8.,,Ej, gdzie jest Karol?"

507 14 1
                                    

Zszedłem na dól napić się wody, nie było jej więc napiłem się soku. Spojrzałem przez okno, Karol gdzieś jechał, pewnie na zakupy albo musi się z kimś spotkać. Po napiciu się, poszedłem i usiadłem na kanapie. Było spokojnie, cicho i w ogóle. Aż tu nagle ktoś złapałem mnie od tylłu za szyje krzycząc ,,BU!".

Krzychu: Kur... - odwróciłem się i zobaczyłem kto mnie wystraszył, była to oczywiście Marta. - Marta!

Marta: No co?

Krzychu: Nie strasz mnie rano.

Marta: No dobra. - usiadła obok mnie, włączyliśmy telewizor, i obejrzeliśmy serial.

Tromba: Ej gdzie jest Karol? - Tromba zszedł z góry.

Krzychu: Gdzieś pojechał.

Tromba: Dzięki. - wyjął telefon i do niego zadzwonił. - nie odbiera.

Krzychu: Przecież jedzie samochodem.

Marta: Ale odbiera gdy jedzie.

Krzychu: Ja spróbuję. - wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Karola. - Nie odbiera.

Marta: Dziwne.

Tromba poszedł do kuchni a my oglądalośmy dalej serial.

Tromba: Ej czemu brama jest otwarta?

Marta: Karol musiał nie zamknąć.

Wztałem z kanapy, poszedłem do przedpokoju, założyłem buty, wziąłem pilota od bramy, i wyszedłem za zewnątrz. Wcisnąłem przycisk by zamknąć bramę, juz miałem się odwrócić by wejść do domu jednak coś ijrzałem w trawie przed domem, byl to biały samochód, Mercedes!

Krzychu: Cholera!

Wszedłem do domu i zawołałem Trombę.

Tromba: Co jest?

Krzychu: Chodź! Szybko!

Wyszlismy z domu i pobieglośmy we wskazane przez ze mnie miejsce.

Tromba: O żesz kurwa!

Podeszłem do drzwi od samochodu, otworzyłem je, siedział w nich Karol, przytomny, z lekką raną głowy.

Krzychu: Ej nic ci nie jest!?

Karol: Ni...nie.

Krzuchu: Wysiądż... powoli.

Karol wysiadł i oparł się o samochód.

Tromba: Nie wiem.

Spojrzałem na jego oczy i włosy, wyglądały jakby przeszedł po nich huragan.

Krzychu: Kiedy ty ostatnio spałeś?

Karol: Nie nie wiem, cały czas mam na głowie projekty, plany, pomysły na vlogi.

Tromba: Potrzebujesz pomocy, kogos kto ci pomoże w tym wszystkim. - chłopacy spojrzeli na mnie.

Krzychu: Odpadam.

Tromba: Ja też.

Krzychu: Nie no Tromba, od was zaczeła się Ekipa, od ciebie Karola, Majka i Łukiego.

Tromba: No w sumie tak, no to dobra, pomogę ci.

Karol: Dzięki.

Krzychu: Dobra, ty idziesz spać, a ty Tromba pomóż mi wyciągnąć samochód.

Tromba: Ok.

Karol poszedł do domu spać a ja z Trombą po pół godzinej wojnie z samochodem, wyciągneliśmy go z trawy, nie było łatwo bo się zakopał ale jakos daliśmy radę.





TO NIE BYŁ DOBRY POMYSŁ / KRZYCHUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz