ALEKSANDERPo prysznicu zszedłem na dół bez żadnego słowa, Luiza wyglądała na zadowoloną ale w głębi duszy wiedziałem,że trapi ją ten list. Podniosłem z ziemi czarną kopertę, która była dla mnie ostatnio dużym ciężarem. Zaśmiałem się widząc porozrzucane rzeczy, które zrzuciłem. Szybko podniosłem je i zacząłem układać na szafce tak jak stały na samym początku.
Podszedłem do stołu i położyłem kopertę na nim, oparłem się o blat i zacząłem w myślach układać sobie rozmowę na temat tego wszystkiego co się stało.
Kurwa,to naprawdę był ciężki orzech do zgryzienia. Musiałem tak jej to wszystko wyznać by nie wpadła w panikę i najważniejsze by nie zostawiła mnie. Ciekawiło mnie to jak ona to odbierze i czy nie opuści mnie już na dobre. Jeżeli tak by się stało to był to najwspanialszy ostatni seks na ziemi jaki przeżyłem.
Szlak. O czym ja myśle..
Kochała mnie, czyli jeśli się kogoś kocha to się wybacza tak? Przecież ja zrobiłem to dla niej. By więcej nie musiała oglądać ich twarzy, by więcej nie rozpamiętywała tego piekła.
Dopiero co jedno się skończyło, to drugie się zaczęło. Usiadłem zrezygnowany i czekałem na nią niecierpliwie. Boje się, że zranię ją tymi słowami. Przecież ona jest taka krucha ,że ja nie wiem jak zareaguje na te słowa.
Japierdole, na samą myśl spinam się i jestem zestresowany jak nigdy wcześniej.Poczułem jej delikatną dłoń na moim barku, uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem w górę.
Luiza stała w mojej koszulce, która sięgała jej do ud.
Gdyby nie rozmowa to pewnie wziął bym ją na tym stole. Usiadła niepewnie na krześle, oparła się o swoją dłoń ,którą położyła na stole i spojrzała na mnie. Jej wzrok teraz był pusty i bez żadnych emocji.Wiedziałem ,że czeka na wyjaśnienia. Wziąłem głęboki oddech i przysunąłem się bliżej wraz z krzesełkiem.-Zanim Ci wszystko wyjaśnię, Obiecaj Mi ,że wysłuchasz mnie do samego końca- zacząłem i dotknąłem jej policzka - nie wiem co będziesz chciała zrobić po tym co Ci powiem, ale zrozumiem, nie ważne jaką kwestie podejmiesz. Kocham Cię Lu i jedyne czego pragnę to byś była szczęśliwa, jeżeli miałabyś być taka nie będąc ze mną to pozwolę Ci odejść... -Patrzyła na mnie wzrokiem jakbym przynajmniej z nią zerwał, po chwili odzywając się.
-O jezu, nie wiem co powiedzieć .. - Luiza wzięła głęboki oddech- boje się tego co usłyszę ,ale zanim zaczniesz cokolwiek mówić to może ja Ci też coś powiem- mrugała szybko swoimi oczkami jakby chciała odpędzić łzy, wstała i poszła do salonu. Odwróciłem się za nią i zobaczyłem,że bierze telefon do ręki. Usiadła spowrotem i wciskała coś w telefonie czasami zerkając na mnie.
-Gdy tego dnia co wyjechałeś.. ja dostałam wieczorem wiadomość- przerwała na moment, spiąłem się lekko i wyprostowałem.
-Jaką wiadomość Luiza - spytałem przez zaciśnięte zęby.
-Poczekaj.. bo gdy ją przeczytałam to nie chciałam Ci o niej wspominać bo.. - nie zdążyła nic powiedzieć, ponieważ szybkim ruchem zabrałem jej komórkę z ręki. Gdy przeczytałem zawartość wiadomości spojrzałem na nią spod byka. Wyglądała jak mały potulny baranek, który zrobił komuś krzywdę.
-Luiza o takich rzeczach powinnaś mi mówić- dotykam jej dłoni i odkładam telefon.
-Jakoś ty mi nie powiedziałeś.. - uśmiecha się sarkastycznie - posłuchaj ja nie chciałam Ci tego mówić bo uznałam ,że to jest jakiś głupi żart ale później dostałam kolejnego- pokazała mi smsa , a ja myślałem że rozpierdolę zaraz całe mieszkanie. Ten ktoś wiedział ,że mój człowiek przywozi ją i odwozi do pracy. Schowałem twarz w dłoniach myśląc o chuju,który jest gdzieś obok.
-Kurwa - wstałem z krzesła i nalałem sobie kieliszek wódki- chcesz? - Lu zaprzeczyła ruchem głowy,opróżniłem szkło i wróciłem na miejsce.
-Dziś gdy sprzątałam to znalazłam tą kopertę.. nie grzebałam Ci w rzeczach Olek ja naprawdę sprzątałam..- uniosła się, na co ja wywróciłem oczami.
-Kochanie wierzę Ci,spokojnie- pocałowałem ją w czoło- możesz sobie grzebać ja nie mam nic do ukrycia - uśmiechnąłem się by dodać jej trochę otuchy, ponieważ widzę że jest zdenerwowana i zmartwiona.
-Gdy ją otworzyłam i przeczytałam co jest w środku to .. ja wystraszyłam się i uznałam ,że to nie są wcale żarty Olek- uroniła pojedynczą łzę i wtedy zrozumiałem ,że ona mnie potrzebuje. Muszę chronić ją choćby świat się palił. Chwyciłem ją za dłoń i posadziłem sobie na kolanach, schowała swoją małą twarz w zagłębie mojej szyi i rozpłakała się. Cichutko szlochała, a ja jej na to pozwoliłem by wyrzuciła z siebie cały smutek i uczucia ,które jej towarzyszyły. Głaskałem ją po plecach by uspokoiła się, spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami przecierając je.
-Dziecinko posłuchaj mnie teraz dobrze? - kiwnęła niepewnie głową- ja zrobiłem coś co uważałem za dobre .. i dla mnie tylko to było słuszne .. - chwyciła moją twarz w swoje dłonie i rozkazała na siebie spojrzeć.
-Zabiłeś go ? - trzymałem ją w mocnym uścisku by nie uciekła mi, choć zgodziłem się że pozwolę jej odejść. Byłbym idiotą gdybym to zrobił. Teraz gdy zadała mi to pytanie i patrzy się na mnie uświadomiłem sobie ,że nie dam jej odejść. Bo prawda jest taka,że ja nie istnieje bez niej. Załamałbym się gdyby jej zabrakło, gdybym nie mógł widzieć jej uśmiechu z rana. To była straszna wizja, ale mogła się wydarzyć- Olek zabiłeś go ?- ponawia pytanie. Luiza pyta teraz o Ivana, czyli nie wie o Zaynie. Mógłbym udać, że wiem tylko o Ivanie. Lecz nie chce już kłamać skoro rozmawiamy szczerze.
-Zabiłem- mówię i widzę jak z jej oczu płyną łzy, potok łez leje jej się po szyi a ona patrzy na mnie beznamiętnie. Zakrywa dłonią usta i spuszcza wzrok.
-Boże..
-Zayna też Luiza - dodaje to i wiem,że jest to pocisk dla niej. Patrzy na mnie i marszczy brwi, wstaje na równe nogi i odwraca się do mnie plecami.
-Boże to jest straszne - mówi przez łzy, widzę że zaczyna panikować więc podchodzę do niej i łapie za dłoń,ale ona odsuwa się- nie teraz Olek, zostaw mnie - mówi spokojnie, robię to co karze. Stoję obok niej i nie wiem co mam zrobić.
-To była ich kara Luiza, za to Ci zrobili. Nie mogłem pozwolić na to by gnili pare lat w więzieniu rozumiesz ? - podchodzę bliżej tej drobnej istoty, spogląda na mnie a ja widzę tą zapłakaną twarz.
-Nie mogłeś czegoś innego zrobić, nie wiem pobić ich - krzyczy i podnosi ręce do góry - Olek ja nie mogę Cię stracić, nie chce byś trafił do więzienia- mówi to i odchodzi. Marszczę brwi i uśmiecham się jak debil, czy ona powiedziała ,że nie chce mnie stracić ? To ja się bałem i panikowałem, że odejdzie, a ona martwi się o mnie. Podchodzę szybkim krokiem do niej i kucam.
-Nie odejdziesz ? - pytam, brunetka spogląda na mnie i przeciera oczy - Luiza ..
-Nie umiem.. wiem,że zrobiłeś to dla mnie i dziękuje .. kocham Cię bardzo i nie umiałabym odejść od Ciebie .. - pochyla się w moją stronę i lekko całuje w usta- ale.. ale ja nie chce byś poszedł do więzienia - mówi to i zaczyna płakać. Biorę ją na ręce w stylu panny młodej i siadam z nią na kanapie.
-Kochanie ja nigdzie się nie wybieram, zrobiłem to tak,że nikt o niczym nie wie i nawet nikt nic nie widział rozumiesz? - pytam i mocno ją przytulam - obiecuje Ci ,że nigdzie nie odejdę. Luiza wtula się we mnie. Płacze wciąż, ale po chwili odsuwa się trochę ode mnie.
-Nie byłeś w Californi prawda ? - spogląda na mnie.
-Nie.. musiałem się dowiedzieć kto siedzi za tymi wiadomościami.. bo wydaje mi się ,że jest to ktoś bliski dla niego .. ale nikt nic nie mówi.
Luiza głośno wzdycha i kładzie głowę na moich barkach.
-Teraz już chyba nie mamy przed sobą tajemnic.. - mówię to i przypominam sobie dziewczynę z hotelu. Chyba jeszcze mamy.. ale to innym razem. Luiza odwraca wzrok i bawi się swoimi palcami - kochanie pytam się.
-Hmm?
-Chyba już nie mamy przed sobą tajemnic, tak? Czy masz mi coś jeszcze do powiedzenia ? - patrzę w jej smutne oczy, widzę że myśli nad czymś lub zastanawia się. Dotyka mojego policzka i uśmiecha się.
-Nie Olek- mówi szeptem- muszę po mału zbierać się do pracy- zmienia temat i wstaje.
-Nie Lu, dziś nie pójdziesz skarbie- patrzy na mnie i już wiem ,że będzie wybuch.
-Ja nie pytam się Ciebie o pozwolenie panie Władco - unosi się i śmieje. Podchodzę do niej i uśmiecham się.
-Proszę Cię nie idź dzisiaj, pobędziemy sobie razem po tym co dziś sobie wyjaśniliśmy. Z resztą widać ,że jesteś zmęczona tym wszystkim- zakładam jej kosmyk włosów za ucho i całuje w czoło - co ty na to?
-Muszę zadzwonić do Sashy- przewracam oczami i prycham.
-Sasha - mówię głupkowato - Sasha ,czy to nie damskie imię ? - pytam się na co Lu wybucha śmiechem.
-Zapytaj się go- odpowiada i bierze telefon do ręki- nie odbiera kurczę, dobra ja później zadzwonię. Mam jeszcze godzinę ,także luzik - puszcza mi oczko i idzie do góry-pójdę przemyć twarz - krzyczy do mnie.Siadam na kanapie i włączam telewizje, cieszę się że mamy wszystko wyjaśnione i teraz już będziemy mieć we dwójkę oczy dookoła głowy. Słyszę, że Luizy telefon dzwoni, spoglądam na wyświetlacz i widzę ,że to jej Szef. O dziwo też jest tak zapisany, krzyczę do niej. Nie słyszę odpowiedzi ,więc odbieram by usłyszeć tego śmiecia głos.
-Hej Lu, coś się stało ? - Lu? Tylko ja tak mogę do niej mówić smieciu..
-Luiza jest w łazience..
-Ahh to ty - mówi szczęśliwym głosem i widzę go w wyobraźni jak uśmiecha się- coś się stało?
-Luiza chce zrobić sobie wolne,jeżeli jest taka opcja..
-Ohh ..
-A z tego co wiem to może, bo sam mam pracowników więc należy jej się taki dzień- przerywam mu i uśmiecham się cwano.
-Oczywiście - odpowiada, ale ja wiem,że jest zły nie zobaczysz jej dziś tępy chuju- jako jej szef pytam czy coś się stało? Coś co powinienem wiedzieć ? - otwieram szerzej oczy i śmieje się do telefonu.
-Tak, wróciłem dziś i mamy ochotę na wspólną i długą noc- odpowiadam- coś jeszcze?
Słyszę jego krótki śmiech, nastaje chwilowa cisza.
-Miłej i spokojnej nocy - mówi chłodnym tonem i rozłącza się.
- Kutas - prycham i odkładam telefon.
-Kto ? - Luiza biegnie do mnie i wskakuje na kanapę- patrzy na telefon i jej mina mówi sama za siebie- nie mów ,że gadałeś z Sashą?
-Tak rozmawiałem i masz wolne - uśmiecham się i biorę ją na ręce, Lu śmieje się i krzyczy gdy ją łaskocze - mamy całą noc dla siebie kochanie.

ESTÁS LEYENDO
Aleksander ✔️
Romance❗️DO POPRAWY - editg: jednak nie będzie poprawy, bekę macie, a ja lubię czytać wasze komentarze ;) W opowiadaniu występują błędy. Nie polecam czytać jeśli jesteś na to bardzo wyczulony! Buziak Dlaczego tak późno skończyłaś? -zapytał wkładając ręc...