, zmieniła coś w ustawieniach i podłączyła jakimś kabelkiem moją komórkę do swojej. Wyglądało to tak jakby kradła mi dane.

Ale co mogła z niej chcieć? Niewiele na niej było, zwłaszcza, że była nowa.

Całe to skanowanie trwało tylko chwilę, może pół minuty. Odłożyła komórkę w tak  pozycji jakiej ją zostawiłem. Przez myśl mi przeszło, że zachowuje się jak rasowa agentka wywiadu.

A może nią jest?

W każdym razie wróciłem na miejsce i kontynuowałem rozmowę tak samo naturalnie jak przed tym co zobaczyłem.

Powinienem dostać Oscara za grę aktorską, zresztą ona też.

— A co w tym dziwnego — oznajmiła z kokieteryjnym uśmiechem. — Wybrałam miasto w którym się urodziłam i wychowałam. Nie ważne jaki by Szczecin nie był okropny, mam do niego sentyment. Poza tym... — urwała bo w końcu przyszedł kelner z naszym zamówieniem, a raczej już z deserem bo skończyliśmy kolację. — Poza tym  — kontynuowała kiedy zostaliśmy sami — chciałam być blisko morza. Plaża i te sprawy.

Wybuch śmiechu uniemożliwił mi chwycenia widelczyka.

— Używasz moich żartów! — wysapałem oskarżycielsko.

Wzruszyła ramionami z cwanym uśmiechem.

Wbrew pozorom zaczynałem ją lubić.

-—Jesteś piękny — stwierdziła nagle, pochylając się w moją stronę.

Wyciągnęła w moją stronę rękę i dotknęła mojego policzka. Miała bardzo ciepłe dłonie.

Przekroczyła niewidzialną granicę, całkowicie świadomie. A jeśli ona to zrobiła to i ja mogę.

Już otwierałem usta, by powiedzieć zapewne coś, czego bym żałował następnego dnia kiedy przerwał mi jakiś huk.

Odskoczyliśmy od siebie na widok nieproszonego gościa.

-—Tak, piękny niczym anioł oskórowany z powyrywanymi piórami —sarknął Aleksander usadawiając się wygodnie na dostawionym krześle.

Patrzyłem na blondyna w kompletnym osłupieniu. Nie wierzyłem w to co widzę. W życiu bym nie pomyślał, że Aleks jest zdolny do przerwania mi randki.

— Co on tu robi — syknęła w moją stronę Wiktoria.

- Nie mam bladego pojęcia- przyznałem szczerze nawet na nią nie patrząc. - Co tu robisz? - zwróciłem się do blondyna.

— Przechodziłem.

— Przechodziłeś? — powtórzyłem rozbawiony.

— Przechodził! — prychnęła wściekła Wiktoria.

W sumie cała ta sytuacja była tak absurdalna, że aż śmieszna.

— Poproszę wodę — zwrócił się swobodnie do przechodzącego kelnera.

Biedak zerknął na nasz stolik w kompletnym zagubieniu, ale przyjął zamówienie. Nie mam pojęcia co musiał sobie o nas pomyśleć, zwłaszcza po tej akcji jak chowałem mu się między nogami podczas gdy moja towarzyszka skanowała mi telefon. Oczywiście, że wszystko widział.

AbsolutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz