Chapter 7

1.8K 109 29
                                    

-Dziękuję, że przyszedłeś- rzuciłam po chwili ciszy, kończąc swój posiłek.

-Drobiazg. Wiesz, że możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji, prawda?- zapytał, przez co podniosłam na niego wzrok.

Przytaknęłam tylko głową z uśmiechem i złożyłam sztućce na talerz.

-Ile wyszło na rachunku?

-Daj spokój, ja płacę- machnął ręką i sięgnął po portfel.

-Ale to ja cie zaprosiłam- droczyłam się i tak wiedząc, jak ta rozmowa się skończy.

-Ale to ja płacę i koniec kropka.

Zaśmialiśmy się do siebie. Po opłaceniu kolacji wstałam z krzesła i zaczęłam nakładać na siebie płaszcz. Jeszcze raz podziękowałam chłopakowi za miło spędzony czas i pewnym krokiem opuściłam lokal.

Zapowiadała się mroźna noc. Co się dziwić, skoro grudzień był już za rogiem. Na zewnątrz, gdyby nie lampy przy ulicy, byłoby już zupełnie ciemno. Od razu jednak skierowałam się w stronę mojego mieszkania marząc tylko o gorącej kąpieli.

Idąc jedną z uliczek usłyszałam dźwięk przychodzącego do mnie SMS'a. Spojrzałam na wyświetlacz, żeby zobaczyć, od kogo przyszła wiadomość. Numer nieznany.
Zmarszczyłam brwi i odblokowałam ekran.

Nieznany: Bądź jutro o dwudziestej w parku. Muszę z tobą porozmawiać.

Automatycznie rozglądnęłam się dookoła siebie żeby zobaczyć, czy ktoś mnie nie śledzi. Było pusto. Ponownie spojrzałam na urządzenie i powoli westchnęłam. Od razu pomyślałam, że to któryś z fanów, więc niewiele myśląc, schowałam telefon do torebki.

Jedno pytanie nasuwało mi się przez całą drogę, mianowicie, skąd ktoś miał mój prywaty numer? Racja, raz zdarzył się przeciek do internetu, ale od tamtego momentu zmieniłam telefon wraz ze wszystkim danymi, a co za tym szło, nikt nie miał prawa bez mojej wiedzy mieć jakichkolwiek informacje o tym.

Strąciłam to jednak na boczny tor i skupiłam się na myśleniu i tym, jak ubiore się na przyszłą imprezę.

***

Obudziłam się późnym rankiem w dobrym humorze. Wiedziałam jednak, że na nic on mi się zda, ponieważ tamtejszego dnia nie miałam żadnych planów. Był piątek, jedyną pożyteczną rzeczą, na jaką mogłam się zdobyć, była siłownia. Sam jednak fakt, że na zewnątrz było dość zimno, a mnie bolała głowa, zmusił mnie do zrezygnowania z tego pomysłu. No tak, ważnym też czynnikiem było to, że mi się po prostu nie chciało.

-Figura sama się poprawi- mruknęłam do siebie, wstając z łóżka.

Stwierdziłam, że tak jak w większość dni, gdzie nie mam co z sobą zrobić, ugotuje coś nowego. Kwestią tylko było co, i do którego sklepu miałam się udać po produkty.

***

Kończąc gotowanie makaronu, usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam tylko w ich stronę i chwilę stałam w bezruchu. Nie spodziewałam się gości, więc trochę niepewnie podeszłam do wyjścia i je otworzyłam. Odetchnęłam z ulgą, gdy przed sobą zobaczyłam bruneta.

-Ach, to ty. Wchodź- zaprosiłam go, sama robiąc parę kroków w korytarz.

-A co, byłaś z kimś umuwiona?- zapytał ze śmiechem, ściągając buty.- Przyszedłem ci potowarzyszyć i, jak mi się wydaje, chyba w najlepszym momencie. Co tak pięknie pachnie?

-Pasta z dyni. Powiedzmy, że mały eksperyment kulinarny. Dobrze, że zrobiłam więcej, niż na jedną porcję.

Poszedł za mną do kuchni i usiadł na jednym z krzeseł barowych. Nałożyłam na łyżkę trochę mazi i podstawiłam Timmy'emu pod nos. On otworzył usta i po chwili je zamknął, mogąc spróbować mojego wyrobu.

-Dobre. Bardzo dobre- stwierdził, na co się automatycznie uśmiechnęłam.

Wyciągnęłam dwa talerze i nałożyłam porcję, po czym skierowałam się do salonu, mając w planach włączyć jakiś film.

-Leci jakiś horror, co ty na to?- zaproponowałam.

-Skoro nie ma nic lepszego- odparł i usiadł obok mnie na kanapie.

Każde z nas położyło sobie talerz na kolanach i zaczęliśmy oglądać. Nic dziwnego, że Timmy nie lubił horrorów, skoro przez większą część filmu zakrywał sobie oczy. Ja wtedy śmiałam się wytykając mu, że to ja powinnam wtulać się w niego ze strachu.

-Nie zabraniam- odparł niewinnie.

Nie odpowiedziałam już, tylko posłałam wzrok z powrotem w kierunku ekranu. Przez chwilę udało mi się zapomnieć, w jakiej byliśmy sytuacji. Przez chwilę udało mi się zapomnieć, że tylko udajemy. Cholera. To z dnia na dzień stawało się coraz cięższe.

-O czym myślisz?- zapytał, przyciszając trochę telewizor.

-O wszystkim i o niczym- odpowiedziałam wymijająco.

Szczera rozmowa o naszej relacji to była ostatnia rzecz, jaką chciałabym się zajmować tamtego wieczoru. Poza tym, co tu było dużo o tym dyskutować? Osobiście parę dni wcześniej powiedziałam mu, że nie jestem gotowa na związek z nim, że nie potrafię mu zaufać. Przecież nic się nie zmieniło w niecały tydzień. Nie miało prawa się nic zmienić.

Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk SMS'a. Przygryzłam lekko wargę, gdy wróciło do mnie wspomnienie z wczorajszego wieczoru. Chwyciłam telefon i przez chwilę zrobiło mi się słabiej.

Nieznany: Mam nadzieję, że przyjdziesz na umówione miejsce. Nie spóźnij się. Bądź sama.

Przełknęłam powoli ślinę i zgasiłam ekran. Denerwowało mnie to, że ktoś robi sobie ze mnie ewidentnie żarty.

-Napijesz się czegoś?- zapytałam chłopaka, widząc jego zmartwioną minę.

-Nie, dzięki. Będę już się musiał zbierać. Wszystko w porządku? Kto do ciebie napisał?- lustrował mnie spojrzeniem, więc mój wzrok powędrował automatycznie gdzie indziej, jak najdalej od niego.

-Blair. Nic takiego- wstałam, mając w zamiarze odprowadzić bruneta do drzwi. On wziął jeszcze puste talerze i zaniósł je do kuchni, zanim zaczął się szykować do wyjścia.

-To może przyjdę do ciebie jutro jeszcze przed imprezą? Poszlibyśmy na nią razem- zaproponował, na co przytaknęłam z uśmiechem.

Ubrał buty i kurtkę, przytulił mnie na pożegnanie i wyszedł. Przekręciłam klucz w zamku i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam wino oraz kieliszek, który od razu wypełniłam czerwonym napojem. Powinnam przestać zapijać stres alkoholem.

***

Odpuściłam sobie na tamten wieczór dłuższe siedzenie w łazience i dość wcześnie jak na mnie znalazłam się w sypialni. Głowa pod wpływem paru kieliszków wina zaczęła mi lekko pulsować, jednak ja czułam się nieco lepiej. Położyłam się wygodnie pod kołdrą i, jak to miałam w rutynie, chwyciłam jeszcze telefon, chcąc przeglądnąć przed snem social media.

Sprawdzałam Instagrama, gdy w górnym rogu wyskoczyło mi nowe powiadomienie. Od razu zrobiło mi się goręcej i nieudolnie próbowalam zachować trzeźwy umysł. Próbowalam sobie przypomnieć, czy zamykałam drzwi wejściowe. Wahałam się, czy nie zadzwonić do Blair lub Timmy'ego, jednak nie chciałam siać paniki z niczego. W końcu, to nic wielkiego, prawda?

Nieznany: Zignorowałaś mnie. I tak się spotkamy. Mam do ciebie parę pytań. Do zobaczenia.

W roli głównej || Timothee Chalamet Where stories live. Discover now