│█║▌║▌║ 64 ║▌║▌║█│

516 35 43
                                    

| LATE CALL |

Kima z niespokojnego snu wybudziło trzaskanie o siebie dwóch metalowych przedmiotów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kima z niespokojnego snu wybudziło trzaskanie o siebie dwóch metalowych przedmiotów. Wystraszony od razu podniósł się do siadu i przetarł piątkami swoje zaspane oczy. Niespodziewanie drzwi jego sypialni otworzyły się żywiołowo z taką siłą, że uderzyły w boczną ścianę. Szatyn od razu utkwił swoje przerażone ślepia w osobnika, który wtargnął tak gwałtownie do jego pokoju.

- Wstajemy Taehyungie! - wykrzyczał nikt inny, jak Kim Seokjin we własnej osobie, uderzając o siebie dwie, stalowe miski.

- H-hyung? Co robisz? - powiedział, zdziwiony zachowaniem starszego, a cały strach go opuścił, widząc właśnie jego osobę i wyjaśnienie całego hałasu. Brunet zaprzestał obijania o siebie przedmiotów.

- Nie ma spania ani popadania w depresje, nie na mojej zmianie! - wskazał na siebie jedną z misek, ponieważ zajmowały obie jego dłonie i nie miał jak to zrobić palcem.

- Hyung - jęknął, opadając z powrotem na mięciutki materac i przecierając swoją twarz dłońmi. - Nie spałem dwie noce - mruknął niewyraźnie, chcąc ponownie zatopić się w delikatnych poduszkach i odpłynąć daleko do kolorowej krainy snów.

- Od czasu twojego zaśnięcia minęło ponad dziewięć godzin! Już prawie jedenasta w nocy! Siedzę tu od piątej i czekam, aż w końcu się wyśpisz, ale ty jakbyś zapadł w sen zimowy! Nie potrafiłem cię w żaden sposób obudzić! - zaczął niemalże krzyczeć, mówiąc wszystkie swoje zażalenia na jednym wdechu i szybciej niż niejeden raper, co ewidentnie pokazało jego zdenerwowanie. Na dodatek wymachiwał stalowymi michami we wszystkie strony świata.

Młodszy Kim nie skomentował w żaden sposób zachowania bruneta, a jedynie podniósł się na łokciach i spojrzał z politowaniem na starszego. Uważał jego zachowanie za absurdalne, ponieważ to niby czarnowłosy jest tym wiecznie dorosłym i dojrzałym mężczyzną, który nagminnie pouczał go i Parka. Tak naprawdę najstarszy sam zachowywał się czasem jak pięciolatek. Szatyn uformował swoje usta w wąską linię i chwycił poduszkę obok, od razu rzucając nią w starszego Kima, aby w końcu przestał histeryzować.

- Jaaah! - wykrzyknął, gdy ruch szatyna okazał się na tyle szybki, aby brunet nie zdołał złapać lecącego przedmiotu i dostał prosto w twarz. - Jak możesz rzucać w taką piękną twarz? - zrobił miską kółko wokół własnej głowy, chcąc zaprezentować w ten sposób całą swoją buzię.

- Przymknij się już hyung i daj mi spać dalej - wrócił do leżenia i obrócił się do starszego plecami, na co ten prychnął oburzony.

- Oczywiście, gnij w tym łóżku! - wrzasnął, a Kim przewrócił oczami i następnie przymknął powieki.

Brunet jednak postanowił nie dać za wygraną i jak najciszej potrafił, podkradł się do łóżka szatyna, nagle siadając obok niego i zaczynając go łaskotać. W międzyczasie odłożył na podłogę miski. Młodszy natychmiast otworzył oczy i zaczął próbować w jakikolwiek sposób odeprzeć atak na jego osobę, odtrącając dłonie czarnowłosego. Ten jednak okazał się silniejszy i łaskotał go przez dobrą minutę, podczas gdy młodszy Kim wił się na łóżku i błagał ze łzami w oczach o zaprzestanie, a nawet wołał swojego różowego przyjaciela o pomoc.

- Więc w końcu ruszysz się do jadalni pobyć troszkę ze mną i Jiminem? - zapytał, a gdy Kim nie dał mu odpowiedzi w ciągu kilku sekund, zbliżył swoje dłonie ponownie do jego ciała ostrzegawczo.

- Nie! - wykrzyknął, łapiąc bruneta za nadgarstki. - Pójdę. Pójdę z tobą, tylko już mnie zostaw - wypowiedział dysząc, jakby przebiegł co najmniej maraton, nie spuszczając wzroku z dłoni starszego Kima, obawiając się ponownego ataku gilgotek.

- To ruszaj swój tyłeczek - wstał z materaca i wyszedł z sypialni, a młodszy odetchnął z ulgą. Łaskotki były dla niego ogromnymi torturami.

Z niechęcią, jednak dość szybko udał się do jadalni, obawiając się powrotu bruneta i jego zwinnych dłoni. Usiadł na krześle naprzeciwko starszego Kima, patrząc się niego z przymrużonymi oczami i zmarszczonymi brwiami, chcąc pokazać mu, jak bardzo jest niezadowolony tym, co zrobił w jego pokoju. Ten jakby nigdy nic, uśmiechnął się promiennie do niego.

- Proszę bardzo - do pomieszczenia wszedł Park, kładąc przed najstarszym granatowy kubek z kawą, a tuż obok szatyna czarny z tym samym, gorącym napojem.

- Jimin - młodszy Kim wstał i przytulił przyjaciela, który z małym zdziwieniem odwzajemnił gest.

- Co ci się stało? - odsunął od siebie szatyna, który wydął dolną wargę i spojrzał na niego smutno, jednak było to czysto aktorskie zagranie.

- Dlaczego nie uratowałeś mnie przed hyungiem? - zapytał z wyrzutem, a Park zaśmiał się krótko.

- Zrobię ci herbaty - poczochrał brązowe włosy młodszego i ponownie zniknął w kuchni, a Kim wrócił na swoje miejsce.

- Kawa to chyba nie najlepszy pomysł na noc - spojrzał krzywo na oba kubki, należące do przyjaciół.

- Nie zamierzamy pójść szybko spać. Zresztą Jimin chciał wyciągnąć wino, ale wypił ostatnie niedawno temu, a do sklepu mu się nie chciało iść - wzruszył ramionami. Po tym Park wszedł do jadalni, stawiając kubek malinowej herbaty przed Kimem i usiadł na krześle obok niego.

- Dziękuję - uśmiechnął się delikatnie do różowego.

Przez następne trzy godziny plotkowali zawzięcie na różnorodne tematy. Oczywiście nie obyło się także bez sucharów opowiadanych przez najstarszego, na które młodszy Kim czuł jedynie zażenowanie, za to Park śmiał się wniebogłosy, a szatyn zaczął się w tych momentach zastanawiać, czy aby na pewno niczego z zawartością alkoholu nie wypił.

Zdawało się, jakby Kim był już tym Kimem przed nieszczęsnym zerwaniem z Jeonem. To jednak była złudna otoczka, ponieważ w rzeczywistości jego serce krwawiło nieustannie. Przyjaciele najzwyczajniej zdołali odsunąć myśli młodszego od bruneta, przez co ten wydawał się szczęśliwy i ożywiony. Jednak każdy podświadomie zdawał sobie sprawę, że gdy tylko szatyn wróci do swoich czterech, ciemnych ścian, wszystkie negatywne emocje i koszmarne myśli dopadną go ponownie.

Brunet postanowił wrócić do siebie o trzeciej nad ranem, będąc upartym do niezostawania na noc u młodszych. Ani różowy, ani szatyn nie miał pojęcia, dlaczego starszy tak bardzo uparł się na powrót, ale postanowili nie nalegać. Dwójka przyjaciół posiedziała jeszcze chwilę w salonie, rozmawiając przy włączonym w tle telewizorze, gdy niespodziewanie przerwał im dzwoniący telefon Parka.

- Kto to? - zapytał, gdy ten chwycił telefon. Był ciekaw, kto taki mógłby dzwonić do jego przyjaciela o tak późnej porze.

- To... - uciął, marszcząc brwi i spoglądając ze zdziwieniem i niezrozumieniem na Kima. - To Jungkook - powiedział, a szatyn wytrzeszczył oczy w szoku.

- Odbierz - powiedział natychmiast, a różowy to wykonał.

- Tak? - powiedział cicho do telefonu.

- Jimin, Yoongi jest w szpitalu - usłyszał drżący głos ciemnowłosego.


×××
Niespodzianka! No przecież było zbyt kolorowo (✿^‿^)

×××Niespodzianka! No przecież było zbyt kolorowo (✿^‿^)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

^ to było zdjęcie z kilkoma tabletami... Kiedyś to zmienię


(Nie)szczęśliwe życzenie | VKOOK & YOONMIN // ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz