Rozdział 4

29 3 1
                                    


Perspektywa Thomas:

Kiedy tylko doszliśmy na nasze podwórko zacząłem wbiegać po schodach, by jak najszybciej znaleźć się w środku i przekonać się czy wygrałem ten zakład i czy otrzymam moją kasę.Ale oczywiście jak to na mnie przystało nie zauważyłem, że rozwiązała mi się sznurówka w moich nowych adidasach.I nie zgadniecie, ale już po czterech krokach oczywiście na nią stanąłem i nim się obejrzałem to już leżałem jak długi na chodniku.Scott jak na przyjaciela przystało zamiast zapytać czy wszystko gra, lub pomóc wstać zaczął się tarzać ze śmiechu na chodniku. Więc wstałem i sam wszedłem do domu zostawiając go tam gdzie był z sąsiadami gapiącymi się na niego z miną mówiącą wyraźnie ''Czy on coś brał?''.Mam nadzieje, że go nagrają i może później poproszę kogoś o kopię bym mógł mu wypominać po wsze czasy.

Tak .Więc od razu jak wszedłem do domu rzuciły mi się w oczy buty i plecak Brada co oznaczało, że już wrócił ze szkoły, co z kolei oznaczało to , że wszyscy już są w domu.

Od razu po zdjęciu kurtki i butów wmaszerowałem do salonu i od razu humor mi się pogorszył dramatycznie i moja chęć zemsty za rano wzrosła trzykrotnie.Chcielibyście wiedzieć dlaczego. Otóż Ci mali zdrajcy spali wtuleni w siebie pod tym swoim głupim kocyku przyjaźni co oczywiście oznaczało moją przegraną.

Perspektywa Brad:

Od razu kiedy dotarłem do domu wbiegłem do swojego pokoju.Postanowiłem odrobić wszystkie zadania jakie musiałem zrobić w związku z moim spóźnieniem.Kiedy już skończyłem postanowiłem zejść na dół żeby coś zjeść.Kiedy tylko zszedłem po schodach zobaczyłem Scotta całego brudnego i ledwo mogącego ustać na nogach ze śmiechu.Myślałem, że mi się to śni ale tym razem rzeczywistość była jeszcze bardziej pokręcona niż nie jeden niezwykły sen.

Postanowiłem się go zapytać co mu się stało i z czego tak strasznie się śmieje.

-Wszystko gra? Dobrze się czujesz?- zapytałem, bo naprawdę się o niego martwiłem.

Odpowiedział po trzech minutach kiedy już całkowicie się ogarnął

-Nic mi nie jest.

-To dlaczego jesteś cały brudny.

-Nie no po prostu Thomas tak widowiskowo się wywalił przed domem, że nie wytrzymałem i zacząłem się z niego śmiać i nawet się nie skumałem kiedy się położyłem i zacząłem tarzać jak jakiś świr po prochach i to takich mocnych.

Zaśmiałem się głośno.wiem że nie powinienem ale samo wyobrażenie sobie tego spokojnego i rozsądnego Scotta śmiejącego się leżąc na chodniku jak ostatni ćpun było dla mnie tak samo śmieszne jak sytuacja która rano zdarzyła się biednemu Thomasowi.On ma zawsze pecha ostatnio przewraca się przynajmniej trzy razy dziennie, a jak nie to skądś spadnie albo się w coś uderzy. Tydzień temu nawet wylądował w szpitalu kiedy poszedł do sklepu po makaron ponieważ jakiejś pani akurat spadła doniczka którą on oczywiście oberwał nią w głowę. 

-Co tu za chichy?-wszedł wspomniany wcześniej

-Ja tylko opowiadam czemu jestem brudny.-Odrzekł Scott.

-Aha. A teraz idź się myć bo piasek nosisz a wczoraj tu odkurzałem.

-Dobrze.

Następnie poszedł do łazienki ale przechodząc koło mnie szepnął.

-Mamo

Zaśmiałem się cicho.Zauważyłem, że Scott jest dziś bardziej energiczny i lekkomyślny niż zazwyczaj.

-Dobra. Będę Cię potrzebować do mojego wielkiego planu zemsty na tych trzech niewdzięcznikach.

-Ok , ale na czym będzie polegać ta zemsta.

-Powiem Ci jutro.Pojadę z tobą do szkoły autobusem i Ci wyjaśnię wszystko po drodze.Dzisiaj muszę jeszcze zapłacić Scottowi za przegrana w zakładzie.

-Jakim?

-Założyliśmy się czy Liam i Theo zdążą się pogodzić do naszego powrotu z kina, nie pamiętasz?

-A ten.Nie odezwałem się rano ale radzę Ci się nigdy o to zakładać. Oni zwykle godzą się po godzinie.Nie ważne jak poważna jest kłótnia, oni i tak zawsze kończą oglądając razem swój serial.

-Wow. Teraz to naprawdę mi pomoże. dzięki za ostrzeżenie Brad i Do jutra.

-Do jutra.Nie przewróć się tylko po drodze bo wtedy to będziesz już nie do poznania.Już teraz wyglądasz jak gangster.

-Dzięki postaram się.



xxPaulaxx

Super Wizards (Dylmas)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora