│█║▌║▌║ 66 ║▌║▌║█│

504 29 6
                                    

| STORY FROM A DIFFERENT SIDE |

UWAGA: Historia jest tutaj napisana ze strony Jungkooka, kilka dni wstecz - tzn

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

UWAGA: Historia jest tutaj napisana ze strony Jungkooka, kilka dni wstecz - tzn. wieczór po zerwaniu z Tae.

Skoczna, znana muzyka obijała się o jego uszy i chłopak pomimo dużej głośności melodii, zdawał się jej nie słyszeć. Był zbyt zajęty głębokimi myślami, aby zwracać uwagę na otoczenie. Ignorował hałas, krzyki czy pojedyncze szturchnięcia przypadkowych osób, które najwyraźniej także nie zwracały uwagi, że kogoś nieprzyjemnie dotknęły podczas przemieszczania się po pomieszczeniu. Wzrok miał utkwiony w pustą już szklankę po kolejnym drinku tej nocy.

Dla kogoś z boku mógł wyglądać jak niesamowicie żywo wyglądająca lalka bądź robot pokryty ludzką skórą. Nie ruszał się ani na milimetr, nie licząc i tak ledwo widoczną klatkę piersiową, unoszącą się raz po raz przez oddychanie. Zdawało się, jakby zastygł z obojętnym wyrazem twarzy, a taki stan chłopaka zaczynał przerażać młodego barmana, pracującego za barem, przy którym ten siedział. Z transu wybudził go wibrujący w tylnej kieszeni spodni telefon, ponieważ przez hałas nie był w stanie usłyszeć ustawionego dzwonka.

Zmarszczył brwi, widząc na wyświetlaczu imię swojego przyjaciela. Westchnął, płacąc za swoje zamówienie nieznacznie więcej, niż się należy, jednak miał to w głębokim poważaniu. Zmusił się do wstania, z szczerze mówiąc, niewygodnego krzesła i udał się na zewnątrz budynku, ponieważ przez muzykę i przekrzykiwania się ludzi, nie byłby w stanie przeprowadzić żadnej konwersacji ze starszym chłopakiem. Zajęło mu to trochę, choć to głównie wynikło przez niespieszenie się nastolatka, a telefon ciągle dzwonił.

- Co chcesz? - powiedział, będąc już przed wejściem do klubu, a jego głos był zachrypnięty, jednak zignorował to.

- Do cholery Jeon, ile można do ciebie dzwonić?! - usłyszał wściekły wręcz głos Mina.

- Byłem zajęty - powiedział od niechcenia, opierając się o chłodną ścianę budynku.

- Mniejsza, jest z tobą Taehyun? - przechodzi do sedna, a brunet śmieje się na te słowa, jednak bez żadnej krzty rozbawienia.

- Dlaczego miałaby być? - chłopak zirytował się odrobinę. - A raczej miałby być - dopowiedział już znacznie ciszej, jednak miętek po drugiej stronie połączenia mógł to usłyszeć.

- Co się stało? - puścił drugie zdanie mimo uszu.

- Nie chcę o tym teraz rozmawiać - burknął, ewidentnie niezadowolony nagłym zainteresowaniem tym tematem przez Mina.

- Jungkook, to jest bardzo ważne - milknie na chwilę, zastanawiając się, czy powinien użyć formy męskiej. - Taehyung zniknął - w końcu się zdecydował, a młodszy słysząc te ostatnie słowa, zamiera na chwilę.

- Taehyung, taka mała różnica - niemal szepcze, zatracając się w swoich myślach, przez co istotny sens zdania mu umyka.

- Czy ty piłeś? - zapytał, mając pewne przypuszczenia.

- Nie - odpowiedział hardo. Zupełnie nie miał ochoty na spowiadanie się przyjacielowi co, gdzie i dlaczego robił.

- Jungkook, proszę. Powiedz, co się stało i czy wiesz, gdzie może teraz być. Równie dobrze ktoś w tej chwili może robić mu krzywdę - jego głos był delikatny i ewidentnie przejęty zaistniałą sytuacją, a do czarnowłosego w końcu dotarło, że jest to coś poważnego, skoro starszy chłopak pokazał tą swoją bardziej ukrywaną, zatroskaną stronę.

- Widziałem się z... Z nim ostatni raz kilka minut po dziewiętnastej. Zerwaliśmy i nie wiem, gdzie teraz jest - powiedział krótko, zaraz zakańczając połączenie telefoniczne.

Brunet utkwił swoje wręcz martwe spojrzenie w przypadkowy obiekt naprzeciwko niego, chowając telefon z powrotem do kieszeni spodni. Cała treść wypowiedziana przez miętka podczas rozmowy dopiero po chwili do niego doszła. Wszelka złość, czy rozpacz wyparowała z niego w jednym momencie, gdy uświadomił sobie, że osoba, którą kocha, może znajdować się w niebezpieczeństwie. Wyobrażając sobie, jak musi być przerażony, włócząc się ciemnymi uliczkami, bądź jak ktoś kładzie swoje obślizgłe łapska na tym pięknym ciałku, mieszały się w nim uczucia zdenerwowania ze zmartwieniem. Jego serce przyspieszyło tak jak oddech.

Wciąż nie mógł się pogodzić z tym, co młodszy kilka godzin temu mu wyznał. Miał wrażenie, jakby to wszystko było nieprzyjemnym snem, a wręcz mocno na to liczył. Zdawał sobie jednak sprawę o byciu w rzeczywistości, która wybudziła w nim nienawiść do całego świata. Nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że ta urocza, pełna wdzięku i wspaniała z charakteru szatynka, tak naprawdę była chłopakiem.

Nigdy nie należał do tolerancyjnych ludzi. Szczerze związki inne niż hetero budziły w nim wstręt, tym bardziej wyobrażenie jego robiącego jakąkolwiek czynność dla zakochanych z innym chłopakiem, wydało mu się niesamowicie obrzydzające. Jego przyjaciel też nieszczególnie przepadał za tego typu ludźmi, dlatego obaj niejednokrotnie wyśmiewali takie osoby. Jednak przy takiej sytuacji, miał co do tego wątpliwości, ponieważ Min wydał się nie widzieć niczego złego w tej brutalnej prawdzie.

Jego serce wciąż rwało się do nastolatka o najpiękniejszym uśmiechu i oczach, jakie przyszło mu kiedykolwiek zobaczyć, za co zaczęła rozsadzać go od środka wściekłość. Odkleił się od ściany i kopnął w nią, chcąc wyładować negatywne emocje. Lekki ból w stopie dodatkowo mu w tym pomógł i na nowo pojawiła się rozpacz, ponieważ nie mógł przyjąć myśli bycia w związku z chłopakiem. Uznał tę historię miłosną za skończoną.

Mimo to przez ciągłą sympatię do młodszego i gorące uczucie, jakim go darzył, a jakie nie zdążyło jeszcze go zupełnie opuścić, postanowił poszukać Kima. Nie do końca rozumiał i nawet nie chciał zrozumieć, dlaczego wciąż coś czuje do chłopaka. Dlaczego wciąż jego serce bije tak mocno dla niego? Nie chciał tego, ponieważ przecież był tej samej płci, ale nie potrafił zapomnieć o wszystkich ich wspólnych chwilach, nie potrafił wybić z myśli obrazu szatyna patrzącego na niego z radosnymi iskierkami w oczach i miłością.

Nie mógł wiele zrobić w poszukiwaniach chłopaka, ponieważ nie był w stanie przeszukać całego miasta i każdego jego zakamarka. Gdy ponownie pomyślał, że mogłaby mu stać się krzywda, niespodziewanie ponownie zalała go złość, jednak na samego siebie, przez pozostawienie go takiego zdesperowanego i zupełnie samego na opuszczonej posesji. To jeszcze bardziej go rozgniewało, ponieważ nie chciał dopuścić do siebie myśli o ciągłym zmartwieniu. Czuł jeden wielki mętlik i jak emocje się szybko zmieniają, jakby kłócąc się, które zajmie pierwsze miejsce.

Nie zdążył zajść daleko, gdy telefon ponownie zawibrował, świadcząc o nowej wiadomości. Sięgnął po urządzenie, chcąc sprawdzić kto to i o co chodzi. Z tyłu głowy pojawiła mu się obawa, że coś się stało z jego Tae.

AGUST_D: Taehyung jest już w domu i lepiej dla ciebie jeśli natychmiast też wrócisz do swojego


×××

Nie wiem, co mi jest, ale ten rozdział mi się bardzo ciężko pisało, szło mi strasznie mozolnie... Ale to zapewne wina mojego stanu, jedyne co mi się chce dzisiaj to żreć i spać. 


(Nie)szczęśliwe życzenie | VKOOK & YOONMIN // ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz