✄--35.Mirio--

274 35 4
                                    

Obudziłem się na podłodze. Dookoła leżało parę innych osób. Ostrożnie wstałem, nie chcąc nikogo wybudzić. Szybko poszedłem w stronę pokoju, lecz po drodze wpadłem w kogoś innego.

-Przepraszam. Niechcący. Już ci schodzę z drogi, Bakugo.- Odparłem, tworząc niewinny uśmieszek. Ten spojrzał na mnie z obrzydzeniem, następnie odpowiadając.

-Może i jestem egoistą, ale ty jesteś ignorantem.

Po tych słowach zniknął za drzwiami jednego z pomieszczeń. Ja natomiast chwilę stałem, próbując rozszyfrować jego słowa. Szybko się poddałem, idąc przebrać ciuchy. Ubrałem mundurek, ponieważ dziś wracałem na zajęcia. Wykonałem resztę porannych czynności, a po zjedzeniu śniadania ruszyłem do szkoły. Przy okazji widziałem również innych z klasy. Gdy dotarłem, usiadłem w swojej ławce.

-Skoro Midoriya już wrócił, możemy porozmawiać o stażach. Włazić.- Powiedział nagle nauczyciel, na co wszyscy przekierowali wzrok ku drzwiom. Przez nie natomiast weszli ludzie, którzy byli najlepszymi w naszej szkole. Zostali nazwani Big Three. Prawdopodobnie podziwiałbym ich, ponieważ zacząłem chodzić do UA. Czemu więc tego nie robiłem? Nie wiedziałem. Teraz nic nie znaczyli. Zwyczajni, trzecioroczni uczniowie. Codziennie mają lekcje o bohaterstwie. Gdzie więc byli, gdy przeżywałem koszmary największe z największych?

-Big Three...- Powtórzyłem cicho nazwę, kładąc brodę na ławce. Gdy to zrobiłem, wzrok najwyższego z tej trójki został skierowany ku mej osobie. Zdałem sobie sprawę, że te same oczy spoglądały w mym kierunku wczoraj przy wyrzuceniu śmieci. To on obserwował me ruchy, choć nie wiedziałem, dlaczego.

-Moglibyście się pokrótce przedstawić? Zaczyna Amajiki.- Odparł wychowawca, na co cała klasa została spiorunowana krępującym spojrzeniem granatowowłosego chłopaka, który stał przed tablicą. Jego wzrok był niesamowicie intensywny, jednak słowa ledwo przechodziły mu przez gardło.

-To na nic. Mirio, Hadou. Nawet, jeżeli sobie wyobrażam, że są ziemniakami, wszystko poza głową pozostaje ludzkie. Wciąż są dla mnie ludźmi. I co ja teraz zrobię? Mam pustkę w głowie! Nie potrafię... Chcę do domu...- Powiedział, drżąc jak galareta, a następnie odwrócił się do nas tyłem.

-Wy na pewno jesteście najlepsi w tej szkole?- Zapytał, tracąc wiarę, właściciel długiego ogona. Był on członkiem klasy. Miał chyba nazwisko Ojiro, jednak imienia nie potrafiłem zapamiętać.

-Amajiki, o takich ludziach mówi się, że mają zajęcze serce! Mimo, iż jesteś człowiekiem. Jakie to dziwne! Ten płochliwy zajączek to Tamaki Amajiki, a ja jestem Nejire Hadou. Zostaliśmy poproszeni, by opowiedzieć wam o stażach. Ah, chwileczkę. Ty musisz być Todoroki, jak się poparzyłeś w takim miejscu? A ty, zielonowłosa, jesteś żabą czy ropuchą? Wieloręki, po co ci...

Dalej nie słuchałem. Dziewczyna, która najwyraźniej nie umiała przestać mówić, pytała wszystkich o błahostki. Teoretycznie błahostki, ponieważ nie zawsze takie rzeczy kojarzą się z delikatną historią. Tak było też ze mną, gdy trzecioroczna podeszła do mej osoby.

-Dlaczego nosisz przepaskę?

-...

Czułem nieprzyjemny dreszcz oraz chłód. Jednocześnie zaczynały mi się pocić ręce. Nie potrafiłem odpowiedzieć. Siedziałem cicho, słysząc szepty wśród znajomych. "Właśnie, czemu?", "Co mu jest?", "Ma jakąś tajemnicę?" Takie pytania krążyły po sali, a ja byłem w ich centrum. Jak miałem powiedzieć, że pod opatrunkiem skrywam oznaczenie, które udowadnia, że jestem bronią Ligi Złoczyńców?

-Wystarczy! Czy wszyscy straciliście kontakt z rzeczywistością?!- Powiedział poddenerwowany nauczyciel, mierząc mą reakcje kontem oka. Ja natomiast patrzyłem w ławkę, przygryzając dolną wargę. Chciałem z tego wybrnąć, lecz nie miałem zielonego pojęcia, jak.

✄--Obserwowany przez kwiaty--Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz