19.,,SKOŃCZĘ Z TYM, OBIECUJE"

246 6 8
                                    

-Krzychu-

Jęki i wrzaski Marty chyba obudziły całą ekipę. Słychać było jak chodzili w nocy po korytarzu, aż mi ich szkoda, że się nie wyspali.
Leżałem w łóżku z Martą, jak za dawnych czasów, no nie tak dawnych. Leżeliśmy przodem do siebie... ona słodka spała, a ja na nią patrzałem. Była taka piękna... po chwili Marta się obudziła.

Marta: *ziewnięcie* juz nie śpisz? - powiedziała zaspanym głosem.

Krzychu: Nie... wstałem jakieś dziesięć minut temu.

Marta: I się tak na mnie gapisz? Całe dziesięć minut?

Krzychu: Tak

Marta: A czemu, wiem wyglądam jak... nie wiem jak ale napewno niedobrze.

Krzychu: Wyglądasz jak zawsze... pięknie. - uśmiechnąłem się a po tym się pocałowaliśmy. - Brakowało mi cię...  naszych poranków.

Marta: Mi ciebie też... Kamil?

Krzychu: Słucham.

Marta: Czy... dasz sobie z tym spokój?

Krzychu: Mówiłem ci, jeszcze tylko jeden raz i koniec z tym, obiecuje.

Marta: Ok... - do drzwi ktoś zapukał.

Głos: Krzychu! Chodź na chwilę.

Krzychu: Do kurny kto to? Już idę! - ubrałem gacie i wyszedłem z pokoju. Przed nimi stał Karol.

Karol: Pogodziliście się?

Krzychu: Tak.

Karol: To dobrze... a i jeszcze jedno, kiedy z tym kończysz?

Krzychu: Dzisiaj jest ostatni wyścig, i z tym kończę na amen.

Karol: Tylko proszę... nie wplątaj się w kłopoty.

Krzychu: Ok ok nie mart się, dam sobie radę. - a co miało niby sie stać? Nic sie nie stanie, uważa że jestem jakimś dzieckiem?! Jestem dorosły, i wiem co robię.
Poszedłem do kuchni zjeść śniadanie, a potem do swojego pokoju się ubrać. Nje wiedziałem co robić przez ten dzień, postanowiłem że ten dzień spędze oglądając śmieszne filmiki z kotami. Wyciągnałem laptopa z szafy, i zacząłem oglądać.

-4 godziny później-

Krzychu: Dobra już czternasta, pora coś zjeść, moze mak. - ubrałem kurtkę, było zimno i to bardzo. Wyszedłem do garazu kiedy w dzrwiach staneła Marta ubrana w płaszcz.

Marta: Czy ja usłyszałam mak?

Krzychu: Tak, jadę cos zjeść, jedziesz ze mną?

Marta: Czemu by nie. - wszedła do auta i pojechaliśmy do mcdonalda.

-20 minut później-

Byliśmy już na miejscu. Podeszliśmy do kasy.

Kasjerka: Dzien dobry, słucham zamówienia.

Krzychu: To co bierzemy?

Marta: Ja biore Hot wingsy j Frytki, no i colę.

Krzychu: To ja chyba to samo, więc tak Hot wings dwa razy poprosze i jeden wielki kubełek frytek.

Kasjerka: Na miejscu czy na wynos?

Krzychu: Na miejscu.

Kasjerka: 34 złote 98 groszy. - dałem jej okrągłą pięćdziesiątke. Wydał mi resztę, i teraz tylko musieliśmy czekać. Po kilku minutach, odebraliśmy nasze jedzonko i usiedlismy przy stoliku przy oknie.
Zaczeliśmy jeść frytki, raczej Marta jadła frytki, a ja kurczaka.

Marta: Nie zbytnio przepadam za makiem, ale jest dobry.

Krzychu: Ja też, wole cos zjeść normalniejszego, ziemniaki, kotlet surówka i takie inne.

Marta: Ja też.

Krzychu: Wiesz co... może po tym jak skończę z tymi wyścigami, to zabiorę cię na randkę... co ty na to?

Marta: Brzmi kusząco a gdzie?

Krzychu: Do dobrej restauracji, z dala od miasta.

Marta: Yhm... ok. - uśmiechneliśmy się i dalej zaczeliśmy jeść.

NO WIĘC... TO JEST NAJBARDZIEJ NAJPRAWDOPODOBNIEJ PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ TEJ KSIĄŻKI :(
A SZKODA BO NAPRAWDĘ MIŁO SIĘ JĄ PISZĘ... MOŻE KIEDYS POWSTANIE CZĘŚĆ 2? ZOBACZYMY...

AUTOR :p

TO NIE BYŁ DOBRY POMYSŁ / KRZYCHUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz